IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPon Gru 12, 2016 12:38 am





Wielka Sala

Wielka Sala jest największym pomieszczeniem użytkowym w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Jak sama nazwa wskazuje, jest obszerna i długa na kilkadziesiąt stóp. Jej wyposażenie stanowią przede wszystkim stoły: cztery długie dla uczniów każdego domu oraz jeden krótszy stół nauczycielski. Wyposażenie oraz wygląd sali zmienia się zależnie od okoliczności. Sklepienie Wielkiej Sali jest zaczarowane - zamiast sufitu zebrani w niej widzą niebo odzwierciedlające aktualną pogodę panującą na zewnątrz zamku.
W Wielkiej Sali odbywają się wszelkiego rodzaju uroczystości jak np. Ceremonia Przydziału, rozpoczęcie roku szkolnego czy różne bale. Na co dzień w tym przestronnym pomieszczeniu uczniowie jedzą zaś posiłki.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 8
Data przyłączenia : 02/01/2017

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyWto Sty 03, 2017 7:45 pm

/B.

O Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie mówiło się wiele rzeczy – że to najlepsza szkoła na świecie, jedno z tych miejsc, gdzie każdy czuje się jak w domu. Gdy Voldemort zaczął coraz śmielej podnosić wężowy łeb, odezwały się głosy twierdzące, że tylko Hogwart ze swoją kadrą jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo uczniom. Że tylko tam nie dosięgną ich ciemne ręce tych, którzy woleliby oglądać świat w płomieniach.
Jak bardzo by się zdziwili i załamali ręce, gdyby o tak nieboskiej godzinie jak czwarta, w samym środku nocy, wyrwała ich ze snu syrena alarmowa?
W nocy z czwartku na piątek, po całym zamku Hogwart poniósł się dźwięk mogący konkurować z wrzaskiem szyszymory o ten najskuteczniej wżynający się w mózgi i podrywający na nogi, a zaraz po nim zwielokrotniony zaklęciem głos Albusa Dumbledore'a przetoczył się jak grom po wnętrzach:
- Szkoła została zaatakowana. Wszyscy mają się stawić w Wielkiej Sali.
W wybuchach świateł widzianych kątem oczu, rumorze kroków wybudzonych nagle mieszkańców zamku i mniej lub bardziej zrozumiałych krzyków nauczycieli, niezależnie od stanu swojego ubioru, każdy, absolutnie każdy miał posłuchać nakazu dyrektora. Kto mógł wiedzieć, jak wyglądałyby konsekwencje zignorowania jego polecenia? Czy Albus Dumbledore kiedykolwiek robił coś bez powodu?

//ostateczny termin na stawienie się w temacie to 6.01 (piątek) do godziny 21. w kolejnym poście MG drzwi do Wielkiej Sali zostaną zamknięte, a postaci nieobecnych uczniów i pracowników szkoły poniosą fabularne konsekwencje (spokojnie, nikt nie straci ręki ani nogi - co do głowy to się jeszcze zastanowimy ~J.)
Riaan van Vuuren
Riaan van Vuuren
Liczba postów : 27
Data przyłączenia : 22/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Sty 04, 2017 12:32 am

Riaan miał w zwyczaju budzić się wcześnie, bo wraz ze świtem. Zazwyczaj około piątej nad ranem był już na nogach, robił toaletę i szedł powitać słońce (w tej przeklętej, szarej Wielkiej Brytanii), a potem biegał. To wszystko przed śniadaniem. Plan na piątkowy poranek był identyczny, afrykaner nie przewidział jednak, że ktoś może mieć wobec niego innego zamiary. Głośna syrena wraz z pierwszym dźwiękiem zerwała go na nogi. Jakie szczęście, że miał bardzo płytki sen. Potem syrena ustąpiła potężnemu głosowi dyrektora obwieszczającemu szkole najgorsze wieści, jakie mogły się wydarzyć. Hogwart był atakowany.
Wojna czarodziejów dla kogoś kto poza Hogwartem nie widział ani kawałka Anglii, była czymś abstrakcyjnym i odległym. Riaan nigdy za bardzo nie przejmował się tym całym Sam-Wiesz-Kim i jego ludźmi. Plotki głosiły, że nienawidzili mugolaków, oraz wyznawali czystość krwi. Vuurenowie nie mieli w sobie ani trochę z mugoli, więc Riaan mógłby wzruszyć ramionami i olać to wszystko. Miał jednak Erica i Meredith, a oni oboje byli mugolakami. Nikt nie będzie obrażał jego przyjaciół, nieważne jak potężny by nie był. Dotychczas abstrakcyjna, wojna stała się dla niego czymś realnym. A kiedy zamordowany został ojciec Wandy kiedy Riaan spędzał u niej połowę wakacji, wojna skróciła dystans. Tego roku, chłopak był już w pełni świadomy co się wokół niego dzieje. Wiedział, z którą stroną będzie sympatyzował. W tym momencie jednak skupiony był na wyciągnięciu różdżki z szuflady, oraz włożenie szerokiego noża myśliwskiego do wewnętrznej kieszeni szlafroka. Spojrzał kilka łóżek dalej, na Erica:
- To co? Idziemy? - Riaan złapał jeszcze tylko trampki spod łóżka i boso pobiegł razem z najlepszym przyjacielem na parter. Czuł buzującą w nim adrenalinę, rozlewającą się ciepłem po całym ciele. Czuł twarde drewno trzymanej w prawej ręce różdżki. Czuł ciężar noża we wnętrzu szlafroka. W głowie brzmiało mu afrykańskie przysłowie często powtarzane przez Katangę: "Na tym świecie masz trzech przyjaciół: odwagę, rozsądek i intuicję. Kiedy jedno mówi rób, zapytaj inne o zdanie." Gryfon był gotowy na wszystko.
Claire Annesley
Claire Annesley
Liczba postów : 16
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Sty 04, 2017 3:36 pm

