IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Obserwatorium astronomiczne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Huncwot
Huncwot
Liczba postów : 362
Data przyłączenia : 27/11/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyCzw Gru 15, 2016 12:43 pm





Obserwatorium astronomiczne

Obserwatorium to miejsce, w którym odbywają się lekcje astronomii. Jest to bardzo duże, okrągłe pomieszczenie znajdujące się w Wieży Astronomicznej. Można tutaj znaleźć wiele przyrządów niezbędnych do obserwowania nieba, np. teleskopy. Nie brakuje tutaj także różnych wykresów gwiazd. Ponadto w pochmurną pogodę kopułowe sklepienie pozwala zmienić samo obserwatorium w swego rodzaju planetarium.

Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyNie Gru 25, 2016 11:18 pm

Alice nie było trudno znaleźć. To nie tak, że miał jakiś dodatkowy zmysł, szóste oko czy specyficzny GPS zaprogramowany na odnajdywanie swego słońca - nie, ale też wcale nie było to potrzebne. Wystarczyło, że ją znał - a w tym momencie rzeczywiście uważał, że pojęcia tego może już używać. Zna ją. Nie był arogancki, nie upierał się, że o swej wybrance wie absolutnie wszystko - czy to w ogóle było możliwe, kiedykolwiek wykonalne? - mimo tego sądził, że przysługuje mu już pełne prawo do przewidywania jej poczynań. Przynajmniej jej części. Przynajmniej tych, których przewidzenie wcale nie było takie trudne.
O tym, że już niebawem chodzić będą tymi samymi korytarzami nie tylko w domu - niby wciąż nie mieszkali razem, niby wciąż jeszcze Guardi miała własne cztery kąty, prawda była jednak taka, że Haldane porywał ją do siebie coraz częściej i coraz bardziej stanowczo - ale także w pracy, aż dotąd jej nie powiedział. Niespodzianka, chyba tym chciał uczynić fakt swych przenosin do Hogwartu. Czy aby na pewno chodziło jednak tylko o to? Chyba nie. Chyba też trochę się obawiał. Większość myśli krążyła mu wokół przekonania, że Alice się ucieszy, że wspólna bytność pod dachem zamku będzie... Będzie czymś, co sprawi jej radość taką samą, jak jemu. Z drugiej strony nie mógł mieć jednak wątpliwości. Nie będą ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, to oczywiste, ale może nadal czas zanadto się rozrośnie? Może powinien zostać w Filii, a wspólne chwile zachować tylko tam, gdzie oboje byli z dala od obowiązków? Może...
Nonsens. Nie pieprz głupot, Haldane.
Nie było go na oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego - tego dnia załatwiał dopiero resztę papierów niezbędną do jego przenosin. Rozmawiał, podpisywał, kończył te sprawy, których nie chciał ciągnąć ze sobą do Hogwartu. Fotel nauczyciela zaklęć przy profesorskim stole pozostawał pusty, bo gdy mieszkańcy zamku spożywali uroczystą kolację, Alec wyrabiał jeszcze nadgodziny w aurorskim gabinecie upewniając się, że gdy go opuści, wszystko będzie w porządku. Nic nie mogło być pozostawione samemu sobie, nie mogło być żadnych niedokończonych wątków. Nie zaczynał nowego życia - wciąż przecież był aurorem, szkoleniowcem, strategiem, nowe obowiązki nie miały być znowu tak inne od tych, które miał dotąd - ale trochę tak się czuł. Jakby otwierał nowy rozdział, choć to przecież nie było do końca tak.
W każdym razie, w Hogwarcie zjawił się z opóźnieniem pozwalającym zrobić tę niespodziankę, pozwalającym odnaleźć Alice w cichym, pustym obserwatorium pod rozgwieżdżonym niebem - tym razem prawdziwym, nie żadną magiczną wizualizacją - i pokazać się w nowej roli. Roli nauczyciela małoletnich. Roli opiekuna Ravenclawu. Roli... Z której nie wiedział, czy się cieszył. Chyba tak, ale jeszcze nie był pewien.
