IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Główna ulica   Główna ulica EmptyNie Gru 18, 2016 12:35 am





Główna ulica

Ulica Śmiertelnego Nokturnu to wąska, ciemna uliczka handlowa, równoległa do ulicy Pokątnej. Zakupy robią tutaj zwykle czarnoksiężnicy, a ponadto w samej uliczce kręci się szemrane towarzystwo, dlatego przechodząc tędy, należy zachować szczególną ostrożność.

Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyCzw Sty 26, 2017 11:57 pm

Zwykle nie zapuszczała się w takie miejsca jak to, jeśli nie musiała. Nie chodziło tu o nic związanego z reputacją, będąc dorosłą osobą nie musiała nikomu z niczego się tłumaczyć. Do niedawna chodzenie po Nokturnie nie było powiązane z wielkim ryzykiem. Owszem, od zawsze pałętały się tu szumowiny i niejeden zapewne chciałby zrobić sobie z Chantal mięso rytualne czy po prostu obiad, ale nigdy za intencjami nie szły wielkie zdolności. Teraz samo wyjście z domu mogło skończyć się śmiercią, a przechadzanie się swobodnie po epicentrum czarnej magii było jak zaproszenie. Chantal wchodząc na ulicę rzuciła chyba z dziesięć zaklęć ostrzegających i ochronnych. Wolała nie zostać zaskoczona od tyłu, bo wątpiła w poczucie godności chadzających tutaj osobników. Potrzebowała ważny składnik, a z racji lokalizacji musiała zjawić się osobiście. Zapłaciła za niego niemałą sumkę, więc tym bardziej zależało jej na bezpieczeństwie przesyłki. Ostrożna niczym stąpając po cienkim lodzie wydostała się ze sklepu, delikatnie gładząc paczuszkę wypełniającą jej kieszeń. Starała się nie spieszyć się nigdzie, aby nie ukazywać swoich obaw, ale też nie przyglądała się zbyt intensywnie zakurzonym witrynom, nie chcąc się rozkojarzyć.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyPią Sty 27, 2017 12:32 am

