IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Przedział

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Riaan van Vuuren
Riaan van Vuuren
Liczba postów : 27
Data przyłączenia : 22/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptySob Gru 31, 2016 1:15 am

Riaan popatrzył na Erika jak na wariata, kiedy ten zażądał pączka w miejsce Meredith. Afrykaner osłonił wypiek rękami, jakby był jego najważniejszym skarbem, przeznaczonym wyłącznie dla kogoś najważniejszego. Co było w tym momencie, oraz w tej sytuacji prawdą.
- Tobie nie proponowałem! Zjesz sobie na kolacji coś słodkiego, o! - Riaan pokazał język Erikowi kończąc dyskusję o pączku.
Zanim Tanja zdążyła odpowiedzieć, do przedziału wszedł chyba już ostatni pasażer - Nate Cole z Huffa. Miły chłopak, dobry znajomy Riaana, a przede wszystkim piekielnie dobry szukający, oraz znawca smoków. Obaj mieli właściwie te same zainteresowania, więc szybko znaleźli razem wspólny język, może nie byli tak blisko jak Riaan z Erikiem, albo Wandą (o Meredith nie wspomnę, bo to trochę inna relacja), ale nigdy nie brakowało im tematów do rozmowy. Pozdrowił Puchona ręką, a kiedy ten zadał właściwie to samo pytanie, poczekał na odpowiedź Tanji, po czym dodał też coś od siebie:
- W te wakacje miałem okazję być w Górach Smoczych i polatać w tamtejszych wąwozach. Świetne ćwiczenie, ale jak się pojawił Chiński Ogniomiot to musiałem uciekać. Wyobrażacie sobie, że jakiś czarodziej sto lat temu przywiózł tam jajo, a potem kiedy smok się wykluł, zabił właściciela i zwiał w góry? Teraz nazwa oddaje rzeczywistość. - Riaan postanowił nie wspominać znajomym, że pojawili się tam z Katangą, aby zebrać łupiny jaj nowonarodzonych gadów. Po pierwsze dlatego, że było to nielegalne według Ministerstwa Magii Republiki Południowej Afryki, a po drugie - to było niebezpieczne i naprawdę nie chciał pamiętać jak blisko pożarcia się znajdował. Na szczęście znaleźli jedną łupinę, co oznacza że w Górach Smoczych były teraz dwa Chińskie Ogniomioty i jeśli władze nic z tym nie zrobią, mugole mogą coś zwęszyć.
- Przynajmniej lepiej Ci idzie transmutacja ode mnie. McGonagall ma tylko jeden powód do znęcania się nad Tobą. W moim przypadku ma dwa. - odpowiedział kumplowi.
Na pytanie Erica zareagował otwartymi ustami. Nie za bardzo rozumiał, czy jego najlepszy kumpel pyta na serio, czy żartuje, czy może naigrywa się z Tanji. Jeśli to ostatnie, to współczuł mu bo zaraz dostanie w baniak. Współczuł też sobie, bo będzie musiał go znowu zbierać z podłogi. Choć musiał przyznać, że poprzednim razem robił to z dumą - Eric pokonał jednego z niesławnych Ślizgonów w pojedynku magicznym. To było naprawdę imponujące, cała szkoła wtedy o tym gadała. Na korytarzach można było słyszeć: "Eric pokonał Grossa! Eric pokonał Grossa!". Naprawdę miło było być tego świadkiem. Riaan miał wiele dobrych wspomnień z poprzedniego roku, tym bardziej cieszył się że wraca do Hogwartu. Z tych wspominek nieświadomie, delikatnie ścisnął dłoń położoną na udzie Meredith. Tak już miał, że jeśli robił coś ważnego dla drugiej osoby, to nawet tego nie zauważał.
