IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Stoliki przy beczkach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyNie Gru 18, 2016 3:02 pm





Stoliki przy beczkach

Stoliki znajdujące się przy beczkach z kremowym piwem. Między beczkami na ścianie powieszony jest świński ryj. Niektórzy śmiałkowie podjęli się już próby oszukania właściciela i sami nalewali sobie piwo z beczek. Skończyli marnie, jako że świński ryj nie jest wyłącznie ozdobą, a głośnym rykiem oznajmia pracownikom gospody, że ktoś dopuszcza się nieuczciwych praktyk.

Cennik Gospody pod Świńskim Łbem:

Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyPią Sty 27, 2017 4:44 pm

Po przypadkowym, a w gruncie rzeczy, zaplanowanym spotkaniu na Nokturnie, Chantal postanowiła zagrać tymi samymi kartami co Rosenfeld. Wynikało to z paru kwestii - po pierwsze, ktoś miał okazję dostrzec ich spotkanie w obskurnej uliczce, co zostało okraszone milionem pytań. Lacroix odczuwała spore rozdrażnienie tym tematem głównie dlatego, że nie znała jegomościa i nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie. Nie lubiła, kiedy ktoś miał nad nią przewagę, dlatego więc sama zaciągnęła języka. Wyszło na jaw, że Peter jest sędzia Wizengamotu i pochodzi z dość inteligenckiego, niemieckiego rodu. To i parę innych wiadomości nie dawało nauczycielce eliksirów żadnej pewności, co do motywów czarodzieja, chociaż z dużą dozą surowości ogłaszał wyroki dla oskarżonych. Mogła to być jedynie gra, kto wie. Kobieta była też ciekawa, skąd wynikało spotkanie z nim i nie chcąc być oczekującą zwierzyną, sama postanowiła zabawić się w łowce. Korzystając ze swoich zdolności metamorfomagii odkryła plany Rosenfelda na dzisiejszy wieczór. Szklaneczka whiskey po pracy w Świńskim Łbie. Chantal przyjmując wygląd staruszki udała się do gospody. Od razu dostrzegła Rosenfelda przy jednym ze stolików. Powoli, trzęsąc dłońmi udała się w tamtym kierunku. Opierała się laską, którą w pewnym momencie użyła na stopie czarodzieja, przez co laska z trzaskiem wylądowała na podłodze. Było już sporo ludzi, więc gwar rozmów zagłuszył ten odgłos.
-Patrz, co narobiłeś, parszywy plugawcze! -warknęła ostrym, piskliwym głosem, zupełnie niepodobnym do swojego. -Podnieś to! -rozkazała, ledwie trzymając się wolnego krzesła.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyPią Sty 27, 2017 5:02 pm

