IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Peter Rosenfeld

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Peter Rosenfeld Empty
PisanieTemat: Peter Rosenfeld   Peter Rosenfeld EmptyPon Sty 23, 2017 11:03 pm





Peter Rosenfeld

Podstawowe informacje
Krew:
Czysta

Były dom:
Slytherin

Zawód:
Sędzia Wizengamotu

Pupil
-

Skąd?:
Wolfsburg, Niemcy

Data urodzenia:
27 marca 1936 roku

Różdżka:
11 cali, elastyczna, tarnina, kieł widłowęża

Bogin:
On obejmujący niewyraźną postać siostry. Oboje spadają w dół przepaści.

Ain Eingarp:
On sam z niewyraźnymi postaciami kobiet u boku. Jedną z nich jest najpewniej jego siostra, a drugą wybranka jego serca. Wokół nich zbiera się tłum symbolizujący chwałę i sławę, jaką dzięki swoim osiągnięciom zyskał Peter.  

Wizerunek:
Ian Bohen



Aparycja

Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.
Fryderyk Nietzsche


Trudno powiedzieć obiektywnie, czy jest atrakcyjnym mężczyzną, choć niewątpliwie jego aparycja już przy pierwszym spojrzeniu przykuwa uwagę. Wydaje się jednak, że znacznie bardziej odpowiada ona wyobrażeniom czarnego charakteru, niźli wielkodusznego bohatera. Chłodne, posępne oblicze, które można określić jako codzienną maskę Petera, mimo wszystko, nie jest wcale cechą stałą, a samego Rosenfelda można by opisać jako człowieka o wielu twarzach. Nie stroni on bowiem wcale od uśmiechu, żartów, czy urokliwych spojrzeń. Ba, jego twarzy z pewnością nie można nazwać pokerową, a jednak i tak nie sposób wyczytać z niej prawdziwych emocji i intencji. Dlaczego? Cóż, najprawdopodobniej z tego względu, że niemieckiego pochodzenia czarodziej jest osobą dość niezrównoważoną, a jego mimika twarzy wydaje się niemal tak skomplikowana i szalona, jak i samo wnętrze mężczyzny.
Jeżeli mowa o posturze Petera, mimo dojrzałego już wieku, mężczyzna dba o swoje ciało, na którym widoczne są wyraźnie zarysowane mięśnie. Na pierwszy rzut oka można zatem powiedzieć, że Rosenfeld jest dość postawnym i masywnym mężczyzną, zaś zupełnie przeciętny wzrost nie stoi wcale na przeszkodzie tego rodzaju stwierdzeniom. Niemiec wiele czasu poświęca ćwiczeniom siłowym, ponadto codziennie wieczorem biega, wcale nie dlatego, że jest to jego pasją, a jedynie po to, by utrzymać nienaganną formę, niezbędną w czarodziejskich pojedynkach.
Uniesiona do góry głowa, klatka piersiowa wysunięta lekko do przodu, niezmącone niczym spojrzenie, postawa pełna pewności siebie, męski szyk i elegancja - to wszystko skutkuje tym, że Peter sprawia wrażenie niezwykle silnego, opanowanego i inteligentnego osobnika, budzącego grozę i postrach wśród innych.
Rosenfeld nie zawsze jednak wygląda tak, jakby był uosobieniem samej śmierci. Może poszczycić się niezwykle urokliwym, szelmowskim uśmiechem, który wcale nie tak rzadko gości na jego twarzy, a znacznie ociepla jego mroczny wizerunek, ukazując jego bardziej przystępną, towarzyską i bankietową naturę. W końcu, nie będąc nazbyt krytycznym, należy przyznać, że mężczyzna jest wyjątkowo błyskotliwym i oczytanym rozmówcą, dżentelmenem o bezbłędnych manierach (przynajmniej wtedy, kiedy ma w tym jakiś interes), kimś wyróżniającym się wśród szarego tłumu i przykuwającym uwagę innych na dłużej.
Co nad wyraz istotne, Peterowi nie można odmówić znajomości męskiego szyku i elegancji. Należy do tego grona panów, dla których istnieje wyraźna różnica pomiędzy frakiem, a surdutem angielskim czy między butonierką, poszetką, a brustaszą. Nie oznacza to jednak, że Rosenfeld za każdym razem pokazuje się wszystkim w idealnie skrojonych garniturach. To prawda, lubi je, ale kiedy sytuacja nie wymaga aż tak sztywnego trzymania się reguł, zdarza mu się założyć coś wygodniejszego. Bez cienia zawahania można natomiast powiedzieć, że Niemiec lubuje się raczej w ciemnych i stonowanych kolorach. Stroni zaś od jasnych i jaskrawych barw, w szczególności unikając pretensjonalnej jego zdaniem, zwłaszcza w eleganckim zestawieniu, czerwieni, chyba że mowa jedynie o drobnych ozdobnikach jak kwiat czy właśnie wspomniana wcześniej poszetka. Przywiązanie do klasyki i tradycjonalne podejście bynajmniej nie skłania jednak mężczyzny do tego, by pozostawać w cieniu; Peter sam prędzej określiłby się bowiem mianem tego "cienia".