- Haha, jedna niesprawna miotła nie wystarczy Puchonom, żeby nas pokonać! - zaśmiał się serdecznie puszczając Nate'owi oko. - Z całym szacunkiem dla Borsuków, ale musielibyście potraktować nasze miotły confundusem, a nas spetryfikować i wtedy może byłby równe szanse. I możesz to powtórzyć Lancasterowi, o ile znów nie zniknie. - Vuuren zawsze brał quidditcha bardzo serio, o czym zresztą wiedzieli jego znajomi i przyjaciele. Prowadził osławiony zeszyt, w którym spisywał wszystkich zawodników, manewry drużyn, formacje oraz taktyki. Bywał na każdym meczu i nieustannie notował. Potem analizował to wszystko i przekazywał Potterowi, aby ten mógł się zapoznać oraz z tego skorzystać. Czy to robił zależało tylko od niego, a Riaan tak czy siak niestrudzenie dosyłał mu nowe raporty. Afrykaner spojrzał za okno. Jechali już całkiem długo, w towarzystwie znajomych szybko leci czas, a na zwierzyniec biegający po ich przedziale nie zwracał uwagi.
Nathaniel Cole
Nathaniel Cole
Liczba postów : 11
Data przyłączenia : 15/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptyWto Sty 03, 2017 8:41 pm

Nie do końca jeszcze orientował się tak naprawdę, co dokładnie dzieje się w przedziale i w jakim kierunku płynie rozmowa jego przyjaciół. Niektóre komentarze dotyczące quidditcha nie bardzo mu się podobały, ale nie był pewien, czy to zwykłe żarty i koleżeńskie przytyki, czy może jakiś grubszy temat, którego nie należało wcale kontynuować. Puchon próbował przypatrzeć się minie panny Everett, a kiedy dostrzegł nerwowe drganie jej skroni, wiedział już, że coś jest tutaj ewidentnie nie w porządku. Co prawda dziwił się swojej koleżance z Gryffindoru, że martwi się takimi bezsensownymi uwagami, ale z drugiej strony, dziewczyna w ogóle wydawała mu się jakieś nieobecna, więc może naprawdę przytrafiło jej się coś złego i nie miała humoru na takie denne żarty?
- Nie przejmuj się tak. Jak znam możliwości Tan, to poradzi sobie na każdej miotle i jeszcze utrze Ci nosa. - Mruknął po dłuższej chwili, stwierdzając, że nic nie zaszkodzi mu stanąć w obronie panny Everett, a kto wie, może zrobi jej tym przysługę. Nie wyglądała w końcu na zadowoloną, a Nathaniel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie należy drażnić wkurzonego smoka. A propos smoków... opowieść Riaana sprawiła, że Cole zdecydowanie zmienił pozytywną opinię o swoich wakacjach.
- Zazdroszczę. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się wybrać na jakąś wyprawę razem. - Nie krył podziwu, kiedy odezwał się do van Vuurena. Nate niekiedy miał okazję brać udział w różnych magizoologicznych wyprawach dzięki znajomym rodziców, ale niestety jeszcze nigdy nie spotkał prawdziwego smoka. A nie oszukujmy się, to od dawna było jego marzeniem. Chociaż skłamałby mówiąc, że nie przeszły go ciarki, kiedy Riaan wspomniał o tym, że musiał uciekać przed Chińskim Ogniomiotem. Puchon wiedział o smokach chyba wszystko, co tylko się dało o nich przeczytać i miał świadomość tego, że ani on, ani Riaan, mimo wspólnej, ogromnej pasji, najpewniej nie daliby sobie rady z taką bestią w pojedynkę. Ba, wielu dorosłych czarodziejów miałoby z tym nie lada problemy.