Praca w Wizengamocie nie należała wcale do jego ulubionych zajęć. Może inaczej: lubił siedzieć na sali i wyrokować, ale papierkowa robota naprawdę spędzała mu sen z powiek. Nic więc dziwnego, że po kilku godzinach w biurze, postanowił zrelaksować się w Świńskim Łbie przy szklance gorzkawej Ognistej Whiskey. Nie przejmował się zbytnio godnością urzędu, czy swoją reputacją. Ba, akurat wizyta w gospodzie i tak była niczym w porównaniu z jego niektórymi, innymi wybrykami. Peter zdawał sobie po prostu sprawę z tego, że Minister Magii i tak go nie zdejmie, a nawet, gdyby to zrobił, Rosenfeldowi niespecjalnie zależało na tej fusze. Mógł się równie dobrze parać innym zawodem. W końcu całkiem nieźle radził sobie w biznesie, a i ukończył kursy aurorskie, co pozwalało mu podjąć karierę w czarodziejskich organach ścigania. Nic straconego.
Wracając jednak do rzeczywistości... w Świńskim Łbie jak zawsze roiło się od rozmaitych czarodziejów. To prawda, że często zjawiali się tutaj szemrani goście, ale nie brakowało także i prawych pracowników Ministerstwa Magii. Nie było to jakieś tajemne miejsce spotkań śmierciożerczej braci, a raczej tygiel przeróżnych światopoglądów. To pewnie dlatego dość często dochodziło tutaj do różnych napięć, pojedynków i mordobić. Cóż, przynajmniej nie było nudno, a właścicielom chyba było to w smak, bo zwykle nawet nie reagowali na nieodpowiednie zachowanie klienteli. Interweniowali dopiero wtedy, kiedy sprawa urosła do naprawdę niebezpiecznej rangi i mogła zagrozić bezpieczeństwu innych gości.
Tego wieczoru było jednak nad wyraz spokojnie. Peter sączył swoją Ognistą Whiskey i nie spodziewał się, że coś jeszcze mogłoby przykuć jego uwagę. Wtedy obok jego stolika pojawiła się jakaś staruszka, która nie dość, że uderzyła go swoją laską, to jeszcze śmiała z tego tytułu czynić mu wyrzuty. Mężczyzna milczał przez chwilę, wpatrując się w jej twarz. Miał wrażenie, że skądś zna to spojrzenie, ale nie mógł go skojarzyć z żadną znajomą mu osobą. Tak, metamorfomagia była wspaniałą umiejętnością, ale nie pozwalała zmienić w wyglądzie właśnie jednego aspektu - oczu. Nie oszukujmy się jednak, Rosenfeld może i obserwował od jakiegoś czasu pannę Lacroix, ale nie znał jej na tyle, by po jej pięknych ślepiach od razu zdemaskować jej przeklęty podstęp. Nie wywęszył jej obecności, a co za tym idzie, wreszcie dotarło do niego, że powinien jednak jakoś zareagować na zrzędzenie leciwej kobiety.
Westchnął ciężko, bo nie lubił kajać się przed kimś, szczególnie, kiedy w całej scysji nie było nawet odrobiny jego winy. Mimo wszystko stwierdził, że chyba lepiej będzie zachować się jak człowiek. Dziwnie by to przecież wyglądało, gdyby zaczął się nagle wykłócać z jakąś starszą panią. Ostatecznie stwierdził więc, że podniesie tę cholerną laskę dla świętego spokoju. Nie odezwał się nawet, bo stwierdził, że nie ma to najmniejszego sensu. Każde jego słowo mogło tylko spotęgować zrzędzenie tego starego pudła. Mężczyzna nie darował sobie jednak wymownego przewrócenia oczami, kiedy tylko schylił się po laskę pod stół.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyPią Sty 27, 2017 6:03 pm

Granie czyimiś kartami z reguły zaskakiwało. Jakieś wewnętrzne "ja" podpowiadało zawsze, że zagrania są unikatowe i nie przyjdzie nikomu na myśl ich podrobić, bo i tak rozpozna się swój manewr. Czasem jednak umykało komuś, że może mieć zupełnie inną talię. Tak było i teraz, kiedy w postaci bezzębnej staruszki Chantal starała się zaskoczyć Rosenfelda. Było to o wiele łatwiejsze, niż mogła by przypuszczać. Uśmiechnęła się, wykrzywiając swoje krzywe wargi. Wcale nie napawało to optymizmem. Kobieta wysunęła swoją różdżkę, kiedy Peter po wywróceniu oczami schylił się po laskę. Jedna chwila.
Laska poderwała się mocno i uderzyła rączką w nasadę nosa, co na pewno zostało przyjęte z ogromnym zaskoczeniem. Kobieta zasiadła na wolnym krześle przy stoliku mężczyzny, ciesząc się z udanego wejścia. Nie było ani krzty kłamstwa w tym, że była zła na Rosenfelda. Teraz mogła przynajmniej mentalnie go uszczypnąć.
-Co jest, nie potrafisz podnieść laski staruszce? -zachrypiała, pozwalając by rzeczona laska znów natarła na Rosenfelda. Tym razem podejrzewała, że będzie przeczuwał atak po chwili zaćmienia. Wykorzystała tę chwilę, zsuwając z ramion płaszcz staruszki, ujawniając tym samym granatową szatę. W ułamku sekundy białe włosy, krzywy zgryz i paskudna cera zniknęły ustępując prawdziwej urodzie panny Lacroix. Akurat w chwili, gdy Peter na nią spojrzał. Zaskoczony? Widać było po jego twarzy, że ciut.
-Dałeś się podejść jak dziecko. -odezwała się na powitanie już swoim głosem. Założyła nogę na nogę i jednym tylko skinieniem ręki wezwała barmana, aby przyniósł jej szklankę whiskey. Klasycznie. Nie wykazała ani trochę skruchy z racji ataku na mężczyznę. Należało mu się, a poza tym, to była dla niej jakaś doza frajdy.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyPią Sty 27, 2017 7:35 pm