Trzy ziewnięcia grożące połknięciem całej najbliższej okolicy, kilka mniejszego kalibru oraz zupełny brak większej przytomności - dokładnie tak prezentowała się Klara, którą wyrwano z łóżka niezbyt czułym komunikatem. Sens tejże informacji też zresztą średnio do niej dotarł, o czym najlepiej świadczył brak większego zaniepokojenia. Panna Annesley nie była bohaterką, nie brała zagrożenia na klatę. W tym momencie po prostu nie docierało do niej, co się dzieje. Słowa Dumbledore'a rezonujące na szkolnych korytarzach były słowami, których nie potrafiła skleić w jeden spójny obrazek - wpadały jednym uchem, a wypadały drugim, bo zaspany umysł nie potrafił ich zatrzymać. Rejestrowała poruszenie, kolejnych uczniów wypełzających spod kołder i próbujących zrozumieć, co się dzieje, była świadoma kolejnych kroków, które zmuszeni byli wykonać przy akompaniamencie marudzenia, ziewnięć i stopniowo dopiero narastających głosów niepokoju. To jej nie omijało, wszystko to docierało pod rudą, rozczochraną czuprynę. Po prostu nie rozumiała, jeszcze nie rozumiała.
Jakieś pojęcie przyszło wraz z przekroczeniem progu Wielkiej Sali. Tam, wśród schodzących się ze wszystkich krańców zamku uczniów, w rozrastającym się w każdą chwilą tłumie - tam właśnie w główce zajaśniała wreszcie pierwsza, czerwona lampka alarmowa. Szkoła została zaatakowana. Moment olśnienia podkreśliło gwałtowne wciągnięcie powietrza i zesztywnienie. Przez szerzej otwarte oczy zaatakowały ją wreszcie świadomie dostrzegane obrazy. Jej rówieśnicy. Uczniowie młodsi i starsi. Puchoni, Krukoni, Gryfoni, Ślizgoni. Chłopcy, dziewczęta. Wszyscy ściśnięci w jednym miejscu, niewiedzący nic poza tym jednym krótkim komunikatem.
Ulubiona, mięciutka, kocia piżamka zaczęła nagle nienaturalnie ciążyć na ramionach. Odruchowo zgarnięta z szafki, wepchnięta do kieszeni różdżka jakby zadrżała - i choć było to tylko złudzenie, wystarczyło, by po drobnych plecach Irlandki przeszedł dreszcz.
Drgnęła, wyrywając się z transu. Ben. Musiała znaleźć Bena. Prosty impuls ruszył ją z miejsca, kazał rozepchnąć się łokciami i zacząć krok za krokiem mozolnie przemieszczać się ku najbliższej grupce Krukonów - a przynajmniej kogoś, kto, jak jej się zdawało, właśnie ten kolor nosił na co dzień. W piżamach trudno było kogokolwiek poznać.
Gdzieś po drodze, prześlizgując się wzrokiem po zgromadzeniu i wypatrując swego wybranka, dostrzegła znajomą twarz Riaana. Tym razem jednak nie pokusiła się nawet o pomachanie mu, nie mówiąc o uśmiechu. Teraz, w pełnym uświadomieniu, w serduszku splątanym lękiem, wykrystalizowały się potrzeby bardzo proste, bardzo konkretne. Wszystko inne w jednej chwili znalazło się poza zasięgiem.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Liczba postów : 15
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Sty 04, 2017 4:09 pm

Śniły jej się złe rzeczy, tak złe rzeczy, że gwałtowna pobudka była swego rodzaju zbawieniem. Drobna dłoń szesnastoletniej Krukonki szarpiąca ją za ramię w przypływie ewidentnej paniki zaskakująco szybko urosła do rangi deski ratunkowej, której półprzytomna Elena chwyciła się ze wszystkich sił.
- Co... Co? - Trzeźwość nie przyszła na zawołanie, wyrwanie się z koszmarnych, sennych głębin było trudne i czasochłonne i Tyanikova przez dobrą chwilę nie była pewna, co tak naprawdę się do niej mówi, co próbuje jej przekazać obijający się po szkolnych korytarzach głos Dumbledore'a. Szkoła została zaatakowana... Co?
Wstała z łóżka, bo wszyscy to robili. Buziaka koleżance, tej budzącej, tej - zdaniem Eleny - zdecydowanie zbyt teraz zdenerwowanej, skradła już z własnej inicjatywy. Wielka Sala, wyłowiła gdzieś po drodze z powtarzającego się komunikatu i szeptów próbujących oprzytomnieć rówieśnic. Naciągnięcie na nagi tors rozciągniętej, za dużej, częściowo zasłaniającej piżamkowe szorty koszulki było w tym momencie odruchem, podobnie jak przeczesanie skołtunionej teraz, platynowej grzywy, przejechanie dłonią po wymizerowanej twarzy i uczynienie tych kilku pierwszych kroków w ślad za współlokatorkami. Po schodach, do Pokoju Wspólnego i dalej, nagle ożywionymi teraz szkolnymi korytarzami. Korytarz, schody, korytarz, schody. Krajobrazy, choć zmienne, stawały się powtarzalne.
Bena znalazła po drodze, rosłą sylwetkę dostrzegając na jednym z zakrętów. Bez wahania przyspieszyła kroku i przepchnęła się bliżej przodu strumienia mniej lub bardziej zdatnych do życia Krukonów.
- Cześć, słodziaku - rzuciła beztrosko, nieszczególnie przywiązując się do użytego określenia. Nie mając co zrobić z rękami, po kolejnych trzech krokach upchnęła je do kieszeni - dekoracyjnych raczej niż użytkowych - szortów, wcześniej tylko poprawiając tylko łańcuszek, na którym zawieszony był erytryn i odruchowo drapiąc się po jednym z tatuaży na przedramieniu.
Od Wattsa nie dała się już odpędzić - ani w drodze, ani w samej Wielkiej Sali. Tłumy. Coraz większe. Mimowolnie odetchnęła głębiej. Zawsze zgrywała większą bohaterkę, niż była, ale teraz... Kurczowo trzymała się myśli, że to ćwiczenia. Wiecie, takie normalne, bez uprzedzenia, mające sprawdzić reakcje. Ale jeśli nie? Jeśli to coś więcej, jeśli naprawdę...? Mimowolnie przygryzła lekko wargę, bawiąc się przekłuwającym ją kolczykiem.
Aeron Steward
Aeron Steward
Liczba postów : 28
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 12:18 pm