Peter Rosenfeld był akurat dość częstym bywalcem Śmiertelnego Nokturnu, a to, że na ulicy okrytej złą sławą ostatnimi czasy było jeszcze bardziej niebezpiecznie, wcale mu nie przeszkadzało. Większość zebranych tutaj czarodziejów i tak omijała go szerokim łukiem, najpewniej właśnie dlatego, że wiedziała już, z kim ma do czynienia. To jednak prawda, że takie osoby jak Chantal, o nienadszarpniętej reputacji powinny być w tym miejscu wyjątkowo uważne. Peter już wiele razy zdążył zaobserwować jak te wszystkie szumowiny mocno łakną kontaktu z innymi. Zabawnie było szczególnie wtedy, kiedy na Śmiertelnym Nokturnie, zupełnie przypadkiem, znalazł się jakiś uczeń Hogwartu. Młodzi, niedoświadczeni czarodzieje nigdy nie potrafili sobie tutaj poradzić. Zwykle uciekali z krzykiem. Czasami trafiała się jednak jakaś wybitna jednostka, która zdecydowała się postawić czoła całemu złu tego świata. Taka, która zapewniała Rosenfeldowi jakieś ciekawsze widowisko.
Tego wieczora mężczyzna miał już jednak inne plany, niżeli oglądanie się za ofiarami tutejszych żebraków, czy kieszonkowców. Peter podążał śladami kobiety, która już dawno wzbudziła jego zainteresowanie. Znajomość z rodziną Yaxleyów pozwoliła mu zyskać wiele informacji na temat nauczycielki eliksirów w Hogwarcie, której talent, jego zdaniem, wydawał się marnować w murach szkoły. Rosenfeld chciał się na razie jedynie do niej zbliżyć, poznać ją lepiej, wyczuć jej plany i zamiary. W głębi duszy wiedział jednak, że ta kobieta znacznie wzbogaciłaby potencjał organizacji Ansigara, a także mogłaby pomóc w realizacji jego ukrytych celów.  
Widział jak wchodziła do Jadów i Trucizn Shyverwretcha, co sprawiło, że na jego twarzy pojawił się ledwie widoczny uśmiech. Panienka Lacroix chyba nie miała tak czystego sumienia, jak można by przypuszczać na pierwszy rzut oka. Zresztą Peter z ukrycia bacznie obserwował jej podejrzane zakupy, a kiedy pozyskał niezbędną mu wiedzę, ruszył w dół ulicy, by w końcu, przy jej krańcu, oprzeć się o mur. Czekał aż Chantal zdecyduje się opuścić Śmiertelny Nokturn.
- Anielska surma... - Mruknął do niej, kiedy jej twarz znalazła się mniej więcej na wysokości jego twarzy. Uśmiechnął się przy tym szeroko jak gdyby w jego głowie urodził się już jakiś perfidny plan.
- Dla siebie? A może dla kogoś? - Dodał po chwili, a kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej. Ktoś, kto kupował anielską surmę, zdecydowanie musiał mieć coś za uszami. Chociaż Rosenfeld nie znał się zbyt dobrze na zielarstwie, zdawał sobie sprawę z tego, że anielska surma to potężny narkotyk, który swym działaniem przypominał mugolską heroinę. Niezwykle łatwo było się od tego ziela uzależnić, tak samo łatwo było je przedawkować. O skutkach przedawkowania zaś nie trzeba było chyba wiele mówić...
- Wybacz mój brak manier. Peter Rosenfeld. - Przedstawił się zaraz, poprawiając przy tym swój czarny, rozpięty płaszcz. Wyciągnął nawet do niej dłoń, choć coś podpowiadało mu, że niekoniecznie kobieta będzie chciała ją uścisnąć. Z tego co zdążył zauważyć sam, ale i dowiedzieć się z opowieści innych, panna Lacroix nie była zbyt ufną osobą. Szanował jednak jej dystans do ludzi, świadczył on tylko o tym, że kobieta ma wystarczająco oleju w głowie. Wydawała się więc nie tylko niezwykle kuszącym kąskiem, ale i także ciężkim do zgryzienia orzechem. Peterowi było to jednak w smak, w końcu od zawsze lubił wyzwania.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyPią Sty 27, 2017 1:07 am