Charakter

Jestem katolicką dziwką, co raduje się ze ślubu z czarną Żydówką, która pracuje w wojskowej klinice aborcyjnej. Chwała Szatanowi i życzę miłego popołudnia.
Galahad w "Kingsman: The Secret Service

Niełatwo opisać charakter kogoś takiego jak Peter, którego niewątpliwie można by określić mianem człowieka o wielu twarzach. Dawniej był radosnym i roześmianym dzieciakiem, ale niestety życie go nie rozpieszczało, a zmiany w jego zachowaniu można było dostrzec już w okresie czwartych urodzin, kiedy chłopiec przypadkowo ujawnił mugolskim znajomym swoje magiczne zdolności. Ten incydent sprawił, że dzieciaki go unikały, a młody Rosenfeld zamknął się w sobie i spędzał czas głównie przed książkami, w rodzinnej bibliotece. Stał się samotnikiem. Losu pozbawionego emocji doktora Mruka i nudnego mola książkowego uniknął tylko dzięki swojej siostrze, która rosła jak na drożdżach i dość szybko ujawniła swój niezwykły dar zjednywania sobie ludzi. To dzięki niej Peter powrócił do świata żywych, choć jego umiłowanie do pogoni za siłą i wiedzą widoczne było nawet w zawiązywaniu interpersonalnych relacji. Rosenfeld nie stronił bowiem nigdy od konfliktów, od wszelkiego rodzaju mordobić, pokazując wszystkim, że jeśli chcą zadzierać z nim, to zdecydowanie powinni zastanowić się dwa razy. Jego bezkompromisowość i brak litości okazały się jednak dość skutecznym wabikiem, a wokół niego zebrała się grupa młokosów marzących o tym, by stać się takimi jak on. Również dziewczęta widziały w nim kogoś, kto nie zlęknie się nikogo ani niczego, kto będzie w stanie je obronić przed całym złem tego świata (choć nie wiedziały, że być może tym złem jest on sam).
Nie można jednak powiedzieć, że Peter był zepsuty do szpiku kości. Jego przyjazną, cieplejszą stronę potrafiła zawsze wzbudzić Livia. Przy niej chłopak czuł się sobą, potrafił się śmiać i żartować, gadać godzinami o trywialnych i nic nie znaczących sprawach. Livia sprawiała, że stawał się lepszym człowiekiem. Dzięki niej potrafił zrozumieć, czym jest dobro, piękno i szczęście. Czasami nawet zapominał o swojej wiecznej pogoni za wiedzą i potęgą. Zapominał o tej obojętności, którą wiecznie karmił go jego ojciec, o braku uwagi ze strony matki. Zapominał o wszystkim, co było dla niego bolesne i był w stanie cieszyć się małymi rzeczami jak chociażby płatkami śniegu opadającym lekko na jej uśmiechniętą twarzyczkę.
Co do zasady jednak nie ufał ludziom. W Hogwarcie był popularny dzięki swoim umiejętnościom, nauczył się także korzystać ze swojej aury tajemniczości i uroku, żeby osiągnąć swoje cele. Miał wielu znajomych, to prawda, ale żadnego z nich nie dopuszczał zbyt blisko. Nikomu nie pozwalał na przekroczenie pewnej granicy, utrzymując odpowiedni dystans i zrywając wszelkie więzy przyjaźni, zanim te stały się dla niego niebezpieczne. Z czego to wynikało? Cóż... właśnie z braku zaufania, a przede wszystkim chęci ukrycia pewnych tematów jako niewygodnych. Do nich zaliczał się chociażby temat rodziców.
Jego nieufność i dość wrogi w swym założeniu stosunek do innych ludzi zdecydowanie wzmocniły wydarzenia, które miały miejsce po ukończeniu przez Petera kursów aurorskich. Pożar, w którym zginęli jego rodzice jeszcze długo śnił mu się po nocach. Tak samo zresztą jak i niewinna facjata siostry, która zaginęła bez śladu. Jeśli dołączyć do tego jeszcze zdradliwego wuja, Gunthera... chłopak zdecydowanie nie miał lekko. Nic dziwnego, że z czasem w ogóle zapomniał, czym jest zaufanie, a innych ludzi traktował dość instrumentalnie. Skoncentrował się wreszcie jednak na rozwoju Canes Venatici, poznał wielu niezwykle zdolnych czarodziejów i w końcu zaczął się przystosowywać.