To prawda, że czasami można było się nabrać na swoje własne metody gry, jednak czy rzeczywiście można było porównać zagrywkę Petera do tej wykorzystanej przez Chantal? Kobieta może i go śledziła, ale poza tym wykorzystała także swą umiejętność metamorfomagii, która była środkiem niedostępnym dla Rosenfelda, podczas gdy mężczyzna w ogóle zignorował jakiekolwiek magiczne praktyki. Musiał jednak przyznać pannie Lacroix, że jej plan odniósł stuprocentowy sukces. Niemiecki czarodziej, mimo znajomego mu spojrzenia, nie rozpoznał w postaci staruszki nauczycielki eliksirów z Hogwartu.
Pierwsze uderzenie laską było wyjątkowo mocne i nawet na chwilę go zamroczyło, zaś mężczyzna mimowolnie jęknął z bólu.
- Poważnie...? - Mruknął bardziej do siebie niż do swojej oprawczyni. Czy stare czarownice zawsze musiały być takimi zrzędliwymi i agresywnymi osobnikami? Peter otrząsnął się jednak szybko, a że spodziewał się drugiego ataku, tym razem zręcznie złapał lecący w jego kierunku kawałek drewna. W tym samym momencie dostrzegł jak starsza pani zmienia swój wygląd. Oczywiście pierwsze, co przykuło uwagę schylonego jeszcze Rosenfelda to zgrabne nogi, a z tego względu mężczyzna zaczął domyślać się, co się właśnie wydarzyło przy jego stoliku.
- Nieźle. - Skwitował misterny plan Chantal, siadając już wygodniej na krześle. Miał szczęście, nos był cały. Chociaż mężczyzna musiał otrzeć wierzchem dłoni wąską strużkę krwi, która spłynęła z jego pękniętej wargi. Pech chciał, że nie miał przy sobie żadnej chusteczki. Komentarz panny Lacroix oraz to, że faktycznie oberwał nie wprawiło go jednak w zakłopotanie. Wręcz przeciwnie, na jego twarzy znowu był widoczny ten specyficzny, zawadiacki uśmiech. Lubił, kiedy ktoś potrafił go zaskoczyć, a trzeba było powiedzieć, że siedzącej przed nim kobiecie udało to się rewelacyjnie.
- To chyba Twoje. - Dodał po chwili, oddając jej drewnianą laskę. Jego nadal uniesione brwi świadczyły tylko o tym, że naprawdę został tą metamorfozą zaskoczony. Ale czy dał się podejść jak dziecko? Nie powiedziałby. Raczej niewielu czarodziejów spodziewałoby się realnego zagrożenia pod postacią takiej starej prukwy.
- Od razu wiedziałem, że to Ty. - Nawet nie krył się z tym, że skłamał. Wyraźnie zmieniony ton wskazywał na to, że Rosenfeld żartuje i droczy się ze swoją towarzyszką. W rzeczywistości nie miał żadnych szans, by przejrzeć jej chytry plan. Jedno spojrzenie oczu, zważywszy na to, że nie znali się zbyt dobrze, to za mało.
- Po prostu stwierdziłem, że wykłócanie się ze starszą panią nie byłoby w dobrym guście. - Dalej żartował, ale nie było to teraz tak istotne. Przecież już wcześniej przyznał, że go podeszła.
Na chwilę zamilknął, upijając kilka łyków Ognistej Whiskey i przyglądając się twarzy panny Lacroix. Nie wyglądała na zbyt zadowoloną z ich spotkania, mimo że sama je przecież zainicjowała. Zresztą jej nastrój dość łatwo było odczytać już po uprzednim zajściu. W końcu bez powodu nie zdecydowałaby się go uderzyć. Problem tkwił w tym, że Peter nie za bardzo wiedział nawet, czym sobie na takie traktowanie zasłużył. Chantal mu nie ufała - w porządku, ale czy od razu musiała rzucać się na niego z jakimś kawałkiem drewna? Cóż, Rosenfeld nie zdawał sobie sprawy z tego, że kobieta nie zdążyła tak szybko opuścić Śmiertelnego Nokturnu, przez co została wystawiona na niezbyt przyjemne spotkanie z jego zagorzałymi przeciwnikami.
- Mówiłem, że się jeszcze spotkamy. Czym zawdzięczam Twoją jakże przyjemną wizytę? - Rzucił wreszcie zgryźliwie, masując jeszcze obolałą twarz. Cholera, ta kobieta wcale nie wyglądała na taką, co potrafi tak mocno przyłożyć. Peter przez tyle lat zdążył już jednak zrozumieć, że pozory lubią mylić.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyPią Sty 27, 2017 11:37 pm