- Oj, Riaan... o formę Puchonów wcale się nie martwię. Zresztą, będzie jeszcze okazja, żeby przekonać się o tym, kto jest lepszy. Podczas meczu. Nie tutaj. - Dodał po dłuższej chwili, kiedy jego kolega postanowił zdyskredytować drużynę domu Borsuka w oczach swoich lwich znajomych. Nathaniel nie miał mu tego jednak za złe. Miał dobry humor, więc takie koleżeńskie wrzuty nie były w stanie wyprowadzić go z równowagi. Mimo wszystko zakończył swoją wypowiedź dość wymownie, chcąc tym samym uciąć niewygodny dla panny Everett temat quidditcha. Obawiał się bowiem, że sytuacja w przedziale urośnie do rangi burzliwego konfliktu, a jakoś nie w smak było mu stawać pomiędzy poróżnionymi stronami już podczas pierwszego dnia szkoły. W przedziale powinna przecież panować wspaniała atmosfera, skoro wszyscy wracali do ukochanego i wytęsknionego Hogwartu.
Nie dało się jednak ukryć, że temat quidditcha pozostawał nadal w umyśle chłopaka, który na chwilę zamilknął. Zastanawiał się bowiem czy zdąży jeszcze uzbierać do meczu potrzebną mu sumkę. Poprzysiągł sobie przecież, że na ten rok kupi Nimbusa 1000, ale nie wiedzieć jakim cudem, jego oszczędności znacznie uszczupliły się podczas wakacji. Po zakupie niezbędnych podręczników i szkolnych szat, chłopak zdał sobie sprawę z tego, że do upragnionej miotły brakuje mu 64 galeonów, przez co był niebotycznie podenerwowany. Cóż... nic dziwnego, że w przedziale nie kupił nawet jednej czekoladki od pani z wózka. Zamierzał powstrzymać się ze weszlkimi wydatkami i poczekać na jakieś kieszonkowe od ojca, aby jak najprędzej zamówić jeden z najlepszych modeli mioteł znajdujących się obecnie na rynku.
Meredith Walker
Meredith Walker
Liczba postów : 14
Data przyłączenia : 21/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: ej ziomeczki, sorki za chaos i zwłokę! <3   Przedział - Page 2 EmptyPią Sty 06, 2017 9:41 pm

Meredtih roześmiała się melodyjnie, odgarniając włosy z czoła. Zarumieniona, przez to całe wylewne powitanie, zdawała się nie zauważać spojrzeń kierowanych to na nią to na Riaana. W sumie nawet gdyby je zauważyła - było jej to co najmniej obojętne. Niewiele teraz było w stanie zburzyć to szczęście wymalowane na jej twarzy.
- Nie ma sprawy, Samuel. Och, dziękuję - rzuciła, nieśmiało sięgając po pierwszą lepszą pralinkę. Pistacja. Hmm, w sumie nie jest źle choć wolałaby miętę - Prezent bardzo zacny, dziękuję. Niestety ja nic nie mam, jestem nietowarzyska, chociaż mogę podzielić się kanapką z masłem i serem. Ale jak wylądujemy już w Hogu, zapraszam na domową szarlotkę.
Meredith spoglądała kątem oka na poczynania i słowa Erica, który chyba z jakiegoś powodu dalej ją ignorował. Szukała spojrzeniem ratunku gdzieś w okolicach tęczówek Riaana no ale cóż… wóz albo przewóz. Gryfon musiał mieć najwyraźniej ku temu jakiś powód - albo może był nieśmiały? W każdym razie ugasiło to nieco pogodę ducha Puchoneczki, która po zajęciu miejsca mało się odzywała i mało robiła. W sumie to czerpała po prostu radość z chwil, gdy znowu była z przyjaciółmi. Wraz z każdym kilometrem, wraz z miarowym stukotem kół czuła jak jej życie wraca na właściwe tory. Koniec podawania kawy i kanapek, czas na naukę. No, i to jej się podoba.