Kim jest teraz? Chciałoby się powiedzieć, że się zmienił. Zresztą... zmienił się na pewno, ale czy na lepsze? Nadal jest pokręconym człowiekiem, pełnym sprzecznych ze sobą emocji i myśli. Wszelkie napięcia i furie, które przez tyle lat wzbierały się w jego wnętrzu, nadal tworzą przed nim pewne bariery rozwojowe. Mężczyzna jest egocentrykiem, skupia się przede wszystkim na samorozwoju oraz na przywróceniu chwały stowarzyszeniu Canes Venatici. Jeśli mowa o jego relacjach z innymi, nadal trudno mu włączyć do słownika takie terminy jak bezinteresowność, uczciwość, czy dobra wola, chociaż nie da się ukryć, że przez tyle lat Peter nabrał jeszcze więcej sprytu i uroku, a pod przykrywką atrakcyjnego, pomocnego kawalera, potrafi osiągnąć naprawdę wiele i przekonać do siebie lwią część towarzyskiej śmietanki.
Niestety jest przy tym człowiekiem dość nieprzewidywalnym. Ponadto sprawia wrażenie kogoś, kto nie traktuje życia poważnie i zwykle próbuje uciec się do żartów. Kogoś, kto nie lęka się nawet śmierci. Chociaż pozornie potrafi zachować spokój i trzeźwy umysł, a życie nauczyło go chłodnej kalkulacji, to jednak niektóre sytuacje potrafią obudzić w nim najgorsze demony i sprawić, że mężczyzna wpadnie w furę. Nigdy nie wiadomo, czy Peter zachowanie swojego rozmówcy skwituje siarczystym żartem, sarkastyczną uwagą, pocałunkiem, czy może śmiertelnym urokiem, z którymi przecież nie ma najmniejszego problemu. Pierwszą osobę w postaci swojego wuja zabił w końcu w wieku 20 lat, a później bez skrupułów dobił jeszcze kilka innych ofiar, które nie powinny stanąć mu na drodze.
Mimo że jest głodny nowych doznań, jest w stanie spróbować niemal wszystkiego, byleby nasycić swoją potrzebę poczucia zastrzyku adrenaliny, nie można mu odmówić ostrożności i rozwagi. Nie brakuje mu czegoś, co zowią instynktem samozachowawczym. Mężczyzna faktycznie mógłby i stanąć czoło w czoło z rozwścieczonym smokiem, ale tylko wtedy, kiedy będzie wiedział, że może kontrolować sytuację - że wie wszystko o wspomnianym smoku. Właściwie Peter jest wręcz owładnięty manią kontroli, a wszystkie jego plany muszą działać jak w zegarku. Dlatego w realizacji swoich celów mężczyzna zdolny jest także do manipulacji innymi.
Choć może się więc wydawać, że na pierwszy rzut oka Rosenfeld to uroczy, oczytany i wspaniałomyślny czarodziej, tak zdecydowanie lepiej być ostrożnym w relacjach z nim. Kiedy się go pozna, okazuje się bowiem, że jego intencje nie zawsze są czyste, a jego samego można by określić mianem szaleńca, czy zręcznego psychopaty. To także nie najlepszy materiał na przyjaciela. Nie dlatego, że obce mu jest pojęcie lojalności - mężczyzna jak najbardziej je zna i traktuje śmiertelnie poważnie. Niestety niewiele osób może z jego strony doświadczyć tak silnej więzi, by wspomniana lojalność rzeczywiście wchodziła w grę.
Warto jeszcze dodać, że Peter jest wspaniałym aktorem. Udaje, że wszystko u niego w porządku, może nawet po tylu latach sam w to uwierzył, podczas gdy jego dusza i serce pokryte są mrokiem. Mężczyzna jest nieszczęśliwy. Od kiedy stracił Livię, próbuje wypełnić pustkę w swoim wnętrzu. Problem tkwi w tym, że nic nie może na dłuższą metę zastąpić jej uśmiechu, jej dotyku, jej powabu. To najpewniej dlatego Rosenfeld wiecznie goni za czymś, czego nawet nie może złapać. Za wiedzą, za potęgą, za adrenaliną, ale to wszystko na nic, bo tak naprawdę nigdy nie będzie nasycony.