Nie był potrzebne okulary, aby zauważyć nastrój Chantal. Kobieta czuła dziwną dozę satysfakcji z faktu, że na twarzy Petera znalazła się strużka krwi. Nawet mu pasowała. Nie mogła sobie odmówić darmowej zabawy, a tej mogła uświadczyć tylko przez zaskoczenie. Była pewna, że złapie laskę. Nie pomyliła się.
Skrzyżowała ręce na piersi i uważnie przyglądała się Rosenfeldowi, kiedy zdziwienie na jego twarzy ustąpiło zrozumieniu i może nawet podziwowi. Złapała laskę bez słowa, obracając ją w dłoniach, a następnie stuknąwszy w nią różdżką przemieniła w coś, czym było przed przemianą. Zwykłą zapałkę.
Odebrała od barmana szklankę alkoholu i nim zabrała głos, wzięła dwa spore łyki. Gorzki napój podrażnił gardło, dając za tym delikatną słodycz, którą tak lubiła. Od czasu do czasu.
-Oh, zaiste. -przytaknęła ironicznie. -W takim razie oberwałeś zasłużenie, za brak manier. -rzuciła, co oczywiście było sporym przekłamaniem. Oberwał z jej kobiecego kaprysu, aby jakoś odreagować sytuację, w której ją postawił. Jeśli się tego nie domyślał, to mógł już wyjść.
Ten zabawny, zdawkowy ton irytował kobietę jeszcze bardziej, ale starała się tego po sobie nie poznać. Ani mimiką twarzy ani kolorem włosów. Gdy chciała, potrafiła skontrolować swoje emocje.
-A ja nie zaprzeczyłam, że tak się stanie. Wolałam, abym to ja Ciebie zaskoczyła, panie sędzio. -skomentowała w końcu wypowiedzi Petera. Sama funkcja nie napawała Chantal szacunkiem do niego. Był człowiekiem, który poważnie zalazł jej za skórę. To było najważniejsze.
Nachyliła się nieco nad stołem, opierając o blat łokcie.
-Przyjemnie rozmawiało się na Twój temat. Z czymkolwiek masz problem, mnie w to nie mieszaj, inaczej nie skończy się tylko na pękniętej wardze. -syknęła ostrzegawczo, pozwalając aby jej ciemne włosy zamigotały przez chwilę czerwienią. Wyprostowała się, sięgając pod szklankę z alkoholem.
Odrobina satysfakcji wdarła się w serce Lacroix, kiedy Peter rozmasowywał zapewne obolałą twarz. Należało mu się.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyNie Sty 29, 2017 9:56 pm