Najwyraźniej nie była zbyt uważna, skoro pozwoliła sobie na śledzenie przez zupełnie nieznaną jej personę... chociaż mogło to wynikać też z różnicy zdolności. Chantal nie potrzebowała nigdy skrycie za kimś podążać by uzyskać potrzebne informacje. Egzekwowała je za pomocą innych metod, chociażby podając umiejętnie sporządzony eliksir. Tym razem ona podzieliła los ofiary. Kontynuując swoją wędrówkę ciemnymi zakamarkami okrytej złą sławą ulicą, starała się zauważać wszystko i wszystkich. Mężczyzna opierający się o mur zwrócił jej uwagę na tyle, że postanowiła ciągle mieć go w kącie oka. Nie wykazywał żadnych oznak szaleństwa czy niepoczytalności, a to znaczyło, że całkiem świadomie mógł się tutaj znajdywać. Wnioskując, mógł być hardym przeciwnikiem.
Nie okazała jednak żadnego spięcia, gdy zbliżyła się do niego i zamierzała tak po prostu ominąć. Ręka wcześniej jedynie pilnująca tajemniczej paczuszki, sprytnie zmieniła położenie, aby być bliżej różdżki. Nie pomyliła się.
Głos, niski i nieco zachrypnięty podrażnił jej uszy, zmuszając serce do intensywniejszej pracy. Nie samo odezwanie się mężczyzny ją pobudziło, a treść. Wyglądało na to, że była śledzona, a skoro tak się przedstawiała sprawa, to nie mogła się czuć ani trochę bezpiecznie. Twarz odwróciła się błyskawicznie w stronę jegomościa, za czym poszła różdżka. Jej koniec w zapewne irytujący sposób wciskał się w gardło mężczyzny. Kobieta patrzyła na niego spod powiek, starając się poznać jego motywy działania.
-Myślę, że to nie do końca Twój interes. -odpowiedziała cicho, chociaż wiedziała, że została dobrze usłyszana. Nie zamierzała opuszczać różdżki. Ktoś w wyraźny sposób naruszył jej prywatną sferę i nie mogła tak po prostu tego zlekceważyć. Nie na Nokturnie. Uśmiech mężczyzny wcale nie uspokajał, wręcz przeciwnie. Dzięki tej chwili zawieszenia, Chantal mogła się dobrze przyjrzeć. Kiedy usłyszała personalia i wyciągniętą rękę, to na jej ustach pojawił się kpiący uśmieszek.
-Skoro wiesz, co kupowałam, to bez sensu jest bym się przedstawiała. Zapewne wiesz o mnie więcej, niż mogło by się wydawać. -rzuciła kąśliwie. Myśl, że była obrana za cel przyszła dość szybko. Wiedział, co kupiła i gdzie kupiła. Znał drogę, jaką się będzie poruszać. Nie trzymał w dłoni różdżki i czuł się dość pewnie w jej towarzystwie. Tak, na pewno musiał ją wypatrzyć wcześniej. I to było niepokojące.
-Mógłbyś być nawet i drugim Grindelwaldem, rzucone w powietrzu personalia nic nie znaczą jeśli nie można ich udowodnić. -dodała. Nazwisko rzeczonego Petera coś jej mówiło, ale nie mogła skojarzyć skąd. Jego samego nie znała, nie obracała się w dużych kręgach towarzyskich, ale było dość prawdopodobne, że jej dziadkowie coś kiedyś wspominali o Rosenfeldach w całej litanii osób, które zaszczyciły ich bankiet, na którym Chantal nie miała ochoty uczestniczyć.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyPią Sty 27, 2017 1:38 am