- Nie, dzięki Riaan, właściwie to przed chwilą zjadłam - odparła z niepewnym uśmiechem. Po pierwsze nie podobało jej się zachowanie tego całego Erica, po drugie… czy ona właśnie nie powstrzymała chęci przeczesania mu włosów? Cholera, co się z nią w ogóle dzieje? Nieco zbita z pantałyku, zdusiła w sobie jakąś dziką część siebie, która cieszyła się bardziej niż powinna. Bardziej niż pozwalały na to ich przyjacielskie relacje.
Coś czuła, że w tym roku może być to bardziej uciążliwe niż lata wcześniej.
Dotyk dłoni chłopaka na jej udzie wcale w tym nie pomagał.
Meredith powitała gdzieś po drodze Nate’a miłym uśmiechem i machnięciem dłonią. Rozmowa o quidditchu jakoś jej nie pociągała, skwitowała ją więc cierpliwym milczeniem i nieco posępnym spojrzeniem w stronę Henley’a, znowu. Co to w ogóle była za uwaga? Cicho w jej głowie kiełkowała myśl - co za pajac - wolała jednak skierować swoją uwagę w stronę Tanji. Była smutniejsza niż zazwyczaj ale za tym kryło się chyba coś więcej niż zniszczona miotła. Zanotowane w pamięci, może kiedyś gdy dziewczyny będą sam na sam będzie okazja żeby o tym pogadać, pomóc. Choć… szczerze wątpiła w to, by Everett była się w stanie przed kimkolwiek otworzyć. A na pewno już nie przed nią.
Przychylnym wzrokiem spojrzała na książkę wyjętą przez Samuela, wspominając jej pierwsze spotkanie z baśniami. W sumie on tez wydawał się być w miarę stonowany, w sumie całkiem przyjazny. Uśmiechnęła się do niego, po czym zerknęła za okno. Mogła wydawać się nieco nieobecna, może smutna ale to raczej tylko złudzenie. Po prostu uwielbiała pociągi. I to, jak za oknem krajobraz zmieniał się na bardziej… szkocki, hihi.
Nagle wyrwała się nagle z tego marazmu
- Naprawdę widziałeś Chińskiego Ogniomiota? - było to nieco naiwne, może głupiutkie ale miejmy nadzieje, że bardziej słodkie pytanie. Miało to jednak na celu parę ważnych rzeczy - uspokoić szybko bijące serduszko, bijące przez ciepło odczuwalne na swoim udzie (może też przez chęć złapania go za tę rękę). Służyło również uczuciu zazdrości kiełkującym w sercu - Zazdroszczę Ci, ja nawet nigdy nie opuściłam Wysp.
Tanja Everett
Tanja Everett
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptySob Sty 07, 2017 1:25 am

Czujnym oczom Meredith nie umknęły emocję Tanji. Faktycznie, była smutna. Zwykle po prostu zamykała się przed całym światem w sobie, na zewnątrz okazując oschłość albo obojętność. Tym razem zdradzały ją oczy. Oczy, które przepłakały prawie wszystkie noce. Oczy, które prawie nie zmrużyły powiek w te wakacje. Oczy, które ciągle szukały tej, której życie tak brutalnie odebrano.
Gryfonka starała się oderwać od tego, żyjąc opowieściami innych. Obecność Cole'a bardzo jej pomagała, był jak przyjazna jej sercu dusza. Rozmowa na temat quidditchu zawsze była dobrym pomysłem, ale niebezpiecznie zeszła na zbyt nerwowe tory. Tanja sama przebolała stratę swojej miotły, kiedy chciała się oderwać od ponurych myśli. Powitał ją pusty kufer. Wszystko, co przetrwało pożar w nim było. Miotła posłużyła jako drewno na opał. Chociaż Tanja mimo wszystko nie miała nic do Erica, ich wieczne dogaduszki raczej miały charakter żartu niż groźby, tak teraz poczuła się jak uderzona obuchem w głowę. Rozsądek podpowiadał jej, że Eric nie wiedział, co się stało w jej życiu. Nie mógł podejrzewać nawet, że ją to zaboli. Tyle, że... kim by ona była, jak nie Gryfonem, gdyby najpierw nie robiła ruchu, a potem myślała o konsekwencjach?