Przez chwilę zaczął zastanawiać się, czy czasem nie wolałby mieć jednak do czynienia z tą zrzędliwą staruszką. Z drugiej strony widoki rekompensowały mu ten niezbyt udany początek spotkania. Trzeba było bowiem powiedzieć, że Chantal była niezwykle urodziwą kobietą, a ta granatowa sukienka idealnie pasowała do jej figury i eksponowała największe atuty nauczycielki eliksirów. Co prawda , kiedy panna Lacroix usiadła przy stole, ukryła swoje zgrabne nogi, ale Rosenfeld i tak nie mógł oprzeć się pokusie spojrzenia w jej jędrny biust. Szybko jednak przywrócił kontakt wzrokowy, nie chcąc narazić się na kolejny zarzut braku manier.
- Jeśli mówimy o braku manier, nie lubię usprawiedliwiania się wiekiem. W wydaniu napastliwej staruszki zdecydowanie Ci nie do twarzy. - Odpowiedział, zanim wychylił kolejnego łyka Ognistej Whiskey. Nadal nie domyślał się, czym spowodowana była nerwowa reakcja mistrzyni eliksirowarstwa, chociaż mimo tego, nie wyszedł. Zresztą... skąd miał wiedzieć o co jej tak naprawdę chodziło? Do tej pory wierzył, że uciekła z Nokturnu dosłownie chwilę po nim.
- Ktoś tutaj odrobił lekcje. - Stwierdził, kiedy Chantal nazwała go "panem sędzią". Ostatnim razem nie potrafiła nawet w pamięci przywołać jego nazwiska, co jednak wcale nie spotkało się z urazą z jego strony. Wręcz przeciwnie, może było nawet lepiej, kiedy nic o nim nie wiedziała. Najwyraźniej jednak ten stan rzeczy nie mógł się zbyt długo utrzymać.
- Chociaż darowałbym sobie ten poważny ton. - Tymi słowami pokazał pannie Lacroix, że poza murami Wizengamotu raczej unika takich funkcyjnych określeń. Nie to, żeby ich nie lubił, ale czasami warto było jednak zapomnieć o pracy.
- Nie do końca rozumiem, o czym mówisz. - Dodał po chwili, kiedy kobieta wreszcie przyznała o co ma do niego tak naprawdę żal. Zaczął mówić, zanim połączył odpowiednie fakty. Dopiero po chwili przypomniało mu się ich ostatnie spotkanie, a przez to zaczął przypuszczać, że Chantal nie zdołała uniknąć spotkania z ganiającą za nim ferajną.
- Nie mów. Już wiem, co masz na myśli... - Westchnął ciężko, bo właściwie nie miał niczego na swoją obronę. Słowo "przepraszam" w tej sytuacji także niczego by nie zmieniło. Nie znała go, a jednak to prawda, że przypadkiem wmieszał ją w swoje sprawy. I o ile do tej pory ta banda oprychów nie sprawiała mu żadnego problemu, a nawet dostarczała niekiedy rozrywki, tak teraz zdawał sobie sprawę z tego, że powinien definitywnie zamknąć temat i rozliczyć się z niewygodnymi osobnikami.
- Wybacz, nie taki był mój zamysł... Co mówili? - Czy można było określić te słowa mianem przeprosin? Pewnie tak, gdyby mężczyzna nie starał się jednocześnie zaspokoić pytaniami swojej ciekawości. Naprawdę nie czuł się w tej sytuacji najlepiej, na co wskazywała nawet jego mina, która przypominała teraz wizerunek zbitego psa. Mimo wszystko Rosenfeld nie potrafił powstrzymać się przed zadaniem swojej rozmówczyni paru pytań. W końcu to od odpowiedzi Chantal zależało w głównej mierze to, w jaki sposób powinien się rozprawić ze swoimi przeciwnikami.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyNie Sty 29, 2017 10:44 pm