- Cześć, skarbie. - Dwa kroki, dokładnie tyle dzieliło go od wejścia do Guardi. Pokonał je, w kolejnej chwili obejmując wybrankę w talii, przytulając się do jej drobnych pleców i składając na łabędziej szyi delikatny pocałunek. Stęsknił się. Zdaje się, że ze względu na nawał obowiązków nie widział jej od... Ilu dni? Dwóch? Trzech? To za długo. Zdecydowanie za długo. Miał prawo tęsknić. Miał prawo pojawić się nieproszony w obserwatorium czy w ogóle w zamku tylko dlatego, że się stęsknił.
Chociaż dzisiaj to nie było tylko dlatego. Nie tym razem.
Alice Guardi
Alice Guardi
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 21/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyNie Gru 25, 2016 11:48 pm

Faktycznie, z Alice była sprawa bardzo prosta. Mniej więcej jej dzień w szkole zaczynał się od pobudki o godzinie czternastej. Szybki śniadanio-obiad w kuchni ze skrzatami, później przebywanie w gabinecie z kotem oraz książkami. Dopiero pod wieczór przygotowywała się do lekcji, by później je odbyć na szczycie Wieży Astronomicznej. Do przeszło świtu obserwowała gwiazdy i planety, nim kuszona przekornym ziewaniem zbierała się do swojego łóżka. Czasami zasypiała na parapecie obserwatorium, budzona przez chichoty uczniów lub krzyk woźnego. Rzadko zmieniała swój rytm dnia, a jesienne niebo było szczególnie piękne. Wyjątkowo bezchmurne. Ciepłe spodnie z wełnianą swetro-sukienką grzały wątłe ciałko rudej główki. Tanecznym krokiem udawała się na Wieżę Astronomiczną, nucąc przy tym piosenkę z ostatnio zasłyszanej bajki. W te wakacje zdarzyło się tak wiele, że pierwszy raz Alice żałowała powrotu na staż. W lecie mogła spędzać nieprzeliczone godziny ze swym ukochanym. Alec bez zbędnych pytań porywał ją do swych włości, gdzie potrafili rozmawiać nie raz całą noc. Do dzisiaj mała Puffka nie potrafiła pojąć, jak to możliwe, że jej najskrytszy sen się ziścił. Od szczenięcych lat podkochiwała się w tak dorosłym i przystojnym paniczu Haldane. Nie raz szczypała się po rękach lub prosiła Filemona, aby ją podrapał. Nie, nie śniła. Prawie każdego ranka budziła się w ramionach Aleca. I to było piękne.
Na chwilę, chwileczkę myśli Alice zostały zajęte przez teleskop, który ustawiała na konkretną konstelację. Nie pamiętała chociaż przez moment, że nie widziała Aleca już tak długo. Tęskniła za nim, ale planowała wyrwać się w weekend do Londynu i go odwiedzić, chociażby w biurze! Chociaż jej życiu przyświecała wielce skromna nieśmiałość, gdzieś między rudymi lokami przewijała się myśl pierwszej spędzonej ze sobą nocy. Tej nocy, w której... ah!
Na samo wspomnienie pąsy wpływały na blade policzki Alice. Kiedy poczyniła pierwsze obserwacje, odsunęła się od teleskopu i westchnęła.
-Och, cóż to za noc,
my cudowną tę noc
nazywamy Bella Notte.
Niebo jest tuż,
w gwiezdne oczy mu spójrz,
w tę czarowną Bella Notte...
-zaszeptała cicho, bujając się w rytm piosenki. Zagłębiła się w marzeniach i jedynie przypadek spowodował, że usłyszała ostatnie dwa kroki kogoś za plecami. Chociaż serce podskoczyło w przestrachu, zaraz ukoiło się pod wpływem znanych słów. Na poziomkowych wargach wykwitł promienisty uśmiech. Alice wtuliła głowę w tors Aleca. Obróciła się na pięcie, powoli jak na nią, by zarzucić ręce na szyję aurora i skraść czuły pocałunek w usta.
-Co za niespodzianka! -krzyknęła już śmielej, gdy tylko się odsunęła. Nie mogło być lepiej, w tę cudowną, Bella Notte!
Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyPon Gru 26, 2016 6:25 pm

W takich chwilach wszystko było znacznie prostsze. Przekonanie, że niczego więcej do szczęścia mu nie potrzeba graniczyło wręcz z pewnością, a wszystko sprowadzało się do tych kilku, kilkunastu minut. Bez wybiegania w przyszłość, bez snucia planów na kolejne godziny, bez zastanawiania się, czym jeszcze powinien się dziś zająć. W danym momencie to wszystko było mało ważne - tak, jakby bliskość Alice, jej zapach i ciepło w magiczny sposób usuwały wszystko to, co dla Aleca nieodmiennie wiązało się z pojęciem dorosłość.
- Zmęczona? - Scałowując z warg Szkotki dobrze znany smak, nie miał ochoty dopuszczać między nimi jakiegokolwiek dystansu. Obejmując dziewczynę w talii, uśmiechnął się tylko lekko, nawet na moment nie rozluźniając objęć. Bo i dlaczego miałby? Kochał ją, niczego nie był bardziej pewien. Kochał i jeśli gdziekolwiek miał liczyć na szczęście, to tylko u jej boku. A szczęścia potrzebował teraz przecież dużo, bardzo wiele. Mógł tego nie pokazywać, mógł żartem zbywać wszystkie drażliwe kwestie, ale w rzeczywistości pełen był wątpliwości. Swymi gdybaniami i niepewnością nie chciał się dzielić, mimo tego nie ukrywał, że w danym momencie obecność panny Guardi jest mu potrzebna bardziej, niż kiedykolwiek. Obecność i... aprobata? Chyba tak. Chyba właśnie o to chodziło. Wciąż przecież nie był pewien, czy ze swą zawodową inicjatywą nie wyrwał się za bardzo, mylnie interpretując pewne rzeczy. Logika podpowiadała, że zrobił dobrze, ale serce... Cóż, serce wiedziało swoje. Albo raczej, w tym momencie - właśnie nie wiedziało.
- Co tam masz ciekawego? - Nie bardzo wiedział, jak zabrać się do tematu, zresztą, tak od razu chyba wcale nie musiał po niego sięgać. Zamiast tego mógł oprzeć się o wątki znacznie mniej zobowiązujące, a przez to - znacznie łatwiejsze. Zdając sobie sprawę, że jeszcze przed momentem uwaga Alice zwrócona była ku teleskopowi i temu, co można było dzięki niemu dostrzec, bez wahania pochylił się - razem z dziewczyną, której trzymał się teraz odrobinę jak kotwicy ratunkowej - ku okularowi aparatury, by zerknąć na obiekt zainteresowania partnerki. Widoczna konstelacja nic mu nie mówiła, nie znał się na gwiazdach, mimo tego uśmiechnął się lekko. Wyobrażenie sobie, jak Ala marszczy nosek w skupieniu, analizując oglądany obrazek, nie było wcale takie trudne.
Sam nie spędził przy teleskopie długo. Na powrót prostując się, bez wahania cofnął się ku jednemu z szerokich stopni obecnych w pomieszczeniu, jednocześnie ciągnąć Guardi ze sobą. Siadając na jednym ze schodków, nie widział powodu, dla którego Alice nie miałaby zająć miejsca na jego kolanach. Stęsknił się. Naprawdę.
Alice Guardi
Alice Guardi
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 21/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyPon Gru 26, 2016 10:09 pm

Mały promyk Słońca o imieniu Alice nie potrzebował do szczęścia niczego poza Aleciem, Filemonem i muffinkami. Rozgwieżdżona noc była oczywistością samą w sobie, więc nie należało jej wymieniać. Nie czuła znużenia spędzając całą noc przy teleskopie, odnajdując już tak dobrze znane konstelacje. Dopiero od niedawna zaczęła szukać po niebie najróżniejszych komet. Jej skrytym marzeniem było doczekać się zobaczenia komety Halleya, która według dość skomplikowanych obliczeń, miała by się pojawić już za dziewięć lat! To była szansa jedna na milion, aby ją dostrzec.
Obecność Aleca koiła wszystkie nerwy i dawała to boskie rozluźnienie. Czując słodki smak pocałunku na swych ustach, Alice uśmiechnęła się szeroko. Nie pamiętała, aby była kiedyś aż tak zakochana. I coś czuła, że prędko to nie minie. Nigdy!
-Przy Tobie? Jakbym właśnie się obudziła. -odparła, przytulona do swojego ukochanego.
