IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Tajemny schowek Argusa Filcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Tajemny schowek Argusa Filcha Empty
PisanieTemat: Tajemny schowek Argusa Filcha   Tajemny schowek Argusa Filcha EmptySob Gru 17, 2016 10:47 pm





Tajemny schowek Argusa Filcha

... albo i nie tak tajemny, jak życzyłby sobie tego pan woźny. Filchowi z zasady brak subtelności, co przełożyło się też na bardzo wyraźne zdradzenie lokacji schowka z miotłami, środkami czystości oraz innymi dobrociami, które woźny zdołał zgromadzić w przeciągu wielu lat pracy. Plotki głoszą, że znajdują się tam naprawdę niezwykłe skarby, nikt tylko jeszcze nie miał czasu dokładnie przejrzeć schowka często patrolowanego przez samego Filcha czy panią Norris.

Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Liczba postów : 15
Data przyłączenia : 21/12/2016

Tajemny schowek Argusa Filcha Empty
PisanieTemat: Re: Tajemny schowek Argusa Filcha   Tajemny schowek Argusa Filcha EmptyNie Lut 05, 2017 6:40 pm

z: Dormitorium chłopców

Nie tak wyobrażała sobie załatwienie aktualnego biznesu, ale skoro nie było innego wyjścia - kimże by była, gdyby nie stanęła na głowie, by i tak uzyskać to, co chciała? Dała Benowi trzy minuty - sama potrzebowała dokładnie tyle, by niekoniecznie przyzwoite ciuchy zamienić na bardziej akceptowalny, zasłaniający co trzeba sweter i przetarte na kolanach spodnie. Daleko temu było do profesjonalnego umundurowania, ale hej, włamanie się do schowka Filcha to nie takie znowu zadanie specjalne - a przynajmniej Tyanikova nie sądziła, by takim było. Mała eskapada i nic więcej - dokładnie to ich czekało.
Już po opuszczeniu wieży i wyjściu na jeden ze szkolnych korytarzy dało się dostrzec plusy skandalicznie wczesnej godziny - pustki. Oczywiście, sama Elena wymieniłaby znacznie więcej zalet wczesnej pory - nie należała do leniących się do południa i nie rozumiała, jaki problem w aktualnych aktywnościach może widzieć Ben - ale na ten moment, z perspektywy bieżących planów, ta była zdecydowanie największą. Nikt nie będzie patrzył im na ręce. Nikt nie poleci w podskokach, na prawo i lewo rozpowiadając, co wyczynia dwójka Krukonów. Czego chcieć więcej?
- Dobra, Watts. - Dotarcie pod upatrzone drzwi nie było niczym trudnym, a że one same mieściły się całkiem blisko krukońskiego królestwa - ledwie kilka chwil było trzeba, by stanąć na progu schowka. Opierając się jak gdyby nigdy nic o ścianę nieopodal celu spojrzała na Bena bezczelnie i sugestywnie uniosła brwi. - Zrób to szybko. Nie mówią ci tego pewnie zbyt często, mimo to szczerze wierzę, że nie zapomniałeś, jak to się robi i staniesz na wysokości zadania. - Uśmiechnęła się promiennie, z całą niewinnością, na jaką było ją stać przy niesubtelnym drażnieniu samczego ego. Nie zamierzała dziś sięgać po różdżkę, a przynajmniej nie tutaj. W ich duecie to Szkot był tym, który z pieśnią na ustach niszczył, rozwalał, wysadzał i robił masę innych równie atrakcyjnych rzeczy. Ona? Ona mogła co najwyżej poszczuć drzwi wygłodniałą akromantulą, gdyby taka była akurat pod ręką.
Ben Watts
Ben Watts
Liczba postów : 22
Data przyłączenia : 03/12/2016

Tajemny schowek Argusa Filcha Empty
PisanieTemat: Re: Tajemny schowek Argusa Filcha   Tajemny schowek Argusa Filcha EmptyNie Lut 19, 2017 6:43 pm