Historia

Dzieciństwo jest jak zatarte oblicze na złotej monecie, która dźwięczy czysto.
Tadeusz Różewicz

Aby powiedzieć cokolwiek o samym Peterze, należy wspomnieć najpierw o przeszłości jego ojca, Lothara, i jego dwóch starszych braci - Gunthera i Ansigara. Najstarszy z nich, Ansigar już w 1935 roku został jednym z najbardziej wpływowych członków instytutu badawczego Ahnenerbe. Gunther skoncentrował się zaś na karierze naukowej w dziedzinie eliksirowarstwa, zyskując dość szybko tytuł profesora. Obaj nieprzerwanie gonili za sławą i za wiedzą, jak i aktywnie działali w stowarzyszeniu Canes Venatici. Obaj także, mimo że w jakimś stopniu wspierali nazistów, nie mieszali się bezpośrednio w działania militarne, ani losy drugiej wojny światowej. Właściwie część opracowanych przez Gunthera eliksirów trafiła nawet później w ręce aliantów. Natomiast Ansigar, którego zadaniem było wyszukiwanie różnych zaginionych w biegu historii artefaktów, ukrywał niekiedy przed organizacją Ahnenerbe swoje znaleziska. Najmłodszy z braci, Lothar, jako jedyny porzucił swą niemiecką ojczyznę jeszcze przed wybuchem wojny. Wpływ na to miała na pewno poznana przez niego Brytyjka, Charlotte Bulstrode, która szybko owinęła sobie mężczyznę wokół palca. Jeszcze w Wolfsburgu szczęśliwemu (już) małżeństwu urodził się syn, Peter. Rodzina postanowiła opuścić Niemcy i przeprowadziła się do Londynu na początku 1939 roku. O dziwo, zamieszkała w mugolskiej okolicy.
Jako że rodzice w domu rozmawiali zarówno w języku niemieckim, jak i angielskim, młody Rosenfeld już jako dzieciak opanował biegle te dwa języki. Około czwartego roku życia ujawnił zaś swoje czarodziejskie moce, podpalając przypadkiem szatę jednego z dzieciaków na podwórku. Nikogo w rodzinie zaistniała sytuacja nie zdziwiła - w końcu zarówno Lothar, jak i Charlotte pochodzili z czystokrwistych rodów, więc pewne było to, że Peter odziedziczy po nich magiczne zdolności. Niekontrolowany wybuch złości niósł jednak za sobą poważne konsekwencje dla samego Petera, którego dzieciaki z sąsiedzkich rodzin zaczęły po prostu unikać. Ludzie od wieków bali się przecież tego, czego nie potrafili pojąć.
Młody Rosenfeld zamykał się w domu, stał się samotnikiem. Najpewniej dzięki temu bardzo szybko nauczył się czytać i godzinami przesiadywał w rodzinnej bibliotece. Niewiele wtedy jeszcze rozumiał z magicznych ksiąg, a jego uwagę bardziej skupiały obrazki niż sam tekst, jednak bez cienia wątpliwości można było powiedzieć, że chłopak sukcesywnie (nawet, jeśli na razie podświadomie) chłonął wiedzę. Pragnął zyskać siłę, ale i kontrolę nad własną potencjalnością.
To właśnie w tym czasie urodziła się także siostra Petera, Livia, która z pewnością wiele wniosła w życie chłopaka. Już jako dzieci spędzali, mimo czteroletniej różnicy wieku, spędzali ze sobą mnóstwo czasu, a im stawali się starsi, tym więcej okazywało się ich łączyć. Kiedy Peter zaczynał rozumieć już znacznie więcej, a także odczuwać brak ojca, którego wiecznie nie było w domu, Livia stała się jego oczkiem w głowie, jak i ostoją normalności. To ona ponownie otworzyła go na świat, to także dzięki niej Rosenfeld zyskał wielu znajomych.
Warto tutaj wspomnieć o relacjach, które łączyły Petera z rodzicami. Starszy z rodzeństwa, który uczęszczał do Hogwartu i zdobywał tam całkiem dobre wyniki, czuł się samotny i miał żal do rodziców o to, że nie zajmują się nim należycie. Lothar wiecznie wychodził z domu, czasami wracając dopiero po kilku dniach, zaś Charlotte całą swą uwagę skupiała na Livii. Chłopak nie był zazdrosny o siostrę, wiedział, że jako młodsza panienka potrzebuje tej opieki. Swoją wściekłość wylewał jednak na rodzicach, którzy zdawali się w ogóle nie dostrzegać jego osiągnięć. Te negatywne emocje gromadziły się w nim przez lata, a Peter wiecznie gonił za czymś niedookreślonym, za potęgą i siłą, która pozwoli mu znowu być w centrum zainteresowania.
Swoje tajemnicze zdolności w mugolskim środowisku obrócił na swoją korzyść, skupiając wokół siebie bandę okolicznych łobuzów. Stał się niejako liderem grupy, który nie stronił od wszelkich mordobić. Za każdym razem ukazywał swoją siłę i to właśnie na tym aspekcie budował swoje koleżeńskie relacje. W Hogwarcie zaś starał się być najlepszym ze wszystkiego, co oczywiście nie było możliwe. O ile OPCM i zaklęcia wychodziły mu naprawdę doskonale, tak transmutacja, czy eliksira zdecydowanie nie należały do jego naturalnie wrodzonych talentów. Chłopak był jednak Ślizgonem, czyż nie? A jego spryt zawsze pozwalał mu podnieść swoje oceny, i to jak najmniejszym kosztem.
