10,5 cala, Cytron, Włókno z serca Cerbera, Sztywna
Bogin:
Konająca Val błaga bezsilnego Erica o pomoc
Ain Eingarp:
Andrew przytulający swego brata
Wizerunek:
Harry Lloyd
Aparycja
Włosy na głowie Erica mają całkiem zwyczajny, brązowy kolor. Mówiąc wprost jest po prostu dość krótko przystrzyżonym szatynem o zielonych oczach. Nie wyróżnia się pod wieloma względami spośród większości swych rówieśników. Jego wzrost sięga prawie 180 cm, prawie - bowiem wynosi dokładnie 179 cm co do których jest adekwatnie szczupły , waga jest całkowicie w normie, chociaż niektórzy(zwłaszcza jego Mama) twierdzą, że powinien nieco przytyć. A jak sprawa ma się z jego stylem? No cóż, w przypadku Erica „styl” wydaje się być chyba zbyt dużym słowem. Na co dzień preferuje ubrania w kolorze brązu, zieleni, czerni czy granatu, a jego najczęstszym wyborem są T-Shirty, lub od czasu do czasu koszule(w kratę), zaś nieodłącznym elementem jego garderoby jest naszyjnik siostry Val zawiązany na nadgarstku.
Charakter
-Wydaje mi się, że jestem niezwykle pogodną osobą, w każdej sytuacji staram się znaleźć jakiś pozytyw. Nawet jeśli coś mnie dręczy bardzo rzadko to okazuje - najprawdopodobniej ze strachu przed zepsuciem humoru moich przyjaciół- i mimo, że wydaje się to nie mieć sensu, bo zdaję sobie sprawę, że jestem dla nich bardzo ważny, moje altruistyczne zapędy najczęściej wiodą prym i to Ja staram się pomóc bez względu na swój własny stan. -Niemal każdy problem staram się obracać w żart, co czasem jest niestety nie najlepsze w skutkach -Jestem człowiekiem z głową pełną marzeń, możliwe też, że przez szczerość i umiejętność odnajdywania radości w najmniejszych rzeczach, z pozoru moje zachowania są czasem postrzegane jako ekscentryczne. -Każdą kłótnię staram się obracać w żart, a w poczuciu humoru cenię sobie zwłaszcza dystans do samego siebie. - Pod żadnym pozorem nie należy klasyfikować mnie jako samotnika, mimo, że pierwsze miesiące nauki w Hogwarcie przebiegały topornie, z czasem przyzwyczaiłem się do drwin Ślizgonów i zdobyłem wiernych przyjaciół. -I choć niektórzy traktują moje marzenia jako trywialne i naiwne, ze wszystkich sił dążę do zostania możliwie najlepszym czarodziejem(myślałem m.in. o karierze Aurora), dlatego też nie ograniczam się jedynie do nauki podczas zajęć, bardzo często ćwiczę swoje umiejętności w wolnym czasie(Z tego powodu też zdarzało mi się czasem zupełnie niecelowo zajść za skórę Filchowi od którego otrzymywałem kary za „dewastowanie szkoły”). Mój Brat Andrew zaszczepił we mnie niezwykłą zawziętość i odwagę, jestem bardzo uparty i rzadko zdarza mi się rezygnować z czegokolwiek - no chyba, że jestem głodny. -Podobno jestem nieco narwany i lekkomyślny -Jakkolwiek to brzmi można mnie określić jako kompletnego ignoranta w sprawach damsko-męskich, chodzi chyba głównie o to, że w porównaniu do innych uczniów Hogwartu moje zdolności i status rodzinny - a co za tym idzie popularność- pozostawiają wiele do życzenia.