… jeszcze raz, dlaczego się tutaj znalazł w weekendowy poranek, w porze która prosiła się raczej o leniwe wylegiwanie niż czatowanie pod schowkiem woźnego? Całą drogę z krukońskiej wieży Ben patrzył na plecy Tyanikovej wzrokiem, o jakim zwykło się mówić, że wypalał dziury i niestety, z pewnym westchnięciem musiał na miejscu stwierdzić, że cały ten czas był okłamywany, bo Elena wciąż miała wszystkie kończyny, nie śmierdziała dymem i jak najbardziej pozostawała irytująco żywa. Może powinien zacząć się uczyć magii bezróżdżkowej? Wtedy naprawdę mógłby zabijać wzrokiem...
Na ten moment jednak rozważania natury krwiożerczej i destrukcyjnej musiały zostać odsunięte na bok, bo rosyjska koleżanka otworzyła usta, wydając chłopakowi niesubtelne polecenie otwarcia filchowego sezamu. Mógł być wredny – wysadzić drzwi, wystrzelić je w kosmos i potem zwalić wszystko na Tyanikovą. Mógłby też udawać, że nie reagują na zaklęcia i tym samym zmusić ją, by sama złapała się za różdżkę. Oba te plany miały jednak zasadniczą wadę, której zrozumienie wywoływało na czole blondyna wyraźną, niezadowoloną zmarszczkę – oba przypadki zakładały spędzenie tu znacznie więcej czasu, niż sobie życzył. Do kłopotów czy tłumaczeń niespecjalnie przywiązywał wagę, bo każdy pedagog w szkole znał wybuchowy charakter Eleny i przerzucenie na nią odpowiedzialności byłoby dziecinnie proste, ale czas. Cenny czas, jaki można by spędzić w ciszy i spokoju...
Ukradkiem rozglądając się w poszukiwaniu potencjalnych nieproszonych gości, Ben stanął po przeciwnej stronie drzwi niż ta, którą zaanektowała sobie Rosjanka, niby ukradkiem kierując koniec różdżki w stronę zamka.
- Wisisz mi coś za to. Jeszcze nie wiem co, ale coś i postaram się, żeby nie było ci za fajnie – rzucił, spoglądając na dziewczynę w sposób obiecujący ból, tortury i całe wieczności w lochach woźnego, po czym niewerbalnie rzucił alohomorę. Niestety uchwycona klamka ani drgnęła, jakby zacięła się na swojej pozycji, wyraźnie niewzruszona krukońskim wysiłkiem.
- No oczywiście... – mruknął pod nosem, po czym na moment zamknął oczy, wziął głęboki wdech, potem jeszcze jeden... - Pilnuj korytarza. Jak ktoś podejdzie, mów, że Irytek ukradł tłuczki i demoluje wszystko – zakomenderował szybko, bez skrępowania oddelegowując Elenę do zadania. Jeśli te drzwi zostały zabezpieczone, to kto mógł wiedzieć, co się stanie, jeśli Ben niefrasobliwie spróbuje je staranować sobą albo rzuconą naprędce bombardą? Potrzebował czasu i chwili spokoju, by móc wypróbować kilka sposobów na wydobycie dla Tyanikovej tego nieszczęsnego mopa – doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nijak na nim nie poleci, ale tu chodziło o dumę. A męska duma, jak niestety powszechnie wiadomo, to bardzo głupi i najpewniej najbardziej niedorzeczny motywator, jaki w ogóle istniał, ale z jakiegoś powodu działał. Ben przełożył różdżkę do drugiej ręki, by przypadkiem jej nie złamać, cofnął się dwa kroki i obrzucił drzwi uważnym spojrzeniem – wyglądały zupełnie normalnie, żadnych dziur, ot tylko na dole drewno zdążyło się już nieco wytrzeć od regularnego ocierania o kamienne posadzki. Tylko, że stara, mosiężna klamka wraz z zamkiem też zdawały się nie być niczym specjalnym, a odparły zaklęcie. No dobrze, trzeba było spróbować inaczej.
ŁUP. Drewno zatrzeszczało ze skargą, gdy zderzyła się z nim cała szkocka masa, zadrżało, a z zawiasów uniosły się małe obłoczki kurzu, ale cała konstrukcja wciąż stała na swoim miejscu. ŁUP. ŁUP. Nie, nic z tego, drzwi nie chciały ustępować, a Watts namiętnie dorabiał się w ten sposób siniaków na ramieniu, należało szybko zmienić strategię. Głośne dźwięki już najpewniej kogoś zwabiły, pozostawało tylko kwestią czasu, aż pojawi się pod schowkiem. Od ich szczęścia, tudzież jego braku, zależało jednak kto to będzie i jeśli Ben mógłby wybierać, to naprawdę każdy pracownik szkoły który nie byłby samym Argusem Filchem lub jego kotką nie stanowiłby aż takiego wielkiego problemu. No dobrze, Filchem i profesor Lacroix, ta kobieta od czasu fałszywego alarmu i ich krótkiego pojedynku na Wielkiej Sali zdawała się spoglądać w jego kierunku w sposób obiecujący truciznę w pucharze z sokiem dyniowym. Z pewnością byłaby wniebowzięta widząc, że robi coś niezgodnego z regulaminem.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Liczba postów : 15
Data przyłączenia : 21/12/2016