Cóż, jakby to powiedzieć, atak na szkołę wydawał się jedynie kwestią czasu. Każdy kto myślał inaczej był albo strasznie naiwny, albo zupełnie nieświadomy wydarzeń mających miejsce dookoła. W przerwie wakacyjnej Aeron zaszył się w domu, korzystając z teoretycznej chwili spokoju którą wykorzystał na studiowanie Transmutacji. Nauczyciel byłby z niego dumny, gdyby tylko Aeron w ogóle robił sobie coś z jego opinii. Oczywiście w przerwach od nauki Steward łowił wszelkie plotki i podszepty krążące po magicznych ulicach Londynu. W ciągu jednego z takich wypadów chłopak kierując się bliżej niezrozumianym dla niego impulsem nabył coś jak na jego standardy niezwyczajnego. Tym czymś był czarny kuguchar. Chyba oboje przypadli sobie do gustu, bowiem sam sprzedawca wyraził zaskoczenie widząc jak szybko się to potoczyło. I tak Aeron zdobył nowego towarzysza szarej codzienności o wdzięcznym imieniu Darkness. Zaiste, czasy się zmieniają.
Krukon dotarł do Wielkiej Sali jako jeden z pierwszych. Oczywiście nie dlatego że mu się spieszyło czy coś. Wręcz przeciwnie, nie panikował tylko szedł spokojnym krokiem. Pewnie to przez to że znajdował się w miarę blisko miejsca wyznaczonego przez Dyrektora na punkt zbiórki. Ostatnimi czasy coraz ciężej było poruszać się po szkole wieczorową porą. Na każdym kroku wpaść było można na patrolujących aurorów lub nauczycieli. Aeron nie wiedział która z opcji była gorsza. Oczywiście zawsze pozostawała mu animagia, wolał jednak nie szafować bez powodu tą umiejętnością, tym bardziej że wciąż zdarzały mu się przypadki kiedy nie mógł się przemienić. Nie mówiąc o tym że był niezarejestrowany w Ministerstwie Magii. A władza jak to władza, ma w zwyczaju ingerowanie w życie zwykłych ludzi, a już szczególnie w ich prywatność.
Tłum powoli zaczął gęstnieć, a na twarzach uczniów dało się zauważyć przede wszystkim zaskoczenie, niepokój, czasem nawet strach. Aeron stał z boku, nieco dalej od głównych drzwi. Plecami czując chłodną ścianę, czekał na rozwój wydarzeń. Jedno trzeba było jednak Dumbledorowi przyznać – nie miał zamiaru dać śmierciożercom czy komukolwiek innemu skrzywdzić uczniów. Z pewnością był on opcją o wiele lepszą niż Ministerstwo, także chwilowo Aeron był spokojny o nadchodzące dni. Korzystając z okazji rozejrzał się po najbliższym zebranym towarzystwie, starając wyłapać kogoś ciekawego. Na próżno. Westchnął, przymykając oczy. Był spokojny ale nie rozluźniony, gotowy do ewentualnego działania. Po plecach przeszedł mu nieśmiały dreszcz podekscytowania. Przynajmniej nie jest nudno.
Samuel Fox
Samuel Fox
Liczba postów : 30
Data przyłączenia : 23/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 6:05 pm