Chcąc uniknąć niechcianego towarzystwa, często zapominało się o najprostszych metodach wroga. Może i Chantal pamiętała o wielu zaklęciach ochronnych, ale nie pomyślała o tym, że na Nokturnie przebywali nie tylko czarodzieje, którzy poza znajomością wielu śmiercionośnych zaklęć, pozbawieni byli pomyślunku. Rosenfeld zawsze miał swoje sposoby, żeby podejść potencjalnego wroga... lub przyjaciela. W końcu obu należało wcześniej dobrze poznać. Tym razem nie silił się nawet na wyciągnięcie różdżki, a oparł się na swoich wyostrzonych zmysłach, niczym zwykły mugol. Być może z tego względu okazał się wyjątkowo niebezpiecznym osobnikiem. Chociaż... zależy, jak kto rozumiał słowo "niebezpieczny". Poza tym, że Peter rzeczywiście śledził pannę Lacroix, nie chciał przecież zrobić jej nawet najmniejszej krzywdy. Nie byłoby to w jego interesie.
Mężczyzna wiele słyszał o temperamencie hogwarckiej mistrzyni eliksirów, ale nie był chyba przygotowany na to, że kobieta od razu wymierzy w niego różdżką. Ba, ona nie tylko nią wymierzyła, wręcz wcisnęła mu ją w gardło, choć nawet w tej sytuacji niemieckiego pochodzenia czarodziej nie poczuł się nieswojo. Właściwie... to wszystko go bawiło i trudno było mu się powstrzymać od śmiechu.
- Pewnie masz rację. - Odpowiedział jej po chwili, ze spokojem, kiedy stwierdziła, że to nie jego interes, co kupuje. Nawet nie skłamał. To prawda, że nie powinien się tym interesować, ale wydawało mu się, że to idealny sposób, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Prawdę mówiąc, nie zawiódł się i nie żałował, że właśnie tak rozpoczął tę znajomość, która w jego mniemaniu, jeszcze miała rozwinąć skrzydła.
- Grozisz mi... W tym miejscu? To niezbyt dobry pomysł. Ci tutaj tylko czekają, by poczuć zapach świeżej krwi. - Dodał po chwili z uśmiechem, wskazując delikatnie głową na zbierającą się wokół nich gawiedź. Szaleńcze spojrzenia wręcz prześwietlały ich postaci. Mimo tego, Peter czuł się dość pewnie, bo wiedział, że Chantal nie rzuci w niego żadnym groźnym urokiem. Pojedynkowanie sie w alejach Śmiertelnego Nokturnu nie uchodziło za zbyt rozsądne. Nawet Peter unikał w tej okolicy niepotrzebnych konfliktów. Nic dziwnego, skoro te wszystkie niespełna rozumu szumowiny gotowe były w przeciągu chwili skoczyć komuś do gardła, i to bez większego powodu. Jeśli tylko ktoś przelałby krew po raz pierwszy, zainicjowałby tutaj rzeź, a kolejne ofiary padałyby na bruk jak klocki domino.
- Schlebiasz mi takimi porównaniami, jednak myślę, że do Grindelwalda mi jeszcze daleko. - Droczył się z nią? Pewnie tak. Takie zagrywki weszły mu już w krew i nawet nie zauważał, kiedy mógł przekroczyć pewną granicę dobrego smaku. Zresztą każdy, kto go znał, wiedział, że jest nieprzewidywalny. Że nawet plując krwią, potrafi się jeszcze zaśmiać przeciwnikowi w twarz.
- Nie musisz się przedstawiać, to prawda... chociaż wolałem poznać Cię osobiście. - Zamilknął na chwilę, przewracając wymownie oczami, jakby to, że jakaś kobieta dociska koniuszek różdżki do jego gardła, było dla niego czymś codziennym. Wręcz, jakby taka sytuacja miała w jego przypadku miejsce nader często - jakby to wszystko powoli zaczynało go męczyć. - Nie jestem wrogiem. Wiele o Tobie słyszałem u Yaxley'ów. - Wreszcie wysilił się na poważny ton, mając nadzieję, że wzmianka o rodzinie Chantal nieco uspokoi jej nad wyraz ekspresyjną naturę.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyPią Sty 27, 2017 3:25 pm