Wreszcie skończył szkołę z wyjątkowo dobrymi ocenami z egzaminów i o ile dobrze pamiętał, od swojego ojca nie usłyszał żadnych gratulacji. Nawet to, że opanował wiele czarnomagicznych zaklęć, o których przeczytał w rodzinnej biblioteczce, jak i w Dziale Ksiąg Zakazanych, nie miały dla Lothara żadnego znaczenia. Peter nie wiedział, co jeszcze mógłby zrobić, żeby przekonać ojca do tego, że jest kimś, na kim można polegać. Ostatecznie zdecydował się wyprowadzić z domu do należącego do rodziców mieszkania w centrum miasta, po czym rozpoczął kursy aurorskie. Wcale nie dlatego, że marzył o zostaniu aurorem. Po prostu słyszał, że kursy te cieszą się ogromnym prestiżem i wymagają ponadprzeciętnych umiejętności.
Kiedy Peter miał dwadzieścia lat, ukończył kurs aurorski i ze świeżo zdobytym dyplomem postanowił odwiedzić swoich rodziców, a właściwie, przede wszystkim, swoją młodszą siostrę. Nie wiedział, że ten dzień zmieni całe jego życie. Kiedy tylko dotarł pod kamienicę, zobaczył dym ulatniający się z okien, a po chwili po murze "przepłynął" ogień. Chłopak niewiele pamiętał. Wiedział tylko, że na miejscu pojawiła się straż pożarna, policja... pożar w końcu ugaszono, nie wpuszczając do budynku nikogo. Młody Rosenfeld musiał jednak dowiedzieć się, co się stało. Wykorzystując kilka poznanych w szkole zaklęć przechytrzył mugoli i wtargnął do swojego rodzinnego domu. Zobaczył dwa osmalone ciała, a także krępujące je magiczne więzy, które powoli znikały. To nie był zwykły pożar... jego rodzice nie mieliby przecież najmniejszych problemów z ucieczką. Ktoś ich po prostu zamordował.
- Livia! - Krzyczał, ile sił zostało mu w płucach, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że jego siostra, jeżeli tylko udało jej się zbiec, pewnie nie usłyszy nawet jego nawołań. Nie odnalazł trzeciego ciała, co z jednej strony napawało go euforią, a z drugiej obawą przed tym, dokąd trafiła jego młodsza siostrzyczka. Ogień strawił wszelkie możliwe ślady, przez co Peter opuścił mieszkanie załamany, nie wiedząc nic o tym, co miało miejsce w jego rodzinnym domu.
Po tej tragedii Peter trafił do swojego wuja, Gunthera. To prawda, był już dorosły i nikt nie musiał się nim opiekować, ale nie oszukujmy się, nagłe pojawienie się starszego brata Lothara w mieście zdawało mu się zbawieniem. Zagubiony chłopak potrzebował kogoś, kto wskaże mu drogę. Gunther traktował go zresztą lepiej niż jego własny ojciec. Pokazał mu wiele interesujących ksiąg, skoncentrował się na jego rozwoju, przekonując Petera, że najlepiej będzie, jeśli zajmie się pracą i zapomni o tym, co się stało. Młody Rosenfeld pozornie przystał na te warunki, choć w wolnym czasie szukał Livii po wszystkich nawet nie tylko londyńskich, ale i angielskich sierocińcach. Do poszukiwań siostry wykorzystał także wszystkie swoje znajomości, których wówczas nie było jeszcze tak wiele. Na próżno, wydawało się, że ta piękna, młoda dziewczyna, po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
- Pojedziesz do Berlina i odbierzesz dla mnie niezwykle ważną przesyłkę. Przedstawisz się jako Rosenfeld i powołasz się na mnie. - Usłyszał któregoś dnia od Gunthera. Mężczyzna wręczył mu świstek papieru z adresem. Cała sprawa brzmiała dość podejrzanie, ale Peter i tak nie miał żadnych lepszych planów. Udał się do Niemiec i rzeczywiście, po pokazaniu tajemniczemu właścicielowi antykwariatu, odebrał zawiniętą paczkę. Korciło go, żeby zobaczyć zawartość, ale chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że jego ciekawość spotkałaby się ze wściekłością wuja. Peter wręczył więc pakunek Guntherowi w stanie nienaruszonym.
- Coś pięknego... - Młody Rosenfeld nie rozumiał zachwytu wuja nad złotym medalionem z różą. To prawda, był piękny, ale czy wart tylu westchnień i aż tak wielkiego podziwu?