Jakby w transie zerwała się z siedzenia, zrzucając z kolan oburzonego Szekspira. Nie słyszała już uspokajających słów Nathaniela, gdy ruszyła w stronę Erica i silnym ruchem ręki zdzieliła go po twarzy. Była wściekła i rozgoryczona, chociaż coś mówiło jej, że on nie chciał.
-Spłonęła. W pożarze. Wraz z moją mamą. Dziękuję, za troskę, odejmując sobie od ust uzbierałam na nową, ale matki nikt mi nie zwróci. -warknęła nieprzyjemnie, czując nabrzmiewającą w żyłach wściekłość. Kiedy wzięła kolejny oddech, uświadomiła sobie, co się stało. Rozgoryczenie i złość wymieszały się z szokiem i wstydem. Nie miała powodów, aby nikogo zdzielić za źle ujęte słowa.
-Przepraszam. -wyrwało się z jej ust, nim wyszła z przedziału i jednym ruchem otworzyła okno na korytarzu. Zimny pęd powietrza koił nerwy i zmywał z twarzy smutek. Musiała się uspokoić. Wiedziała, że przebywanie z nimi wszystkimi nie będzie dobrym pomysłem. Chcieli wymienić się miłymi historiami z wakacjami, a takie sytuacje jak ta z Henley'em były bardzo prawdopodobne. Każdy mógł rzucić coś przypadkiem. Każdego miała za to uderzyć? Oparła czoło o ramę, łapiąc oddech.
Samuel Fox
Samuel Fox
Liczba postów : 30
Data przyłączenia : 23/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptySob Sty 07, 2017 11:08 pm

Zanurzył się całkowicie w baśniach, jednak cały czas jednym uchem słuchał rozmów, prowadzonych w przedziale pociągowym. Nie skupiał się jednak za bardzo nie treści rozmówi, wciągając się w świat przedstawiony w książce – czytał właśnie baśń o trzech braciach, jego ulubioną spośród wszystkich. Z pamięci mógłby wyrecytować, jak to trzej bracia o zmierzchu znaleźli się przy granicy rwącej rzeki, nie mogąc przejść dalej, o tym, że byli czarodziejami, więc machnęli tylko różdżkami i pojawił się przed nimi most. O tym jak zezłoszczona śmierć, że nie może zabrać kolejnych istnień, stanęła przed nimi, udając podziw oraz mówiąc, iż w zamian za przechytrzenie samej śmierci mogą poprosić o co tylko zechcą. Mimowolnie się uśmiechał, gdy pierwszy z braci poprosił o najpotężniejszą różdżkę, więc śmierć wycięła ją z czarnego bzu i mu ją podarowała. Zatrzymał się na chwilę, przy drugim z braci, gdy poprosił o coś, co mogłoby sprawić, że najbliżsi mogliby wrócić. Samuel naprawdę chciałby sprawić, by jego matka wróciła, by mógł z nią porozmawiać… Przeszedł dalej, do najmłodszego brata, który poprosił o coś, co pozwoli spokojnie dożyć mu starości, nie będąc szukanym przez śmierć – ta niechętnie odcięła kawałek swojej peleryny niewidki, a następnie mu ją dała. Bracią zmierzając w zupełnie inne miejsca rozdzieli się – pierwszy poszedł do miasta, by pochwalić się swoją wspaniałą różdżką, zabijając jednego z najlepszych czarodziejów, później się upijając. Przerażeni czarodzieje zabrali jego różdżkę, potem poderżnęli mu gardło w obawie przed jego gniewem. I tak śmierć zabrała pierwszego brata. Drugi brat wrócił do domu, gdzie przedwcześnie zmarła jego ukochana, z którą miał się ożenić, zakręcił więc kamieniem w słoni trzy razy, a jego miłość do niego wróciła. Niestety była pusta, pozbawiona emocji, zimna, gdyż nie należała do tego świata. Sami westchnął tylko, kontynuując