Tajemny schowek Argusa Filcha Empty
PisanieTemat: Re: Tajemny schowek Argusa Filcha   Tajemny schowek Argusa Filcha EmptyNie Lut 19, 2017 8:39 pm

Postawmy sprawę jasno - Elena nie chciała Bena wykorzystać, czy to mając na myśli aktywności przyzwoite czy też te mniej. W końcu byli kumplami, a kumpli się nie wykorzystuje, nie? Wszyscy to wiedzieli, to było oczywiste. Jak już się przekroczy tę magiczną granicę, ustali jakąś wspólną hierarchię priorytetów, to nawet w momencie, kiedy pojawia się priorytet nowy, w dodatku jednostronny - nie wykorzystuje się. Nie i koniec. Jedyne, co można, to negocjować. Dojrzale ustalać kompromisy, szukać rozwiązań i...
No, dobra, to żeśmy popłynęli.
Dojrzałość? Kompromisy? Odpowiedzialne szukanie rozwiązań? No chyba nie. Chyba jakby nie całkiem. Jasne, prawdą było to, że Tyanikova - pomimo bezczelnej, ociekającej arogancją powierzchowności - istotnie nie zamierzała dorabiać się niczego kosztem Wattsa, ale to tyle. Nawet, jeśli gdzieś tam żyły sobie raczkujące chęci negocjacji - a żyły! - to nie były na tyle silne, by w chwili odrzucenia, jakie zafundował im Ben, mogły się wybronić. Tym bardziej nie miały też na tyle mocy, by stłumić nieco mniej cywilizowane, za to zdecydowanie bardziej perfidne, łobuzerskie instynkty Rosjanki. Nie chciał negocjować? No to nie, ale wygrana musi być po jej stronie.
I nie ma to nic, absolutnie nic wspólnego z wykorzystywaniem kogokolwiek. Mieli w końcu zdrowy układ. Zdrowy, piękny, promienny układ nastoletniej przyjaźni.
- Nie pochlebiaj sobie, Watts, przecież ty się nawet nie będziesz musiał starać. Kiedy ty mi zrobiłeś coś choćby fajnie, nie mówiąc już o za? - Gdy tylko Krukon zabrał się do pracy, Elena część uwagi przeniosła na jego poczynania. Nie, żeby w niego wątpiła - po prostu nie mogła jednocześnie do niego mówić i patrzeć. Jeszcze by mu ego urosło od tego nadmiaru atencji i co wtedy? I tak miał je wysokie, buc jeden. Nie trzeba go było dodatkowo stymulować. Więc tak, różdżka była bezpieczniejsza. Różdżka, zamek u drzwi i przestrzeń między nimi.
Przestrzeń, w której zadziało się całe nic.
- Prymus Ravenclawu, proszę państwa. Nadzieja brytyjskiego aurorstwa, przyszły laureat Orderu Merlina. - To nic, że niezadziałanie zaklęcia - alohomory? nie miała pojęcia, w końcu Ben nie raczył choćby zamamrotać, ale to zdawał się być najbardziej oczywisty wybór na początek - nie było ani trochę zaskakujące. To nic, że nikomu by nie wyszło, bo tajny schowek Filcha, choć tajnym dawno już nie był, posiadał całkiem bogaty zestaw zabezpieczeń. To nic. Kim by była, jakby naprawdę potraktowała te oczywistości za argumenty? Na pewno nie sobą. Na pewno nie.