Ten stan mógłby trwać wiecznie, ale młoda stażystka była przygotowana na trudne chwile. Alec był aurorem, niedawno rozpętało się istne piekło w kraju... oczywiście, że się bała. Chciała, aby Haldane został z nią i nigdzie nie wychodził, ale z drugiej strony wiedziała, że ktoś musi stawić czoła złu. Roześmiała się cicho, przerywając te rozmyślania, kiedy Alec zajrzał do teleskopu.
-Akurat ustawiłam na konstelację Pegaza. Dobrze go teraz widać. -odpowiedziała, uwieszona ramienia aurora. Po chwili, dość nieporadnie przemieściła się wraz z nim do stopni i zajęła zaszczytne miejsce na lewym kolanie. Złożyła krótki cmok na skroni rudzielca.
-Jak się wyrwałeś z pracy? Mówiłeś, że masz dużo papierów. -zapytała.
Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyWto Gru 27, 2016 12:33 pm

Konstelacja Pegaza. Nie miał pojęcia, jakie ma znaczenie - nawet, jeśli uczono go tego w szkole (a na pewno uczono!), po ponad dekadzie, jaka minęła od zakończenia swej uczniowskiej przygody Haldane niewiele już w tym temacie pamiętał. To nawet nie tak, że do nauki się nie przykładał - minimalne osiągnięcia miał w każdej dziedzinie, nawet w tych, których zwyczajnie nie lubił. Po prostu z czasem pewne rzeczy przestały być ważne. Człowiek ma ograniczone możliwości i gdy przychodzi do dorosłości, wybierania własnych ścieżek i zestawu nowych obowiązków - trudno się dziwić, że część niewybrana po prostu umyka. Taka była kolej rzeczy, zdaje się.
Tak czy inaczej, poświęcił gwiazdom chwilę uwagi na tyle długą, by nie móc oskarżyć go o ignorancję. Nie było możliwości, by nagle zainteresował się czymś, co dotąd go nie pociągało, daleki był jednak od bagatelizowania zainteresowań swojej kobiety. Sam nie musiał znać się na niebie, by mimo wszystko czerpać jakąś przyjemność ze spoglądania w nie - tym większą, im bardziej melodyjne były wyjaśnienia Alice, układające się w tło dla obserwacji.
Ale nie po to tu przyszedł. Na spoglądanie w gwiazdy rzeczywiście nie bardzo miał teraz czas.
- Rzeczywiście, trochę się nazbierało, ale dla ciebie? - Odruchowo gładząc Alę po plecach, miał świadomość, że kluczy. To było głupie, podobne zachowanie było odpowiednie znacznie większym deklaracjom niż to, co sam miał do powiedzenia, ale... Cóż, niewiele mógł poradzić na to, że pewne rzeczy budzą w nim wątpliwości większe, niż powinny. Może wpływ na to miał fakt, że sam nie był do końca przekonany co do swojej decyzji? Pewnie tak. Na pewno. - Dla ciebie, moja droga, papierami mogę zająć się później. Nadgodziny nigdzie nie uciekną. - Uśmiechnął się przelotnie. Nie było tajemnicą, że był w pewnym stopniu pracoholikiem, a czas spędzony przezeń w biurze już dawno przekroczył ten wymagany w umowie o pracę.
- Zresztą... - Odetchnął cicho, kończąc swą wędrówkę wzdłuż kręgosłupa panny Guardi w okolicach jej biodra. Splatając dłonie, objął dziewczynę tym razem mniej zaborczo, a bardziej... zwyczajnie. Naturalnie. - Szczerze mówiąc, nadal jestem w pracy. Tutaj. Ta cała ostatnia biurokracja... Aurorzy chcą mieć wszystko pod kontrolą. Za dużo się dzieje, by pozostawić Hogwart sam sobie. Na korytarzach będzie tu nas teraz więcej. Aurorów. W tym ja. - Odnosił wrażenie, że poszedł na około. Że słów było więcej, niż tak naprawdę było potrzeba. Ale co to miało za znaczenie? Sens się zgadzał, teraz pozostało dorzucić konkrety. - Przy okazji poduczę też trochę dzieciaki z zaklęć. No i... - Uśmiechnął się z rozbawieniem. Jeśli którejkolwiek z informacji był pewien, że ucieszy Alice, to właśnie tej. - Zadbam, by Krukonom nie żyło się tu najgorzej.