Cóż, okazało się, że wart był także znacznie więcej. Gunther odłożył medalion na stół i wyciągnął zza pazuchy swoją różdżkę, cisnąc w Petera jakimś urokiem. Chłopak nie zdążył zareagować i uderzył mocno plecami o ścianę, nie wiedząc, co się dzieje. Instynkt kazał mu jednak sięgnąć po kawałek tarniny i bronić się przed zaklęciami wuja. Początkowo młodszy Rosenfeld pomyślał, że to jakiś test, ale zmienił zdanie, gdy ujrzał spojrzenie Gunthera. Mężczyzna nie chciał mu zrobić krzywdy. On po prostu chciał go zabić. Pojedynek młodości i świeżości z doświadczeniem. Peter wykorzystał swoją szybkość i siłę, żeby pozbawić wuja różdżki w bezpośrednim starciu, a nie za pomocą Expeliarmusa i najpewniej ta decyzja uratowała mu życie. Kiedy już wiedział, że szala przechyliła się na jego stronę, zastosował na wuju czarnomagiczne zaklęcie wywołujące krwotok wewnętrzny. Gunther złapał się rękoma stołu. Krztusił się krwią, dopóki wreszcie bezwładnie nie osunął się na ziemię. Młodszy Rosenfeld sprawdził tylko puls i poczuł ulgę. Był bezpieczny. I tak samo samotny jak wcześniej...
Wtedy wydarzyło się coś, czego Peter nie wyobraziłby sobie nawet w swoich snach. Zakrwawiony przez Gunthera medalion błysnął mocnym światłem, a po pokoju jakby przepłynęła fala nieznanej energii. Chłopak musiał zamknąć oczy, a kiedy ponownie je otworzył, zrozumiał, że nie jest w pokoju sam. Poza zwłokami Gunthera dało się dojrzeć jeszcze jedną, męską sylwetkę. Osłabiony mężczyzna łypał swymi przekrwionymi oczami po całym pomieszczeniu, próbując zrekonstruować bieg wydarzeń. W tym czasie Peter dopadł medalionu, któremu dopiero teraz mógł dokładniej się przyjrzeć. Na jego odwrocie wygrawerowane było imię i nazwisko - Ansigar Rosenfeld. To było przecież niemożliwe... Lothar mówił swojemu synowi, że jego najstarszy brat zginął podczas drugiej wojny światowej... A jednak wyraźnie osłabiona postać przeczołgała butami po parkiecie, by po chwili znaleźć się tuż przed przerażonymi oczami dwudziestolatka. Ansigar położył dłoń na ramieniu Petera.
- Syn Lothara? Ciekawe. - Właściwie bardziej stwierdził, niż zapytał, najwyraźniej dostrzegając w stojącym przed nim chłopaku podobieństwo do najmłodszego z braci Rosenfeldów.
- Mój ojciec nie żyje. - Peter nie wiedział, dlaczego to powiedział. Może po prostu musiał się komuś wyżalić z powodu wszelkich krzywd, jakie go spotkały. Nie do końca nawet ufał mężczyźnie, którego poznał jedynie dzięki starym, rodzinnym fotografiom, ale jednocześnie Ansigar był aktualnie ostatnią bliską mu osobą.
- Domyśliłem się. Moje kondolencje. Z drugiej strony cieszę się, że to Ty, a nie Gunther. Zawsze miałem go za kanalię. - Wydawało się, że na twarzy mężczyzny przez chwilę widać było nawet subtelny uśmiech. - Pomóż mi, a ja pomogę Tobie. Najwyraźniej drzemie w Tobie duży potencjał. Być może nawet i większy niż w moich braciach. - Kolejne słowa sprawiły, że Peter wziął Ansigara pod ramię i pomógł mu położyć się na łóżku. Odrodzony nazista nie wyglądał najlepiej, a młodszy Rosenfeld przez następne dni pomagał mu dojść do siebie. Opiekował się nim, wysłuchiwał niezwykle interesujących opowieści o przeszłości, dopóki nie został ujęty przez duet wyszkolonych aurorów. Dokładnie tak... Wizengamot skazał Petera Rosenfelda za morderstwo Gunthera i osadził go w Azkabanie. Po kilku tygodniach, kiedy chłopak powoli zaczął tracić zmysły i poddawał się pętającym jego umysł sidłom obłędu, nagle okazało się, że został oczyszczony z zarzutów, pośrednio za sprawą Ansigara Rosenfelda i jego daleko sięgających znajomości. Peter zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna w ten sposób chciał spłacić swój dług, odwdzięczyć się za przywołanie go do życia.
Kolejne lata mijały chłopakowi na pomocy Ansigarowi w powrocie do pełni sił, a także na nauce i samorozwoju pod jego bacznym okiem. Peter nie zaprzestał również poszukiwań siostry, chociaż te nadal nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Być może z tego względu młodszy Rosenfeld zdecydował się zostać u boku wuja na dłużej, a w końcu stał się jego prawą ręką w przywróconym do życia stowarzyszeniu Canes Venatici. Wreszcie czuł się doceniony i szanowany. W końcu to przede wszystkim on werbował w jego szeregi nowych członków, mimo że władza pozostawała w rękach Ansigara. Peter nie zapomniał oczywiście o swojej siostrze, choć chyba powoli zaczął wierzyć w to, że naprawdę zginęła i że już nigdy więcej jej nie zobaczy.