Nucił cicho jakąś skoczną piosenkę, która ostatnim razem dosłownie weszła mu do głowy i nie chciała wyjść, podczas gdy brał ciepły prysznic i mógł rozkoszować się ciepłem wody, spadającej na wyziębione ciało – tak kończyło się czytanie do po trzeciej w nocy oraz mycie się dopiero nad ranem, przed pójściem spać. Samuel nie narzekał jednak na swój tryb życia, choć czasami irytujące wydawało mu się zasypianie w różnych, często dziwnych miejscach oraz pozycjach za dnia. W jego przypadku siedzenie do późna okazało się bardzo rozwijające, gdyż zmuszony był poznać kilka zaklęć ponadprogramowych, które umożliwiały by mu ciche poruszanie się, aby nikogo nie obudzić. Tym bardziej, że czasami zdarzało mu się o coś potknąć lub coś przez przypadek strącić.
Wycierał się właśnie puchowym ręcznikiem, gdy do jego uszu dotarła bardzo głośna i nagła wiadomość, która sprawiła, że na kilka sekund jego serce przestało bić – wystraszył się nie tyle treści, co nagłości pojawienia się obwieszczenia. Wytarł się więc szybko, przejeżdżając kilka razy ręcznikiem po głowie, jednak nie przyniosło to zamierzanych efektów – jego mokre loki opadały mu na czoło oraz oczy, zasłaniając większość rzeczy. Jakimś cudem udało mu się znaleźć różdżkę, kilkoma ruchami ręki i odpowiednim zaklęciem przyzwał do siebie czyste ubrania, które w pośpiechu zaczął zakładać. Gdy założył już buty, czarne lakierki, i równie czarne spodnie, narzucił na siebie białą koszulę, a następnie dosłownie wybiegł z łazienki nawet owej koszuli nie zapinając. Ren gdzieś po drodze wskoczył mu na ramię, jednak niebieskooki nie zwrócił na to uwagi – bardziej przejął się sensem słów dyrektora. Jako pełno prawny czarodziej zdawał sobie sprawę z zagrożeń, które czyhają na każdego osobnika magiczną mocą obdarzonego, gdyż wielokrotnie słyszał już o Lordzie Voldemorcie, który przez nienawiść do mugolaków próbuje doprowadzić do kolejnej ogromnej wojny w świecie czarodziejów. Nie spodziewał się jednak, że poczynania mrocznego czarnoksiężnika będą tak śmiałe, że otwarcie zaatakuje szkołę, która jak powszechnie uważano była najbezpieczniejszym miejscem dla czarodziejów w całej Anglii.
Sprawnie pokonując zatem drogę dormitorium Gryfonów- Wielka sala, wszedł do środka, uważnie przyglądając się osobom tam zgromadzonym – nikt nie wyglądał na zachwyconego. Samuel westchnął cicho, czując dreszcze spowodowane chłodem, panującym w tym miejscu i dopiero teraz zrefleksował się, zapinając guziki koszuli tak, że jeden, ten pod samą szyją pozostawił niezapięty – już wystarczająco słabo mu się robiło na samą myśl, że istnieje prawdopodobieństwo, iż atak na szkołę zakończył się śmiercią kogoś z personelu lub jakiegoś ucznia, który w żadnym wypadku nie miał prawa zaszkodzić komuś takiemu jak Czarny Pan. Przejechał dłonią po wciąż mokrych włosach, ustawiając je jako tako w sposób, aby widział coś więcej niż 1/3 z tego, co powinien. Samuel czuł się niepewnie w tym miejscu, gdyż miał tylko różdżkę i Rena, a jego ubiór do najlepiej prezentujących się nie należał, jednak nie mógł narzekać, bo przecież istniała szansa, że gdyby był normalną osobą, która nie kładzie się o czwartej nad ranem, to pewnie przyszedłby w koszulce do spania i prostych spodniach, które akurat udałoby mu się narzucić na siebie. Jedynym plusem całej tej sytuacji był fakt, że rudoblond włosy nie odczuwał zmęczenia, ba! Mógłby rzec, iż czuje się pobudzony o wiele bardziej niż normalnie, a zważywszy na fakt, że ilość, snu, jaką doświadczy w przeciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin wynosiła jakieś dwie, może trzy, to był to stan godny podziwu, choć jemu z tego powodu nie było do śmiechu. Zagrożenie było realne, więc każdy powinien mieć się na baczności, nawet takie osoby, które były czystej krwi, gdyż i one ze względu na sam fakt posiadania przyjaciół wywodzących się z niemagicznej rodziny, mogły stać się celem tego szaleńca.
Eric Henley
Eric Henley
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 23/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 7:09 pm

Nagły wrzask syreny obudził Erica, który aż podskoczył na łóżku. Gdy zamglonym wzrokiem rozglądał się po dormitorium w poszukiwaniu źródła hałasu, w jego otępiałym jeszcze umyśle irytacja mieszała się z frustracją.
-Zatłukę - wymamrotał ukrywając twarz w dłoniach i głośno westchnął - Po prostu...- urwał usłyszawszy głos swojego idola Albusa Dumbledore'a oznajmiający o zagrożeniu wobec szkoły - Murph - wyrzucił z siebie gwałtownie i zerwał się na równe nogi. A później poczuł wszechogarniającą ulgę, bowiem jego przyjaciółka była daleko stąd. Bezpieczna.
Nie miał jednak zamiaru zbyt długo się nad tym rozwodzić. Wokół wciąż było wielu ludzi na których mu zależało. Ludzi takich jak Tan czy Riaan. Ludzi, których zamierzał chronić. Dlatego też nie zważając na nic pochwycił leżącą na szafce nocnej cytronową różdżkę i z determinacją w oczach spojrzał na swojego, wspomnianego chwilę wcześniej, przyjaciela. Van Vuuren miał na sobie szlafrok, a On sam pozostał w szarej, kraciastej pidżamie. Nie wyglądali jak kandydaci na bohaterów, raczej jak gwałtownie wyrwane ze snu dzieci, którymi zresztą przecież byli, i mimo, że nikt nie wymagał od nich by byli czymś więcej, Eric miał zamiar zapisać się w historii czarodziejów jako bohater.  
- Idziemy - przytaknął i ruszył pewnym krokiem w stronę drzwi.
Kilka minut później chłopcy zawitali do głośnej Wielkiej Sali a zewsząd otoczył ich tłum zdezorientowanych uczniaków o nietęgich minach. Jeśli ktoś tutaj chciał uniknąć paniki, to nie do końca mu wyszło, aczkolwiek Eric nie miał zamiaru rozważać słuszności poczynań dyrektora. Dumbledore jest największym czarodziejem ich czasów i bez wątpienia wie co robi.  
-Zjadłbym coś - odezwał się po chwili gdy bardzo głośno zaburczało mu w brzuchu.
Wanda Whisper
Wanda Whisper
Liczba postów : 11
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 8:20 pm