Alice Guardi
Alice Guardi
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 21/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyWto Gru 27, 2016 8:00 pm

Gdyby tylko z usta Aleca padło by pytanie o rzeczonego Pegaza, Alice z charakterystyczną dla siebie werwą zaczęła by opowiadać historię o latającym koniu, który wypadł z uciętej głowy Gorgony, a później był wiernym towarzyszem jednego z greckich herosów. Potrafiła sypać takimi opowiadaniami jak z rękawa, ale nauczona doświadczeniem, nie chciała narzucać swojej paplaniny. Nawet Alecowi, chociaż na pewno by jej to wybaczył. Alice siedziała w mapach gwiazd od maleńkości, dlatego śmiało można było nazwać ją ekspertem. Jednak w porównaniu z Aleciem, była prawdziwą kluskę pod kątem zaklęć i uroków. Oczywiście, znała ich trochę, ale w bezpośrednim pojedynku lepiej by jej było chować się za meblami.
Alice uśmiechnęła się szeroko i ponownie ucałowała Aleca. Uwielbiała jego głos, zwłaszcza, gdy umiejętnie wplatał w słowa oznaki zakochania i oddania. Mocniej objęła go za szyję, aby przypadkiem nie spaść. Była by do tego zdolna, uwierzcie.
Jeszcze nie dostrzegała w tych wypowiedziach próby okrążania jakiegoś tematu, który mógł być niewygodny. Jeszcze nie.
-Zdecydowanie się przepracowujesz, jeszcze chwila i zapomnę, jak wyglądasz! -oburzyła się sztucznie, ściągając usta w dzióbek pełen niezadowolenia. I wtedy, kiedy ręka Aleca zastygła, a z jego krtani wybrzmiało słowo zawahania, Alice wyprostowała się i prześwietliła ukochanego swymi zielonymi oczętami. Zasiał ziarno niepewności, a Aliś bardzo nie lubiła takich sytuacji.
W lekkim stresie wysłuchała kolejnych słów, a z każdym dalszym zdaniem jej usta rozwierały się nieco szerzej.
-Czekaj, czekaj... Ty? Tutaj? -wtrąciła się, na co zaraz dostała odpowiedź. Chwilę nie reagowała w żaden sposób, aż... ciszę przerwał radosny okrzyk, kiedy Alice wtuliła się w Aleca najmocniej jak potrafiła.
-Jak cudownie! Oh Alec, będziemy tutaj, razem! Nie będę już tęsknić! -na poziomkowych usteczkach szczerzył się ogromny uśmiech. Dziewczyna odsunęła się na długość ramienia. W zielonych oczach błyszczało czyste szczęście.
-W dodatku będziesz opiekunem Krukonów, Alec! -roześmiała się cicho. Nie mogła być szczęśliwsza, niż teraz. Zaraz jednak zdzieliła ukochanego dłonią po barku, jakby za karę.
-Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? Rozpoczęcie roku było już... czekaj, czekaj... -zaczęła szybko przeliczać dni od pierwszego września. -Aż dziewięć dni temu! -obruszyła się zabawnie. -Bo dzisiaj jest dziesiąty, prawd...-pewna zapadka w głowie Alice kliknęła, ściszając ton jej głosu do minimum. W oczach pojawiło się lekkie zaskoczenie. W gardle zaschło, ale nie było to spowodowane zwlekaniem panicza Haldane. Na moment myśli stażystki uciekły poza nią i Aleca. Nie, to nie było możliwe. Nie spoglądając nawet na ukochanego, zaczęła na palcach przeliczać dni, które dzieliły ją od pewnego zdarzenia i jak na złość, za każdym razem wynik jej nie uspokajał.
Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyCzw Sty 05, 2017 4:30 pm

Lubił takie chwile. Takie, w których - wbrew temu, co mogliby twierdzić - nigdzie im się tak naprawdę nie spieszyło, gdy mógł gładzić drobne plecy czy dłonie nie zastanawiając się jednocześnie nad tym, co czeka go za drzwiami pokoju, sali. Codzienność była szara, paleta barw sprowadzała się do różnych odcieni grafitu - ale nie przy Alice. Za czasów swej chmurnej i durnej młodości zwykł śmiać się z jakichkolwiek poetyckich określeń, którymi próbowano opisywać bliskość drugiego człowieka czy żywione uczucia - ba! jeszcze teraz mu się to zdarzało. Teraz jednak, jakkolwiek przyznawał to niechętnie, coś się zmieniło. Do wyśmiewania nieco bardziej wzniosłych, finezyjnych zwrotów stał się jakby mniej skory, bo... Tak jakby - zrozumiał. Trochę. W jakimś stopniu pojął, że to, co dotąd wydawało się zwyczajnie śmieszne, tak naprawdę wcale takim nie jest, nie do końca. Że w tych barwnych epitetach kryje się coś więcej, niż tylko niespełnione ambicje poetyckie, że ziarno prawdy... No, ono jest. I po prostu nie da się go oddać lepiej, jak tylko posiłkując się wysublimowanymi zwrotami. Gdy więc w duchu przyznawał, że w tej szarej rzeczywistości Alice jest jego słońcem, pędzelkiem zamieniającym mysi kolor na żywsze plamy - dokładnie to miał na myśli i, wbrew rodzącemu się w sercu, drobnemu zażenowaniu, takich ocen nie cofał. Nie mógł. Po prostu nie znajdował lepszych słów, by opisać znaczenie panny Guardi, takie porównania pasowały do niej najlepiej.
- Och, nie, do tego zdecydowanie nie można dopuścić - zaprotestował więc teatralnie, bo choć w perspektywie tematy miał, jego zdaniem, wcale nie tak beztroskie - nawet one nie psuły przyjemności spędzania czasu z Alą. Dziewczyna była małą iskierką, wróżką najlepszą z możliwych. Uwielbiał ją i potrzeba było czegoś zdecydowanie większego, by choćby na moment o tym zapomniał.
Na moment znieruchomiał więc tylko przy pierwszej reakcji Szkotki. Tej reakcji, która... No, nie wróżyła najlepiej, nie? Te pytanie mogło zapowiadać skrępowanie. Niechęć. Niezadowolenie. Niepewność. Wszystko, czego się obawiał. Mimowolnie odetchnął cicho. Krok za daleko, paniczu Haldane. Jakże miał podsumować to inaczej? W głowie zaczęły rosnąć mu monologi, morały prawione samemu sobie i potencjalne możliwości odkręcenia sytuacji. Oczywiście, to byłoby problematyczne. W jakiś sposób upokarzające. Zgłosił się przecież na ochotnika - gdyby teraz się wycofał, wyszedłby na niezdecydowanego, marudnego przedszkolaka. Mimo tego...
Rozmyślania przerwał radosny okrzyk Alice oraz drobne ciałko nagle przylegające do niego znacznie silniej niż przedtem. Odruchowo wzmocnił objęcie stażystki w stali i tym razem odetchnął już dość jawnie, z wyraźną ulgą.
- Czyli... Czyli się cieszysz? - dorzucił jeszcze trochę szybciej, niż pomyślał nad żałosnością tego pytania po czym finalnie roześmiał się krótko. Czyli jednak nie potknięcie. Czyli wciąż decyzja najlepsza z możliwych.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę - wyjaśnił więc tymczasem zgodnie z prawdą. - Wcześniej musiałem pozałatwiać wszystkie te papiery, formalności... To wciąż inicjatywa aurorów, a my lubimy mnożyć biurokrację. - Wzruszył lekko ramionami z nieznacznym uśmiechem. Tajemnicą poliszynela było, że jego życie już od pewnego czasu niebezpiecznie zbliża się do pracy w dużej mierze urzędniczej. - Powiedziałbym ci wcześniej i nie byłoby takiego wrażenia, dlatego wolałem... No, po prostu przyjść, jak już wszystko będzie gotowe. - Mimowolnie wznowił wędrówkę dłoni wzdłuż pleców partnerki. - Poza tym aż do ostatniej chwili nie byłem pewny, czy faktycznie się tu zjawię. To... Cóż, w dużej mierze impuls. Wszystko na wariackich papierach. - O tym, że tak naprawdę wciąż nie jest do tej decyzji w stu procentach przekonany, wolał nie mówić. Szczera, słodka radość panny Guardi zabraniała mu wychodzić z czymkolwiek, co mogłoby ją zburzyć.