Ciekawostki

Twój los zależy od Twoich nawyków.
Brian Tracy

♦ Jest bogaty, mimo że nie sprawia wrażenia kogoś takiego. Odziedziczony po swych rodzicach spadek szybko pomnożył dzięki licznym czarnym interesom jak handel mugolską bronią, czy przedmiotami i eliksirami o właściwościach czarnomagicznych. Jako zręczny biznesmen zawsze wie, w który sektor czarnego rynku powinien się zaangażować. Prawda jednak jest taka, że pieniądze wcale go nie interesują, a wszelkie interesy służą mu raczej do zyskiwania nowych znajomości, niżeli pomnażania fortuny.
♦ To, że ze swoją szemraną reputacją został sędzią Wizengamotu można uznać za jakiś żart. Właściwie... dostał tę posadę chyba tylko dlatego, że mimo działań nie do końca legalnych, jest lubiany i szanowany w elitarnych gronach czarodziejów. Sam nie traktuje nawet tego urzędu zbyt poważnie, bo wie, że zawsze ma jakąś alternatywę. Minister Magii zauważył jednak duże wpływy Rosenfelda i najpewniej z tego względu zamierza utrzymać mężczyznę blisko siebie; zjednać go sobie.
♦ Należy do śmietanki towarzyskiej, obraca się wśród przedstawicieli najznamienitszych, czystokrwistych rodów, pojawiając się na wszelkiego rodzaju bankietach. Wielu wysoko postawionych członków traktuje go niemal jak przyjaciela rodziny.
♦ Jako częsty bywalec bankietów, może poszczycić się całkiem niezłymi umiejętnościami w zakresie tańca towarzyskiego. Bez wątpliwości jednak należy go uznać za amatora w tej dziedzinie, choć całkiem niezłego amatora-samouka.
♦ Zagorzały pokerzysta. Naprawdę duże sumki wygrał więc również przy stole pokerowym. Zaskarbił sobie tym zresztą szacunek wielu graczy, a także jest mile widzianym gościem przeróżnych kasyn. Inna sprawa, że do stołu zasiadają z nim tylko utalentowani bogacze, którym i tak zwykle zrządzeniem losu nie dopisuje szczęście.
♦ Peter niewątpliwie lubi otaczać się pięknymi kobietami, choć wbrew pozorom wcale nie traktuje wszystkich przedmiotowo (interesownie nie oznacza tego samego, co przedmiotowo!). Nie oznacza to oczywiście, że szuka jedynie trwałych i poważnych związków, stroniąc od jednorazowych przygód; wręcz przeciwnie. Gustuje jednak w kobietach silnych, niezależnych i inteligentnych.
♦ Chociaż na co dzień wydaje się opanowany, jego nastrój może zmienić się diametralnie w ciągu paru chwil. Rosenfeld szczególnie niekorzystnie znosi porażki, nienawidzi, kiedy coś idzie nie po jego myśli. Zwykle wpada wówczas w szał i trudno powstrzymać do przed nieprzemyślanymi i impulsywnymi działaniami. Najlepiej nie wchodzić mu wtedy w drogę.
♦ Owładnięty manią kontroli. Doskonale odnajduje się w relacjach, w których to inni są od niego zależni, przy tym unika odwrotnych układów. Lubuje się w manipulowaniu, świadomym wywoływaniu u innych oczekiwanych przez niego reakcji i obserwowaniu do czego dokładnie one doprowadzą.  Przywykł do panowania nad sytuacją, dlatego właśnie tak ciężko znosi ewentualnie porażki, co wspomniane zostało już wcześniej.
♦ Jego siłą napędową, jak i swego rodzaju słabością, jest z pewnością nienasycona ciekawość świata, pogoń za nieznanymi wrażeniami, nowymi smakami, doświadczeniami czy emocjami. Trudno tak naprawdę wyobrazić sobie granicę, której Peter nie byłby zdolny w tej kwestii przekroczyć.