Wydawać by się mogło, że świat czarodziejów stanął na głowie – że niezależnie od tego jakie ktokolwiek miał przekonania, jakie zdanie i jak postrzegał obecną politykę – miał mętlik w głowie. Ledwo kto potrafił opowiedzieć się za konkretną stroną – nie wszyscy jeszcze zdawali sobie sprawę z tego co się dzieje – a działo się dużo i Wanda Whisper doskonale o tym wiedziała.
Gdy rozległ się pierwszy ryk alarmu otworzyła oczy, chociaż jej wzrok jeszcze nie przyzwyczaił się do panującej ciemności – jak przez mgłę słyszała popiskiwania dziewcząt z dormitorium i stukot bosych stóp odbijających się od podłogi. Nie spieszyło się jej – nie teraz, nie gdy myślała, że jej życie nie powróci już na wcześniejszy, o niebo lepszy tor. Podniosła się jednak z łóżka, mrucząc uspokajające słowa do koleżanek z sypialni – ponaglając je niemal, mówiąc by lepiej zeszły na dół pierwsze. Niejako czuła się za nie odpowiedzialna – niejako czuła się jak matka wszystkich dzieci, uczniów, a i niektórych dorosłych. Chyba taka była jej rola, biednej męczenniczki, którą los pokarał.
Nie czuła się z tym źle – była wręcz przyzwyczajona do tego – do ciągłego zamartwiania się – jutrem, wczorajszym dniem. Jej przyszłość rysowała się, odkrywała nowe karty i możliwości, ale wciąż nie pozostawała jasna.
Okrągła i rozpalona buzia wyłoniła się z pokoju – ciemne oczy wyłapały znajome twarze kolegów z roku – nie minęła chwila, a sama Whisper wmieszała się z tłumem i zeszła na dół, czując jak krzywo założony trampek ociera jej piętę.
Ubrana była w piżamę – spraną koszulkę należącą do Doriana – jeszcze z czasów szkolnych i flanelowe spodnie w czerwoną kratę. Brązowe włosy, nierozczesane tworzyły swoistą aureolę drobnych kosmyków okalających lico dziewczyny, a drewno różdżki niepokojąco pulsowało jej w dłoni.
Słyszała piski, jęki i mnóstwo słów, których znaczenie do niej nie dochodziło – nie w pierwszym momencie, nie w chwili, w której przechodziła przez kolejny korytarz zaczepiana przez głównie młodszych uczniów, którzy doskonale ją kojarzyli, którym niejednokrotnie pomagała. Jej twarz naznaczona nienaturalnie spokojnym uśmiechem odwracała się to w jedną, to w drugą stronę, by uspokoić, chociaż w taki sposób swoich podopiecznych.
Nie trwało to długo, bo i zaraz brunetka dojrzała dwóch Gryfonów czających się przy jednej z większych grup – jej wzrok prześlizgnął się wpierw po posturze Erica, by zaraz osiąść na Riaanie, którego ramienia dotknęła. Być może go przestraszyła, być może ten wiedział, że Panna Pierniczkowa będzie na nich czyhać. Jedno jest pewne – Whisperównie niesamowicie ulżyło, gdy ujrzała przyjaciół całych, zdrowych i całkowicie rozluźnionych.
- Uważajcie na siebie chłopcy, proszę. Nie latajcie po szkole, ok? – Może i zabrzmiała jak stara ciotka-klotka, ale miała dobre intencje. Po ostatnich wydarzeniach, po śmierci własnego ojca Wanda całkowicie straciła kontrolę nad swoimi uczuciami. Coraz częściej dopadała ją złość, irytacja, a nienawiść kierowana w stronę Śmierciożerców z dnia na dzień stawała się coraz większa.
Zacisnąwszy palce na wiązie przemknęła kilka metrów dalej, by ostatecznie osiąść obok Stewarda, który jak zwykle wystawał samotnie pośród tłumu. Ich znajomość zmieniła swój profil zaraz po wielkim zamieszaniu jakie w jej życie wprowadził Henry – od poważnej rozmowy odbytej w pustej klasie minęło kilka miesięcy, a oni jakby oddalili się od siebie.
Zmieszanie wyparowało, a tylko zdrowy rozsądek kazał jej podejść do kolegi z klasy. Być może ich oczy się spotkały, a na twarzy jednego z uczniów wpełzł uśmiech. A może nie.
- Wiadomo już coś konkretnego dlaczego nas tu zebrali? – Rzuciła, opierając się jednym z ramion o chłodną ścianę zamczyska. Zmęczenie odbijało się na jej buzi, a drobne zmarszczki pod oczami podkreślały tylko jej ostatni stan, z którego wyjść nie chciała.
Franz Krueger
Franz Krueger
Liczba postów : 14
Data przyłączenia : 27/11/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 10:34 pm