Tak czy inaczej odepchnęła się lekko, bo skoro mieli już podział obowiązków, to nie widziała powodu, dla którego miałaby się mu nie poddać. Sama w końcu oddelegowała Wattsa do drzwi. To on miał się z nimi zmagać, traktować zaklęciami czy próbować... Serio? Naprawdę próbował wyważyć je ramieniem? Parsknęła cicho, przez moment oglądając się przez ramię i dopiero po kolejnej chwili ostatecznie zajmując miejsce na krańcu korytarza. No, bo właśnie, skoro ona oddelegowała Bena do heroicznej walki, to on miał pełne prawo oddelegować ją na czujkę. Bo wiecie, tak to działało. Tak działały zgodne, kochające się pary, dokładnie w ten sposób.
A potem, drodzy państwo, zadział się falstart. Falstart w obchodach Nowego Roku. Najpierw był trzask, potem kolejny i jeszcze jednej, pojedyncza, nieśmiała iskra, a potem... No, potem korytarz nie był już taki sam. Ani trochę.
Gdy jeden szczególnie zabłąkany, ognisty fajerwerk przemknął z sykiem obok, by wypalić się dopiero kilka kroków dalej, Elena skuliła się odruchowo i błyskawicznie odwróciła na pięcie. Unosząc brwi sugestywnie gwizdnęła cicho.
- No proszę - podsumowała mało konkretnie, ale co tu było do powiedzenia? Tam, gdzie były drzwi, teraz pozostawały zgliszcza. Co stało się z zaklęciami je zabezpieczającymi też łatwo było się domyślić - osmalone ściany i kawałki odpryśniętej podłogi stanowiły aż nadto jasne świadectwo eksplozji - początkowo zwodniczo cichej, potem koncertującej jednak sykiem i trzaskami wciąż dopalających się w powietrzu ogni. Nie bez znaczenia było też osmalone lico samego Bena.
- No proszę - powtórzyła tymczasem Tyanikova, ponownie dołączając do Szkota i krytycznym spojrzeniem lustrując stojące teraz otworem wejście do schowka. - Jednak coś umiesz - przyznała łaskawie. - Chociaż subtelności to w tym za grosz. Ta twoja... Ta... - Pstryknęła palcami w powietrzu, próbując przypomnieć sobie imię. - Claire, o. Co kto lubi, ale chyba jednak powinna cię poduczyć o delikatności. I innych takich.
Nie raczyła się na Wattsa obejrzeć, zamiast tego wtykając już głowę do skrytego w półmroku schowka. Nie ulegało wątpliwości, że już niebawem będą mieli towarzystwo - jak nie Filcha, to kogokolwiek innego. Szturm rozniósł się po szkole echem dość solidnym, by kogoś zwabić. Czyli co? Musieli się pospieszyć, nie?
- Szukamy Zmoczyryja 1975 - rzuciła poważnie, jakby faktycznie chodziło o luksusowy model faktycznie latającego mopa. - Nic innego nie wchodzi w grę, więc nawet nie próbuj mi wciskać tych wszystkich chińskich podróbek.
Sponsored content

Tajemny schowek Argusa Filcha Empty
PisanieTemat: Re: Tajemny schowek Argusa Filcha   Tajemny schowek Argusa Filcha Empty

 

Tajemny schowek Argusa Filcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Hogwart
 :: VI piętro
-