♦ Ukończył kursy aurorskie. Stwierdził jednak, że praca aurora zupełnie go nie kręci.
♦ Stara się unikać tematów dotyczących jego dzieciństwa, jak i rodziny. Nic dziwnego, skoro jego rodzice spłonęli, siostra zaginęła, a jego wuj chciał go zamordować...
♦ Czarna magia to jego konik. Strawił już chyba wszystkie możliwe księgi traktujące o najbrutalniejszych zaklęciach czy miksturach, których czysto teoretycznie nie powinno się w ogóle stosować.
♦ Interesuje się mugolską bronią palną, wyrafinowanymi metodami tortur, męską, elegancką modą, a także szlachetnymi trunkami, takimi jak wino i whiskey. Choć wydaje się to dość prozaiczne, okazuje się, że wiedza w zakresie tych tematów stanowi atrakcyjną pożywkę dla jego rozmówców na bankietach.
♦ Jest szczęśliwym posiadaczem Beretty 92, włoskiego pistoletu, którego produkcję rozpoczęto w 1976 roku.
♦ Jego aparycja zapewne wcale na to nie wskazuje... jednak Peter to niezwykle oczytany czarodziej. Jest zapalczywym miłośnikiem literatury, muzyki i sztuki, zarówno ze świata czarodziejów, jak i mugoli. Najprawdopodobniej nawet z naciskiem na ten drugi. Mężczyźnie często zdarza się w rozmowie posłużyć jakimś błyskotliwym cytatem z ponadczasowego, przynajmniej jego zdaniem, dzieła. Często bada również tajniki historii, która podobnie do literatury pięknej stanowi dla niego ciekawą lekturę.
♦ Jest zafascynowany dziejami Canes Venatici, jak i innymi konspiracyjnymi teoriami dziejów. Ponadto może poszczycić się ogromną wiedzą, jeśli mowa o historycznych i magicznych artefaktach. Sam znalazł nawet kilka, jednak okoliczności (a dokładniej mówiąc przeklęta natura przedmiotów) zmusiły go do sprzedaży tych wspaniałych okazów. Rosenfeld nie spoczął jednak na laurach i cały czas trudni się poszukiwaniem przygód, jak i wszystkiego, co byłoby w stanie dać mu siłę i sławę.
♦ W Canes Venatici stanowi prawą rękę Ansigara Rosenfelda, który dopiero powraca do pełni sił.
♦ Po morderstwie wuja odsiedział w Azakabanie kilka tygodni, kiedy okazało się, że sprawa została zatuszowana, a on sam uniewinniony. Peter do tej pory nie wie, w jaki sposób został oczyszczony z zarzutów, chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że Ansigar Rosenfeld maczał w tym palce.
♦ Prawdziwie kocha swoją siostrę, choć powoli stracił już nadzieję na to, że kiedykolwiek ją odzyska. Chyba zaczął nawet wierzyć w to, że kobieta nie żyje. Mimo wszystko, jego miłość do niej nadal pozostaje jego największą słabością, piętą Achillesową, którą można skutecznie wykorzystać. Peter cały czas czuję się zresztą winny i nie może sobie wybaczyć tego, że nie potrafił jej ochronić.
♦ Jego patronusem jest wilk symbolizujący poczucie winy, ciemność, która nim owładnęła, samotność, ale także i drapieżność oraz przebiegłość.

Koniec psot.


Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Peter Rosenfeld Empty
PisanieTemat: Re: Peter Rosenfeld   Peter Rosenfeld EmptySro Sty 25, 2017 12:28 am

Akcept.

50 galeonów na start, do rozdania w KR 75 PR i 1000 PN
 

Peter Rosenfeld

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Peter Rosenfeld
» Peter Rosenfeld
» Peter Rosenfeld

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Strefa postaci
 :: Karty postaci :: Dorośli
-