Wizyta w Świńskim Łbie uświadomiła mu, że jest już zamieszany w wojnę po uszy. Mimo że załatwiał jakieś formalne, niby nic nieznaczące sprawy, czuł, że nie jest już tylko zwyczajnym pionkiem. Parę istotnych trucizn, kilka skurczonych głów, o których nie wiedział, że mają spełnić tak ważną rolę... Westchnął ciężko, opierając się o parapet w pokoju wspólnym. Nie powinien się tak angażować, ale czy miał wyjście? Gdyby tylko się zawahał, pewnie cały jego wysiłek poszedłby na marne. Zginąłby jako zdrajca, a tak walczył jeszcze o wsparcie, walczył o to, aby ona była bezpieczna...
Usłyszał dźwięk syren niedługo po tym jak wrócił z Hogsmeade do swojego dormitorum. Nadal ubrany w koszulę i kanciaste spodnie, dopalał właśnie ostatki swojego papierosa. Czyżby o czymś nie wiedział? Śmierciożercy dostali się do szkoły, a on pozostał poza wielkim planem? Nie. Nie wierzył w to. To on przecież zamordował Rogińskiego, i chociaż nie był z tego dumny, miał wrażenie, że byłby w tym misternym planie chociażby uwzględniony. Mimo wszystko, alarm został wzburzony, a on mógł się zastanawiać jedynie nad tym, czy to faktycznie ogromne zagrożenie, czy może jakaś pomylona sytuacja, która nie będzie miała większego wpływu na losy Hogwartu.
Nie śpieszył się. Wyrzucił za okno niedopałek fajki, a następnie pochylił się nad marynarką, zastanawiając się, czy zakładać ją na siebie, pozostawić ją w dormitorium, czy w ogóle zapomnieć na chwilę o jej istnieniu. W końcu stwierdził, że ostatnie rozwiązanie wydawało się być najbardziej prawdopodobnym w obliczu wszechobecnej paniki. Wyciągnął jedynie nóż z szuflady, który schował do kieszeni swoich spodni, nie zbaczając na to, czy ostre ostrze wytworzy w nich dziurę, po czym udał się do wielkiej sali, mając nadzieję na to, że ten alarm okaże się jakoś beznadziejną fałszywką.
Liczył na to szczególnie ze względu na to, że nie czuł się najlepiej i nie do końca potrafił stwierdzić dlaczego. Na początku obstawiał, że to niepożądane skutki wypitego alkoholu, ale z drugiej strony... nie wypił tyle, by rzeczywiście to odczuwać. Nie oszukujmy się, Franz za kołnierz nie wylewał, a taka dawka nie mogła sprawić, by czuł się inaczej niż zwykle. Na razie chłopak próbował jednak tego nie roztrząsać. Musiał bowiem najpierw zorientować się w sytuacji i odpowiednio do niej zareagować. Wiedział w końcu, że jest na celowniku wszystkich, nie tylko śmierciożerców, ale i popleczników Albusa Dumbledore'a.

A jeśli ten atak był prawdziwy? Jasmine... Musiał znaleźć Jasmine...
Lorcan A. Gillis
Lorcan A. Gillis
Liczba postów : 6
Data przyłączenia : 23/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 11:19 pm

Głos Dyrektora złapał Lorcana na jednym z korytarzy trzeciego piętra. W związku z rosnącą aktywnością śmierciożerców w ostatnich miesiącach Ministerstwo wysłało Lorcana do Hogwartu. Miał być on swego rodzaju łącznikiem pomiędzy nimi. Czy faktycznie chodziło o bezpieczeństwo, czy też może o zwiększenie kontroli nad „królestwem” Dumbledora tego Lorcan nie wiedział. Był aurorem i w pewien sposób działał na zlecenie ministra. Starał się jednak myśleć samodzielnie i wykorzystywać własne umiejętności do pomagania tym, którzy tej pomocy potrzebowali. Trudno było wymagać by uczniowie, ledwie dzieci jeszcze, poradziły sobie z bezlitosnymi śmierciożercami.
Noc była cicha i zapraszała wręcz do przyjemnego spaceru wzdłuż wiekowych korytarzy Hogwartu. Ponowna wizyta w szkole po tylu latach od zakończenia nauki przywoływała na myśl masę wspomnień związanych z tym miejscem. Mimo tak długiej przerwy Lorcan wciąż pamiętał drogę do każdego z Pokoi Wspólnych, Sowiarnię czy Wielką Salę. Miłe to uczucie znów chodzić tymi samymi ścieżkami co za czasów jego nauki. A trzeba powiedzieć że był to jeden z najbliższych jego sercu okresów w całym życiu. Lubił się uczyć, lubił godzinami spędzać wolny czas zatopiony w niezliczonych księgach wypożyczonych w szkolnej bibliotece. Brakowało mu tego teraz; tych błogich chwil podczas których bez przeszkód mógł pływać w oceanie wiedzy. Rzeczywistość bowiem szybko o sobie przypominała.
Westchnął, a odgłos ten przez krótką chwilę odbijał się od zimnych ścian szkolnego korytarza, tworząc w ten sposób dziwną kakofonię dźwięku. Lorcan wiedział co za chwile się stanie. Głos dyrektora najprawdopodobniej dotrzeć musiał do wszystkich rezydentów zamku, a więc i również do uczniów. Lada chwila zaroi się tu od spanikowanych, zaspanych i zdezorientowanych dzieciaków. Im szybciej znajdzie się w Wielkiej Sali tym lepiej. Ruszył więc w tamtym kierunku, a długi czarny płaszcz narzucony na garnitur zatrzepotał złowrogo.
Po drodze wpadła mu do głowy jeszcze jedna myśl. Oczywiście możliwość ta również została przez niego przeanalizowana, podobnie jak kilkanaście innych i równie prawdopodobnych scenariuszy nadchodzących wydarzeń. Cóż, nie dojdzie do rozwiązania póki nie znajdzie się w otoczeniu dyrektora. A dotarł tam parę minut później.
Przed wejściem kotłowało się już sporo ludzi, głównie uczniów. Korzystając z okazji Lorcan przecisnął się między nimi i wszedł do środka. Rozejrzał się po sali oceniając skuteczność ewakuacji. Efekty nie powalały, ale i tak wyglądało to lepiej aniżeli próbne ewakuacje wykonywane w urzędach. W końcu jego wzrok wyłapał w tłumie dyrektora; tam też skierował swoją osobę, chcąc dowiedzieć się o co chodzi.
-Dyrektorze, jaka jest sytuacja?- zapytał ściszonym głosem, będąc już dosyć blisko Dumbledora. Bo to że alarm był czymś spowodowany było wiadomo od razu. Mimo pozornego opanowania Lorcan pozostawał maksymalnie skupiony, zaś jego ręka znajdowała się na różdżce.
Tanja Everett
Tanja Everett
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Sty 05, 2017 11:49 pm