czytanie. Środkowy brat z rozpaczy postanowił się zabić. I tak śmierć zabrała drugiego brata. Trzeciego brata śmierć szukała latami, ale nie mogła go znaleźć, ciągle jej umykał. Aż pewnego dnia ściągnął z siebie pelerynę, oddając ją swemu synowi. Śmierć przybyła po niego, przywitał się z nią jak ze starym towarzyszem, odchodząc ze śmiercią jak równy z równym. I tak śmierć zabrała trzeciego brata. A przedmioty, które stworzyła tworzyły insygnium – czarodziej, który posiądzie je wszystkie, stanie się panem śmierci. Zamknął książkę, pogładził Angele po śnieżnych piórkach, a następnie uśmiechnął się słabo. Gdyby tylko istniał sposób, by jego matka mogła znowu wrócić…Myśląc i myśląc o tym, usłyszał jak wściekła Tanja mówi o swojej matce, która spłonęła w pożarze, a następnie cicho przeprasza i wychodzi z przedziału na korytarz. Sam jako jej przyjaciel i osoba, która doskonale zna jej uczucia, postanowił pójść do niej oraz spróbować jakoś ją wesprzeć. Angela widząc, że jej pan zamierza zaraz wstać, zleciała z jego kolan i poleciała w stronę Erica, siadając mu na ramieniu i domagając się pieszczot. Rudobrązblond włosy poprawił swoją koszule i sweter, wygładzając je kilkoma pociągnięciami ręki, a następnie udał się do wyjścia z przedziału. – Tanju – powiedział ciepło, wychodząc na korytarz – Bardzo mi przykro… Gdybym wiedział, to wcześniej bym nie pytał o wakacje – oparł się o ścianę naprzeciwko niej – Przepraszam – zawiesił głowę – Chcesz o tym porozmawiać? – zagadnął cicho – Jak byłem mały, widziałem jak moja mama umiera, więc wiem co czujesz – westchnął cicho, kładąc jej dłoń na ramieniu.
Eric Henley
Eric Henley
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 23/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptyNie Sty 08, 2017 8:20 pm

Atmosfera w przedziale była gęsta. Gęstsza niż szesnastoletniemu Gryfonowi mogłaby się wydawać. A wszystko to głównie z powodu jego bezmyślności. Wystarczyłoby w porę ugryźć się w język lub powstrzymać  niezbyt sympatyczne spojrzenie i wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale nie, chłopak musiał przecież zachowywać się jak ostatni kretyn. Musiał być uprzedzony do Meredith, musiał pajacować i kpić z Tanji. Nie byłby przecież wtedy sobą gdyby tego nie robił, czyż nie? Na szczęście na tym świecie była jeszcze jakaś sprawiedliwość , dlatego Eric Henley w końcu dostał dokładnie to na co zasłużył.
Właśnie zamierzał skomentować wypowiedź Nataniela i rzucić kolejnym złośliwym tekstem - jak to miał przecież w zwyczaju czynić ilekroć rozmawiał z koleżanką z roku, gdy nagle wspomniana koleżanka z roku w akompaniamencie jęku kota, wstała gwałtownie z miejsca i ruszyła w jego kierunku niczym rasowy szukający, który dostrzegł w oddali uciekającą złotą plamkę. Zanim przemierzyła dzielący ich dystans, Eric zdążył jedynie pomyśleć o tym, że jej błękitne oczy są piękne. Następnie otrzymał cios w twarz i zastygł zaskoczony całym zajściem. Zaschło mu w gardle, nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Chciał stawiać czoła czarnoksiężnikom, walczyć, ratować innych, a teraz drżał z przerażenia patrząc na rozdygotaną Tan i nie wiedział co zrobić.