Historia
Podobno moja Mama - rodowity Irlandczyk- z powodu daty mych urodzin oraz intensywnie zielonych oczu upierała się bym nazywał się Patrick jednak w ostateczności stanęło na tym, że tak brzmieć będzie jedynie moje drugie imię, zaś pierwsze otrzymam po zmarłym bracie Ojca. Ale do rzeczy, pochodzę z mugolskiej rodziny zamieszkującej przedmieścia jednego z wielu podobnych do siebie, szarych miast w Anglii - Leicester. Nie wyróżniamy się prawie niczym na tle innych rodzin posiadających kwadratowe domy z zadbanymi trawnikami. Mój Ojciec- John Henley - odkąd pamiętam pracował w zakładzie swojego przyjaciela jako mechanik samochodowy – dzięki czemu właściwie nigdy nie byliśmy ubodzy, jednak trudno też mówić o pozytywnym stanie rzeczy, większość moich ubrań dostawałem po starszym bracie a Ojca(który nigdy nie potrafił przeboleć faktu, że jest mechanikiem bez samochodu) do pracy podwoził sąsiad. Oszczędzaliśmy na wielu rzeczach, ale jeśli wziąć pod uwagę zaspokajanie najbardziej podstawowych potrzeb, w gruncie rzeczy niemal niczego nam nie brakowało. Moja Mama- Theresa Henley - znosząca (mimo wykształcenia w dziedzinie Historii Sztuki)trudności Gospodyni Domowej zawsze dbała o nasze apetyty, nigdy nie biegaliśmy z pustymi brzuchami, no może oprócz tych dziesiątek sytuacji gdy próbowała wplatać do posiłków swoje zamiłowanie Sztuk Pięknych co nierzadko kończyło się kłopotliwymi uśmiechami wymienianymi przez siedzące przy stole rodzeństwo, czyli Mnie, moją kochaną siostrę Valentine i brata Andrew. Oboje byli ode mnie starsi, Val o 4 lata, Andrew zaś tylko o rok – i mimo, że niemal większość mojego czasu spędzałem z siostrą(uwielbiałem popijać kakao w jej pokoju na poddaszu i wspólnie podziwiać gwiazdy) to bezwarunkowo kochałem również mojego brata który to od najmłodszych lat wyróżniał się na tle rodziny bowiem nieugięcie dążył do bycia najlepszym we wszystkich możliwych dziedzinach. Co ważniejsze, rzeczywiście udawało mu się osiągać wybitne wyniki czy to w szkole czy w sporcie, nie dziwiło mnie zatem, że szybko stał się ulubieńcem rodziców. Około 7 roku życia zacząłem jednak z nim konkurować niemal na każdym kroku, jednakże moje trudy były daremne, trudno o tym mówić, ale zwyczajnie nie dorastałem mu do pięt. Andrew nie traktował mnie mimo wszystko jak kogoś gorszego czy słabszego, wręcz przeciwnie- wspierał mnie każdego dnia gdy dostawałem gorsze oceny czy docierałem do mety na szarym końcu. W pewnym sensie – choć starałem się tego nie okazywać – widziałem w nim ideał. Wszystko zmieniło się jednak gdy otrzymałem list z Hogwartu. Teraz to ja byłem w centrum uwagi – co chyba nie spodobało się Andrew który od tamtego czasu zaczął traktować mnie chłodno. Widziałem jego frustracje gdy chwalił się swoimi niesamowitymi osiągnięciami w szkole a rodzice zajęci byli jedynie zachwycaniem się pierwszym czarodziejem w rodzinie. Mimo moich starań na załagodzenie sytuacji z czasem zaczął odnosić się do mnie wrogo, przez co czułem się jakbym miał go już na zawsze stracić. Długie lata pobytu w Hogwarcie sprawiły, że oddaliłem się od rodziny, jedynym powodem dla którego pragnąłem wracać była siostra Val, bowiem nie potrafiłem znieść patrzącego na mnie z wyrzutem i pogardą – nieprzerwanie przez 6 lat- Andrew.
Ciekawostki
Eric posiada kota o imieniu Szekspir oraz przyjaźni się z Sówką której nadał imię Fiołek • Jego ulubionym sportem, pomijając Quidditch, jest łucznictwo i wszystko co wymaga precyzji, również miotanie nożami. Całkiem nieźle gra też w hokeja • Choć daleko mu do Huncwotów jako dziecko wiele razy zdarzało mu się wchodzić w konflikt z nauczycielami, a ostatnio łamie szkolne zasady nieco bardziej regularnie choćby przez organizowanie nielegalnych wyścigów miotlarskich • Eric posiada czapkę w kształcie głowy pandy w której śpi • Jako, że pochodzi z mugolskiej rodziny był zafascynowany Magicznymi dziejami świata, dlatego też przez prawie 2 lata w Hogwarcie jego ulubionym przedmiotem była historia, jednak z czasem ustąpiła miejsca OPCM, Zaklęciom i Astronomii • Często podczas czytania mugolskiej literatury zdarza mu się odpływać w świat wyobraźni •Jego ulubionym daniem jest gotowana brukselka • Niemal nigdy nie zdejmuje z nadgarstka naszyjnika otrzymanego od Siostry • Marzy o dostaniu się do drużyny Quidditcha, od 6 lat –mimo świetnej celności przy rzutach kaflami - wszystkie jego starania spełzają na niczym, jednak nie daje za wygraną -> Ostatecznie na 6 roku udało mu się dostać do rezerwy Gryfonów, ale daleko mu jeszcze do gwiazdy Quidditcha • Podczas pojedynków magicznych, bardzo rzadko zdarza mu się stosować zaklęcia klasyfikowane jako ofensywne, zastępuje je użytkowymi i defensywnymi, które zwyczajnie darzy większą sympatią-Liczy również na to, że kiedyś osobiście uda mu się jakieś wynaleźć • Kocha łazić po drzewach i innych nie do końca bezpiecznych miejscach • Eliksir miłosny w jego przypadku ma aromat zielonej herbaty z wiśnią oraz czarnych porzeczek • Uwielbia pić kakao przy oknie w dormitorium i podziwiać gwiazdy, wspomina wtedy wieczory spędzone z Valentine • Chciałby zostać Aurorem! Chyba. • Przysięga uroczyście, że knuje coś niedobrego
Koniec psot!
Huncwot
Liczba postów : 362 Data przyłączenia : 27/11/2016