Całkiem niedawno rozpoczął się rok szkolny i Tanja mogła powoli wrócić do jako takiej równowagi psychicznej. Nie męczyły już ją koszmary o wakacyjnym zdarzeniu, a głowa była zapełniona tematami wypracowań, zakupem nowej miotły oraz wyuczeniem się manewrów i chwytów na kolejny mecz. Tej nocy długo nie mogła zasnąć, zajęta wybieraniem modelu miotły w wysyłkowej sprzedaży. Właśnie dostała zaległą pensję za czerwcową pracę u Madame Rosmerty, więc akurat miała całą kwotę na zakup. Położyła się jak zwykle, wtulona w swoją fretkę. Ledwo udało jej się odpłynąć do krainy sennych marzeń, a rozrywający bębenki ryk wyrwał ją z łóżka. Dosłownie zerwała się z materaca i niemrawo rozejrzała po dormitorium. Dojrzała zbierające się w popłochu dziewczyny i biegnące do wyjścia. Everett skupiła się, aby wyrwać z całego ogłoszenia prawdziwy kontekst. Brzmiał krótko.
Atak.
Dziewczyna sama sięgnęła po swoją różdżkę, naciągnęła na gołe stopy trampki i wsunęła Rubina do kieszeni spodni od dresu, w których zwyczajowo sypiała. Ruszyła wraz za tłumem do Wielkiej Sali. W całym tym ferworze nie pomyślała, o narzuceniu czegokolwiek na ramiona, bo choć nie wyobrażała sobie spania w czymś co nie sięga kostek, tak góra zawsze musiała mieć spory dekolt i krótkie rękawy. Jedyny plus, że na noc zakładała sportowy biustonosz, który utrzymał wszystko pod materiałem bluzki. Nauczyło ją doświadczenie, kiedy nie raz była budzona przez koleżanki i proszona o zabranie swojego zbuntowanego pupila z powrotem. Nie raz wtedy uciekał i na korytarz.
Ustawiła się niedaleko znanej jej grupki Puchonów, w pośpiechu podsuwając koszulkę do góry i dodatkowo krzyżując ręce, aby nie chwalić się przed nikim zarówno zawartością stanika jak i paskudną blizną, która nie zdążyła jeszcze zniknąć od czerwca.
Jasmine Vane
Jasmine Vane
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 03/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPią Sty 06, 2017 2:16 pm

Przeklęła soczyście, gdy ze spokojnego snu wyrwała ją syrena alarmowa. Leżała dalej w łóżku, chcąc wśród rozgardiaszu wychwycić słowa komunikatu. Dopiero, gdy pojęła, że ogłoszono atak na szkołę zsunęła się z łóżka i odszukała szlafrok, który nałożyła na koszulę nocną oraz różdżkę. Ta wylądowała w kiszenie frotowego, zielonego szlafroka. Chociaż sytuacja była podbramkowa, Jasmine nie dawała tego po sobie poznać. Zachowywała zimną krew. Jedynie w myślach widać było tę gonitwę. Od przypominania sobie najużyteczniejszych zaklęć, po możliwy powód ataku. Nawet przewinął się wśród myśli Franz. Miał coś z tym wspólnego? Był jednym z napadających? A może to ktoś zupełnie inny?
Nie zdziwił ją widok profesor Lacroix, która w pokoju wspólny naganiała uczniów do wyjścia. Jasmine minęła ją i przyspieszyła kroku na schodach, chcąc już dostać się do Wielkiej Sali. Wsunęła się między grupkę Gryfonów i Puchonów. Od razu rozpoznała posturę Franza. Czy poczuła ulgę? Właśnie, że tak.
Ledwie poczuła lekki rozluźnienie, kątem oka dojrzała blond czuprynę Eleny. Przyklejoną do Bena, a jakże. Przesunęła się w ich kierunku.
-Watts, byłam pewna, że w końcu wsiadłeś na miotłę i aż ogłosili alarm. -zażartowała, chcąc rozproszyć złe myśli.
Kiedy Wielka Sala już się zapełniła w połowie oraz pojawili się niektórzy nauczyciele, Jas nachyliła się do Bena.
-Myślisz, że Twój wujek zwerbuje zaraz brygadę smoków z Zakazanego Lasu? -rzuciła.
Nathaniel Cole
Nathaniel Cole
Liczba postów : 11
Data przyłączenia : 15/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPią Sty 06, 2017 2:39 pm