- Tan – rzucił gdy dziewczyna prawie wybiegła z przedziału – Przepraszam – powiedział, ale Ona zapewne już tego nie usłyszała, bo drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem.
Chciał ruszyć za nią, ale zawahał się, co kosztowało go wyprzedzeniem przez Samuela, który oczywiście jak zwykle musiał być taki idealny.
Rozgoryczony Eric zacisnął zęby i strącił z ramienia sowę kolegi, która zahukała na niego gniewnie.
-Wiem, jestem kretynem – zwrócił się do pozostałych w środku osób i wyszedł na korytarz.
Para Gryfonów stała obok otwartego okna. Mugolak nie wiedział co powinien zrobić, na dodatek widok Tanji ponownie wysuszył mu gardło, czuł, że nie będzie w stanie się odezwać. Mimo to podszedł bliżej i instynktownie uśmiechnął się. Uśmiechnął się jak totalny idiota, jak cholerny,  skończony frajer. I choć był to tylko ułamek sekundy, to owszem, zamiast przeprosić, uśmiechnął się. Przeklinając w duchu swoją głupotę w końcu wydobył z siebie głos.
-Sam, zostawiłbyś nas? – powiedział nie wiedząc jeszcze do końca co zamierzał uczynić. Nigdy wcześniej nie stał w obliczu takiej sytuacji.
Tanja Everett
Tanja Everett
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptyNie Sty 08, 2017 9:05 pm

Tak bardzo się starała nie zrobić żadnego kwasu już w pierwszym dniu szkoły. Udawać przed wszystkimi, że miała zwyczajne, nudne wakacje! Tydzień przed rozpoczęciem września codziennie medytowała, szukała neutralnych tematów do rozmów, a wszystko trafił szlag. Nie umniejszała winy Henley'a, dobrał zbyt wiele bolesnych słów i okrasił je jadowicie. Istniał jednak aspekt jego nieświadomości. Trudno, aby Gryfonka pierwszego dnia chwaliła się wszystkim, że widziała śmierć swojej matki. Co gorsza, nie mogła jej w żaden sposób pomóc. Nie do końca jeszcze rozjaśniona blizna na ręce zapiekła boleśnie, jakby podświadomie przypominając tamte zdarzenia. Zareagowała emocjonalnie, nawet można rzec, że odruchowo, zdzielając Henley'a po twarzy. Chciała dać upust swojej złości, pokazać co o nim myśli... a gdy ochłonęła, wcale nie poczuła się lepiej. Nawet gorzej. Czy takie sytuacje nie przybliżały ją do ojca, który był taki sam?
Po wyjściu z przedziału Tanja wychyliła głowę za okno i przyglądała się mijanym drzewom. Podobno zielony kolor uspokajał. Nabierała kolejne oddechy, chcąc ułożyć w głowie jakąkolwiek przemowę, gdy wróci do przedziału. Jak na złość, Samuel wyszedł za nią. Spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem.
-To nic. Jaka była szansa, że ktoś w przedziale akurat stracił matkę w te wakacje? Nikłe. -odparła, nie widząc powodu, dla którego Fox miałby ją przepraszać. Westchnęła cicho. Nie była typem osoby, której pomagało wygadanie się. Wolała to przeżyć sama.
-Dzięki, ale nie. Nie umiem o tym rozmawiać. -uśmiechnęła się słabo do Samuela. Doceniała jego szczerość, ale coś jej mówiło, że to jednak nie było to samo uczucie. On był dzieckiem i nie winił się za śmierć matki. Ona była prawie dorosła i kompletnie sparaliżowana - dosłownie, bo potraktowana zaklęciem. Nie zdążyła już odpowiedzieć, bo szmer otwieranych drzwi oznajmił przybycie Erica. Tanja zaklęła w myślach. Znalazła się gromada rycerzy, chętnych do pocieszenia. Trochę jednak zrobiło jej się niedobrze z nerwów na myśl o rozmowie z Henley'em. Czerwony ślad na policzku tylko to pogarszał.