Od samego początku wiedziała, że sztuczka ze zmianą wyglądu da jej oczekiwany efekt w postaci pełnego zaskoczenia. Nie mogła sobie odmówić tej przyjemności i teraz wiedziała, że efekt końcowy był tego warty. Jednak zdecydowanie lepiej było się nie garbić i zdjąć okropny płaszcz z ramion. Nie zrezygnowała ze swojego typowego stroju, odziewając jeden z bardziej ulubionych kolorów jakim był granat.
-Wolałam, abyś tym razem potraktował mnie jak trzeba. Różnica wieku jednak jest jakimś wyznacznikiem kultury. -zauważyła oschle, strofując mężczyznę wzrokiem. Nadal była zła za ostatnie wydarzenia i nie zamierzała ustępować.
-Nie Ty jeden potrafisz dowiedzieć się czegoś o kimś. Może lepiej będę uważać, co mówię, bo jesteś gotów mnie aresztować i postawić przed Wizengamotem. -przechyliła głowę, w dość ironiczny sposób ukazując, jak bardzo "boi"się złamania prawa. Na dobrą sprawę prawie złamała mu nos, nie jeden by już dawno zechciał ją pozbawić wolności za... jak to się mówi? Czynną napaść na funkcjonariusza Ministerstwa.
Czyżby jego głowa funkcjonowała tak ospale, że nie był w stanie połączyć paru faktów? Kontynuowała wypowiedź, nieco bardziej zjadliwie, aż w końcu jakaś klepka w mózgu Petera zaskoczyła i jej przerwał. Spojrzała na niego z cieniem triumfu w oczach.
Lekko zaskoczyło ją, że Rosenfeld wyglądał na faktycznie zmieszanego. No brawo panie sędzio, nie pomyślał pan, że pańskie brudne interesy mogą dotknąć innych?
-Przede wszystkim grozili mi śmiercią, jak Cię nie wydam i nawet uznali, że będę wspaniałym argumentem do tego, abyś się ujawnił. Nie byli zadowoleni, kiedy wyznałam, że nie obchodzi mnie Twój los w żadnym wymiarze i nie pytałeś o więcej niż o godzinę na zegarku. Zanim zdążyli rzucić jakikolwiek urok, leżeli już sparaliżowani na bruku. -kobieta nachyliła się nad stołem z wyrazem rozgoryczenia na twarzy.
-Domagam się, abyś załatwił sprawę z ów opryszkami, bo gdy zechcą mnie niepokoić raz jeszcze, to lojalnie ostrzegam, że zginą nie tylko oni, ale też Ty. Z tą różnicą, że nad Tobą się popastwię. Długo, wolno i boleśnie. To była groźba. -wycedziła, pod koniec biorąc solidny łyk whiskey. Zapadła chwila ciszy, podczas której Peter i Chantal wymieniali się spojrzeniami.
-Swoją drogą, jakie problemy może mieć sędzia? Zemsta za źle postawiony wyrok? -zapytała już spokojniej, wyraźnie czując ulgę z wyzbycia się złych emocji.
Peter Rosenfeld
Peter Rosenfeld
Liczba postów : 13
Data przyłączenia : 15/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptyNie Sty 29, 2017 11:11 pm

Uśmiechnął się, kiedy Chantal wspomniała coś o wieku jako o wyznaczniku kultury, chociaż nie był pewien, czy do końca się zrozumieli.
- To ja jestem starszy. - Odpowiedział jej jednak wyraźnie rozbawiony. Nie zamierzał, mimo tego, swojego wieku wykorzystywać właśnie jako wspomnianego wcześniej usprawiedliwienia. Jeżeli tylko ktoś odnosił się do niego z taktem, raczej mógł liczyć na to samo z jego strony. O ile tylko rozumiał jego sarkastyczne żarty, bo tych Rosenfeld nie zamierzał się wyzbywać i nie traktował ich wcale jako gwałt na dobrych manierach. W końcu nikt nie mógł go winić z powodu specyficznego poczucia humoru, czyż nie?
- Musiałbym mieć powód. - Mruknął z udawanym rozczarowaniem, kiedy panna Lacroix zasugerowała mu, że mógłby ją aresztować i postawić przed Wizengamotem. Nie musiał jednak czytać jej w myślach, by zrozumieć, że pomyślała właśnie o swej czynnej napaści na sędziego.
- I nie martw się. Jeśli chodzi o to, co wydarzyło się przed chwilą... nadal nie urosłaś w moich oczach do rangi niebezpiecznej przestępczyni. - Dodał, unosząc delikatnie kąciki ust. Tym razem nie zrobiła nic złego, ale widać było, że nie należy do grona słabych kobiet, więc nie zdziwiłby się, gdyby kiedyś jeszcze coś przeskrobała. Możliwe, że napaść na innego pracownika Ministerstwa Magii poskutkowałaby jakimś postępowaniem, choć nadal uderzenie kogoś drewnianą laską było niegroźnym przewinieniem. Sam Peter natomiast w ogóle uważał, że wyciąganie konsekwencji z powodu takich głupot jest po prostu śmieszne. A już szczególnie wtedy, kiedy ofiarą jest mężczyzna, a napastnikiem kobieta.
- Nie obchodzi Cię mój los? - Spytał wreszcie z udawanym smutkiem, chociaż wiedział, że takim zachowaniem może jeszcze bardziej podenerwować swoją towarzyszkę. W każdym razie w jednym miała rację. Nie powinna w ogóle mieć z tą bandą rzezimieszków do czynienia, a przez niego stanęła w samym centrum wydarzeń.
- Miałem to załatwić, ale Twoja propozycja wydaje mi się teraz niezwykle kusząca. Chyba jeszcze to przemyślę. - Jej groźby spłynęły po nim jak po kaczce. Może i Chantal nie miała sobie równych, jeśli mowa o eliksirowarstwie, ale Rosenfeld też trzymał parę asów w rękawie. Prawdę mówiąc, nie sądził, aby panna Lacroix mogła stanowić dla niego jakieś realne zagrożenie. Nie wyglądała na doświadczoną w prawdziwych pojedynkach. Przez "prawdziwe pojedynki" Peter rozumiał zaś te, gdzie nie liczyło się, kto zwyciężył, a kto przegrał, a raczej to, kto przeżył, a kto kopnął przedwcześnie w kalendarz.
- Źle postawiony wyrok? Widzę, że naprawdę pokładasz we mnie ogromne zaufanie. - Westchnął ciężko, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jego rozmówczyni znowu próbuje zmieszać go z błotem i przyrównać do najgorszych.
- Posadziłem jednego z nich, ale jeśli chodzi o tę decyzję, raczej nie mam sobie nic do zarzucenia. - Cóż... mężczyzna, o którym była mowa, stanął przed Wizengamotem po tym jak zamordował jednego z konkurentów w biznesie, zatem Rosenfeld miał wystarczający powód, by go zamknąć. Mimo wszystko Peter poczuwał się do obowiązku złożenia Chantal pewnych wyjaśnień. W końcu nie każdy kumpel osadzonego nagle decydował się na swoistą vendettę.
- Problem tkwi w tym, że to koledzy z podwórka, którzy zapomnieli chyba o tym, że na Nokturnie nie można się już bawić tak jak na podwórku... Cóż... nie należą do zbyt rozważnych. - Dodał więc po chwili, po czym wykonał w powietrzu jakiś tajemniczy gest, który miał najwyraźniej wskazywać barmanowi, że prosi jeszcze raz o to samo. Kolejna szklanka Ognistej Whiskey pojawiła się na stole, a mężczyzna mógł ponownie raczyć się gorzkim smakiem wysokoprocentowego trunku.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix
Liczba postów : 19
Data przyłączenia : 21/12/2016