Smacznie spał, kiedy w Hogwarcie podniesiony został alarm. Do jego uszu dobiegł początkowo dźwięk syreny, stłumiony jeszcze przez jego stan półsnu, który uniemożliwiał efektywne odróżnienie mar od jawy. Słowa Dumbledore'a wryły się jednak w mózg chłopaka na tyle mocno, by już skutecznie go wybudzić. Ten zerwał się z łóżka na równe nogi, spoglądając po twarzach swoich pobratymców. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale sytuacja brzmiała naprawdę groźnie. Ktoś zaatakował Szkołę Magii i Czarodziejstwa? Czy to śmierciożercy? Po plecach Nathaniela przeszedł zimny dreszcz. Przecież wszyscy mówili, że Hogwart to najbezpieczniejsze na ziemi... Jak to się stało, że na teren szkoły wtargnęli intruzi? A co gorsza... co się stanie z uczniami, jeśli grono pedagogicznie nie zdoła opanować zagrożenia? Cole wpadł w popłoch i zaczął nerwowo przeszukiwać swoje rzeczy, jakby liczył na to, że znajdzie w nich coś, co pozwoli uratować wszystkich przed krwiożerczym wrogiem. Oczywiście na próżno. Poza swoją różdżką sięgnął jeszcze tylko po śnieżnobiałą koszulę, którą niedbale założył na siebie. Nie ma co, idealnie komponowała się z jego dresowymi, czerwonymi spodniami w złote znicze, które już do dłuższego czasu służyły mu za piżamę. Głęboki oddech pozwolił Puchonowi choć trochę się uspokoić i ochłonąć. To nie tak, że chłopak nagle przestał się bać. Po prostu wykrzesał z siebie wystarczająco dużo męstwa i przyzwoitości, by stwierdzić, że gotów jest stanąć do walki o bezpieczeństwo szkoły i jej uczniów. W końcu... kiedyś i tak musiał się opowiedzieć po którejś ze stron, czyż nie? W Hogwarcie może nie czuło się aż tak nadchodzącej wojny, ale poza murami zamku sytuacja wyglądała naprawdę nieciekawie. Nate zdawał sobie z tego sprawę, nawet jeśli mieszkał w mugolskiej okolicy. Jego ojciec w końcu pracował w Ministerstwie Magii, a co za tym idzie, miał dostęp do najświeższych informacji. Właśnie, rodzina... Cole miał nadzieję, że jego rodzicom oraz wujostwu nic się nie stało.
Wreszcie założył na siebie buty, a różdżkę wsunął za "pasek", którego nawet nie miał. Po prostu różdżka jakoś się trzymała dzięki gumce w jego dresowych spodniach. Zresztą, kto by w tym momencie dbał o wygląd. Nate rzucił się wyłącznie na koszulę przez wzgląd na to, że niekoniecznie chciał świecić przed całą szkołą swoją nagą klatą (choć i tak nawet nie zapiął guzików, więc nie do końca zrealizował swój plan). Buty zaś zdawały mu się niezbędne w razie, gdyby faktycznie musiał stanąć do pojedynku. Tak "ogarnięty" ruszył do Wielkiej Sali, próbując zorientować się w tym, co się tak naprawdę dzieje. Od razu dostrzegł Kennetha Wattsa, a od kogo mógł się dowiedzieć najwięcej, jak nie od nauczyciela?
- Panie profesorze, co się stało? - Zapytał dość zwięźle, bo i nie było czasu na żadne dłuższe wystąpienia. Zresztą sam liczył na zdawkową, ale rozwiewającą jego wątpliwości, odpowiedź.
Kenneth Watts
Kenneth Watts
Liczba postów : 4
Data przyłączenia : 21/12/2016

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPią Sty 06, 2017 3:57 pm

Dzisiaj przypadała jego kolej dyżuru na szkolnych korytarzach. Postanowił nie uciekać po paru godzinach, a zostać na całą noc, gdyż w południe miał lekcje z czwartą klasą. Odespałby rankiem i świeży, chociaż nieogolony stanął by do wyzwania. Alarm zastał go na trzecim piętrze, kiedy z zaciekawieniem przyglądał się zbroi. Bez krztyny lęku chwycił mocniej swoją różdżkę i rozejrzał się po okolicy. Jednym ruchem zapalił wszystkie okoliczne pochodnie, budząc przy tym niezadowolone portrety. Czym prędzej zbiegł schodami do Wielkiej Sali, gdzie już znajdowała się połowa uczniów. Również tu zapalił pochodnie. Zgrabnym ruchem przesunął stoły o dziewięćdziesiąt stopni, aby utrudnić wejście do sali niepożądanym osobom. Na razie zostawił jeszcze dość szerokie przejście z lewej strony.
-Wszyscy tutaj, bez paniki! -krzyknął, wskazując miejsce, gdzie zwykle stał stół grona nauczycielskiego. Kontrolował bystrym spojrzeniem ruch uczniów, ale nie umknęła mu obecność Nathaniela.
-Ktoś włamał się do szkoły, nie wiemy jeszcze kto, ale nie wygląda by miał dobre zamiary, bo zniszczył bramę... a to nie lada sztuka. -odparł pół-szeptem do swojego - jak na razie - ulubionego ucznia.
Sponsored content

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Empty

 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 6Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» Sala chorych
» Sala kosmosu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Hogwart
 :: Parter
-