Jego uśmiech był dla niej zagadkowy. Nie była pewna, czy właśnie chciał w iście chamski sposób sprowokować ją do powtórki, udać, że nic się nie stało czy może załagodzić sytuację. Spojrzała na Gryfona, oczekując jego słów.
Samuel Fox
Samuel Fox
Liczba postów : 30
Data przyłączenia : 23/12/2016

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 EmptyPon Sty 09, 2017 10:24 pm

Jedno jej spojrzenie utwierdziło Samuela w przekonaniu, iż naprawdę nie ma ochoty teraz z nikim rozmawiać, a tym bardziej z nim – osobą całkowicie nie związaną ze sprawą. Jednak z Samem było jak z puchonem,  gdyż jego miękkie serce i chęć niesienia pomocy przyjaciołom wydawała mu się naprawdę puchońska – nie żeby coś miał do osób z Hufflepluffu, broń (mugolski) boże! – Ataki zwolenników Voldemorta są częste, więc taka możliwość naprawdę istniała… - przyznał cicho, a następnie odchrząknął lekko, skupiając się na jej dalszych słowach. Nie zdążył jednak nawet otworzyć ust, gdy z przedziału wyszedł Eric, który zapytał Sama czy mógłby zostawić ich samych. Zabrał dłoń z ramienia Tanji, mówiąc – Jakbyś jednak zmieniła zdanie, to wiesz gdzie mnie szukać – skinął jej głową na „pożegnanie”, wyminął kolegę z roku, a następnie wszedł do przedziału. Angela od razu podleciała do niego z widoczną skargą w oczach, tak jakby ktoś był dlań niemiły i chciała Samuelowi to powiedzieć, aby tego kogoś, którym najpewniej był Eric (Sam wnioskował to z faktu, iż podleciała akurat w jego stronę) i go ukarał. – -Mam jedynie nadzieję, że zaraz nie zaczną latać zaklęcia – powiedział ni to do siebie, ni to do innych i wrócił na miejsce. Zastanawiał się przez chwilę nad tym czy jego wyjście miało sens, jednak w jego mniemaniu miało, w końcu pokazanie, że w jakimś stopniu dba o innych oraz nie jest takim… dziwakiem..? nie było złym czy niepoprawnym lub bezsensownym działaniem.
Wyciągnął z kieszeni smakołyki dla zwierzaków – Angela jako pierwsza porwała ciasteczko przeznaczone dla sów, a Ren oraz Rubin szybko wspięli się po Samuelu, łapiąc w swoje małe łapki ciasteczka dla fretek. Rudobrązblond włosy przez chwilę patrzył jak zwierzaki zajadają się pysznościami, a następnie sam wstał, sięgając po pudełeczko z czekoladkami i biorąc jedną, a następnie rozwijając i zjadając. Trafiła mu się pistacja, jedna z jego ulubionych. Z Amedei w ręce podszedł do pozostałych – Czekoladkę? – zapytał, uśmiechając się do starszego puchona. Z tego wszystkiego nie miał okazji go poczęstować – To Włoska czekolada, nigdzie indziej takiej nie znajdziesz – podsunął pudełeczko bliżej niego. Nie bacząc na to czy postanowił czekoladę zabrać, czy podziękował za nią, Sam ponownie zwrócił się do Meredith i Riaana – Chcecie? – zapytał uprzejmie. Wzięli czy nie, to już ich osobista sprawa. Niebieskooki po zapytaniu wszystkich w przedziale, wrócił na swoje miejsce i spojrzał na panoramę za oknem, która jak zwykle prezentowała się magicznie.
Sponsored content

Przedział - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Przedział   Przedział - Page 2 Empty

 

Przedział

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Strefa postaci
 :: Retrospekcje
-