Początkowo oceniła rzeczonego Rosenfelda za opanowanego, świadomego swojego położenia. W chwili, gdy wcisnęła mu koniec różdżki do gardła zmieniła zdanie. Kto normalny uśmiecha się w momencie zagrożenia? Chantal poczuła się lekko zdezorientowana, ale jedynie to wzmożyło jej czujność. Wcale nie miała do czynienia z kimś szalonym. Tutaj chodziło o coś zupełnie innego. Kobieta zmrużyła swoje chmurne oczy, przysłuchując się mężczyźnie.
Musiała niechętnie przyznać rację Rosenfeldowi, że jej odruch mógł pogorszyć sytuację obojga. Niezbyt zrównoważona część klientów tej obskurnej uliczki z obłędem wpatrywała się w nich, oczekując zaczepki. Chantal wyprostowała się lekko i opuściła różdżkę, umiejętnie jednak skrywając ją pod połami płaszcza. W praktyce nadal celowała w nagabywacza, z oddali i w ukryciu. Na pewno to zauważył. Sama przybrała na twarzy lekki, chociaż niezbyt szczery uśmiech.
-Nie grożę, uprzejmie ostrzegam. -odpowiedziała z nutką rozbawienia, że mężczyzna pomylił tak różne od siebie postawy. Przecież nie zagroziła mu wprost, co mu zrobi, gdy tylko weźmie głębszy oddech.
Napięte mięśnie wcale się nie rozluźniły podczas tej nieco swobodniejszej już rozmowy. Chantal cały czas wypatrywała gestów, które by zdradziły Petera.
-To lepiej dla Ciebie, nie przepadam za człowiekiem. -mruknęła, jednocześnie wsłuchując się w odgłosy oddalających się kroków zawiedzionej gawiedzi. Sytuacja nieco się wyklarowała. Miała zamiar odejść od Rosenfelda, poirytowana tą niepotrzebną rozmową. Wspomnienie nazwiska Yaxley'ów oświeciło pannę Lacroix. Faktycznie, dziadkowie od strony mamy mieli w zwyczaju zapraszać sporo ważnych person. "Pech" chciał, że Chantal na żadnym bankiecie się nie pojawiła, zbyt pochłonięta studiami nad recepturami.
-Poznać osobiście? Jestem aż tak sławna? Powinnam zacząć czytać gazety. -zaironizowała, ciekawa motywów tego człowieka. Nie, nie była osobą rozpoznawalną dla kogoś spoza szkoły. Nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek natknęła się na Rosenfelda w Hogwarcie.
-Kobiety wolą zapoznawać się z ludźmi w bardziej uroczych miejscach niż Nokturn. -dodała tonem, jakim z reguły karciła krnąbrnych uczniów ze swojego domu. -Swoją drogą, to ciekawe, że znasz mnie i moją rodzinę, a ja nie potrafię przywołać Cię w pamięci. Skoro nie masz w zamiarach mnie atakować, nie czuję ani trochę żalu z faktu, że opuszczę tę jakże ciekawą konwersację. -zakończyła, robiąc krok w tył z zamiarem wyjścia z ulicy.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica EmptyPią Sty 27, 2017 4:02 pm