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach EmptySro Lut 01, 2017 11:57 pm

Ślizgońska natura dawała czasami o sobie znać, zwłaszcza w momentach kiedy Chantal chciałą stosować wobec siebie nieco inne prawa. Miałą ku temu swoje powody.
-A ja kobietą, ale to chyba już zdążyłeś zauważyć. -odparła błyskawicznie. Czy widziała ten moment zawieszenia, kiedy wzrok Petera zawisł nie tam gdzie trzeba? Oczywiście, że tak. I gdyby ta chwila trwała jeszcze o sekundę dłużej, Peter dorobiłby się drugiej strużki krwi.
Wysłuchała łaskawie to, co miał sędzia do powiedzenia, dopijając zamówiony alkohol.
-Psychopaci z reguły wyglądają niepozornie, olśnienie przychodzi po dziesiątej ofierze zabitej w ten sam sposób. Najwyraźniej moje gotowanie wrogów w kociołku nie doszło jeszcze do Twoich uszu. -uśmiechnęła się jadowicie, opierając się wygodniej o krzesło.
Machnęła ręką nieco rozdrażniona tymi słownymi gierkami. Nie przyszła tutaj flirtować. Chciała dopiąć swego, więc popędzała Rosenfelda, aby przeszedł do meritum.
-W takim razie domagam się rozwiązania sprawy, nie uśmiecha mi się tracić czas na kolejne nieprzyjemności ani tym bardziej opuszczać tego padołu łez z racji niedopatrzeń. -powiedziała dobitnie, podnosząc się z krzesła.
-Na mnie już czas. Żegnam. -narzuciła na siebie płaszcz, który idealnie nadawał się na już nieco chłodniejsze, jesienne wieczory. Nie dojrzała, że Peter postanowił jej potowarzyszyć, wychodząc parę chwil później, kiedy ledwo zamknęła drzwi gospody.

Z tematu x2
Sponsored content

Stoliki przy beczkach Empty
PisanieTemat: Re: Stoliki przy beczkach   Stoliki przy beczkach Empty

 

Stoliki przy beczkach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Stoliki przy ścianie
» Stoliki przy miotłach
» Stoliki przy porożach
» Stoliki przy kotle
» Stoliki przy ścianie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Inne miejsca
 :: Hogsmeade :: Pod Świńskim Łbem
-