Na co dzień był opanowany, chociaż zdarzały się i sytuacje, kiedy jego wewnętrzne demony brały nad nim górę. Wtedy tracił nad sobą kontrolę i lepiej było nie wchodzić mu w drogę. W rozmowie z Chantal nie mogło jednak wydarzyć się nic złego, czyż nie? Kobieta może i go nie znała, a także zachowała pewne środki ostrożności, ale każde z nich wiedziało, że tak naprawdę nie zrobi drugiemu krzywdy. Nie tutaj, nie w tych okolicznościach, a przede wszystkim - nie bez powodu. Tym różnili się bowiem od tych wszystkich postaci przechodzących po Śmiertelnym Nokturnie, z błędnym, szalonym spojrzeniem, że mieli chociaż trochę samozaparcia. Gdyby łaknęli bezsensownego rozlewu krwi najpewniej dołączyliby do tych nokturnowych zombie... albo do grona śmierciożerców. Dla Rosenfelda było to jedno i to samo. Nigdy nie potrafił zrozumieć tej bezsensownej ideologii o czystości krwi, która jak dla niego, brzmiała niczym marne uzasadnienie zaspokajania swoich brutalnych żądzy. Ten, kto dołączył do grona popleczników Voldemorta musiał mieć coś nie tak poukładane w głowie.
- Lubię Twoją uprzejmość. - Odparł wyraźnie rozbawiony jej eufemistycznym określeniem. Jak dla niego między jej jakże ostentacyjnym ostrzeżeniem, a zwykłą groźbą, można by przeprowadzić bardzo cienką granicę. Ba, jeszcze bardziej rozśmieszyło go to, że kobieta nadal miała go na celowniku, tyle że tym razem ukryła swą różdżkę za połami czarodziejskiej szaty.
- Lepszy on niż Riddle. - Pozwolił sobie także skomentować opinię Chantal na temat Grindelwalda. Właściwie Peter wypowiedział te słowa bardziej w eter niż do swojej rozmówczyni. Nawet odwrócił głowę, jakby porównanie dwóch czarnych charakterów sprawiło, że na chwilę odpłynął myślami.
- Chociaż nie jestem ich zagorzałym fanem. - Tym razem już zwrócił się do panny Lacroix, dając jej również tym samym do zrozumienia, że raczej nie stoją po dwóch przeciwnych stronach barykady. Z drugiej strony... nie stali także po tej samej. Rosenfeld nie popierał bowiem żadnej ze stron, ale o tym kobieta nie musiała póki co wiedzieć.
- Być może powinnaś. Kto wie czy czegoś o Tobie nie napiszą. Z tego co słyszałem w warzeniu eliksirów raczej nie masz sobie równych. - Pozwolił sobie na komplement, chociaż nie sądził, by te parę miłych słów zdołało tak szybko zmienić podejście kobiety do jego osoby. W zasadzie nawet nie taki był jego cel. Niczego nie dało się osiągnąć drogą na skróty, jednak takie komentarze zawsze pozostawały gdzieś w odmętach podświadomości, skłaniały do przypomnienia sobie tego, kto je wypowiedział.
- Nie jestem zbyt medialną osobą. - Chantal mogła go nie kojarzyć i nie było to dla niego żadną ujmą. Może to i lepiej, zawsze wolał działać z ukrycia. W wielu kręgach był, co prawda, dość znaną osobistością, jednakże pochodził z niemieckiego, czystokrwistego rodu, toteż nie wszyscy w Londynie od razu musieli znać jego nazwisko. Szczególnie panna Lacroix, która wydawała się unikać snobistycznych środowisk, bankietów, najpewniej bez problemu wyrzuciła Rosenfeldów ze swojej pamięci.
Kiedy Chantal odeszła parę kroków dalej, zastanawiał się, czy pójść za nią i czy jakoś próbować ją zatrzymać. Zanim jednak jakkolwiek zareagował, dostrzegł lecące w ich kierunku kawałki szkła i cegły. Szybko stanął przed plecami kobiety i wyciągnął swoją różdżkę, by rzucić Protego. Większość niebezpiecznych przedmiotów odbiła się od tarczy, ale jeden kawałek szkła mężczyzna złapał w dłoń tuż przed ciałem panny Lacroix. Trzeba było mu oddać, że miał dobry refleks; jakimś cudem nawet się nie skaleczył.
- Znowu to samo... - Zdążył mruknąć pod nosem, kiedy skalna ściana obok nich niemalże eksplodowała na skutek rzuconego przez kogoś z nokturnowego tłumu uroku. Peter instynktownie złapał Chantal i przesunął się razem z nią pod mur po drugiej stronie ulicy. Chwilę później widoczna była już grupa kilku mężczyzn, która mierząc w nich różdżkami, przesuwała się coraz dalej po Śmiertelnym Nokturnie.
- Jak widać niektórzy lubią spektakularne wejście. Lepiej nie dawać się sprowokować. - Uśmiechnął się i puścił kobietę. - Spotkamy się jeszcze. - To na pewno nie było pytanie, a raczej sugestia. Były to także ostatnie słowa, które tego dnia profesor Lacroix mogła usłyszeć z ust mężczyzny. Jego sylwetka zaczęła bowiem płonąć, a po Peterze pozostał na ziemi sam popiół. Tak... Niemiec uwielbiał tę zmodyfikowaną formę aportacji. Zawsze wyglądała niesamowicie i potrafiła nieźle zdezorientować przeciwnika.

A co z Chantal? Gdy dostrzegła zagrożenie jakim były latające szkło, wiedziała już, że nie powinna dłużej przebywać na Nokturnie. Nie dziękowała Rosenfeldowi za "ratunek", gdyż sama trzymała różdżkę i praktycznie w tym samym momencie użyła zaklęcia tarczy. Nim sama się deportowała, dojrzała jeszcze płomienie, w których zniknął Rosenfeld. Sama zniknęła z cichym pyknięciem.
ztx2.
Sponsored content

Główna ulica Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica Empty

 

Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Główna ulica
» Główna ulica
» Główna ulica
» Część główna biblioteki
» Kwatera główna aurorów

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Londyn
 :: Magiczne ulice :: Śmiertelny Nokturn
-