Zburzyła ją za to Alice. Nie wiedział jak i dlaczego, ale coś ewidentnie zazgrzytało, powiało chłodem i tak dalej, i tak dalej. Zmarszczył brwi lekko, przyglądając się Szkotce pytająco.
- Alice? - rzucił, gdy zaś po krótkiej chwili oczekiwania nie uzyskał odpowiedzi, zamknął rozprostowane w obliczeniach palce Szkotki we własnej dłoni, by skupić uwagę dziewczyny na sobie. - Alice, co się stało? - Wiecie, Alec był czasem znacznie mniej bystry niż można by oczekiwać.
Alice Guardi
Alice Guardi
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 21/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptySob Sty 07, 2017 2:56 am

Skąd brała się ta niezwykła barwność panienki Guardi? Tak do końca nawet ona nie wiedziała. Wychowali ją mugolscy rodzice, którzy od samego początku pokazywali jej świat w najjaśniejszych barwach. Nawet przykre sytuacje potrafili obrócić w coś dobrego. Kiedy raz miała ochotę zapłakać nad zabitym przez ich kota wróbelkiem, ojciec przytulił ją i pocieszył. Zapewnił, że tak musiało być, bo teraz kot nie czuje głodu i jest szczęśliwy, a na resztkach biednego ptaszka wyrosną wspaniałe kwiatki. Niekończący się krąg życia. Alice przestała płakać nad niesprawiedliwością tego świata. Wiedziała, że po każdej burzy wychodzi Słońce. Właśnie taka starała się być. Każde złe chwile przeobrazić w dobre. Przykre słowa obracała w uśmiech. Po wielu latach praktyk nie trudno jej było wyszczerzyć się do kogoś, kto właśnie nazwał ją wariatką. Brała z życia całymi garściami i dostrzegała te piękne rzeczy. Co prawda, obecna wojna wcale nie nastrajała jej optymizmem i ciężko było znaleźć w niej coś pozytywnego. Po prostu - na razie - o niej nie myślała. Póki mogła.
-Oczywiście, że nie można! -zrobiła urażoną minę, wydymając przy tym słodko swoje usta. Po chwili jednak już śmiała się w głos i mocno tuliła się w tors ukochanego. Mogła go mieć teraz przy sobie w każdej chwili! Czy to nie było cudowne? Nigdy więcej rozłąki.
-Cieszę się i to bardzo! Myślałeś, że się zasmucę? -zapytała, przekrzywiając rudą główkę. W jej zielonych oczach skakały dobrotliwe iskierki. Były bardzo zaraźliwe. Czasami miewała wrażenie, że Alec ma ją nadal za takie naiwne dziecko, skoro tak z wszystkiego się cieszyła, ale po prawdzie... po co szukać problemów tam, gdzie ich nie ma?
Wysłuchała uważnie monologu Aleca, trzymając go za szyję.
-Niespodzianka najlepsza z możliwych, a odrobina wariactwa nawet aurorowi nie zaszkodzi. -skomentowała wszystko, a następnie cmoknęła Haldane'a w usta. I wszystko nadal mogło być przesłodzoną do granic możliwości sielanką, gdyby nie jeden fakt, który z uporczywością wiertarki wkręciła się w umysł Alice. Nie słyszała na początku pytań Aleca, aż ten nie zamknął jej dłoni w swojej. Spojrzała na mężczyznę nieobecnym wzrokiem.
-Ja... ja muszę... momencik, coś sprawdzę tylko i Ci powiem. -obiecała, zwinnie wyślizgując się z ramion Aleca i popędziła do zawalonego pergaminami blatu. Nieco nerwowo zaczęła przeglądać wszystkie mapy nieba, aż w końcu pod jedną z nich znalazła swój kalendarzyk w mieniące się kolorami tęczy gwiazdy. Otworzyła go i błyskawicznie zaczęła kartkować. Kiedy odnalazła odpowiednią datę, zaczęła szybko liczyć kolejne dni i kolejne i kolejne...
Rachunki przeprowadzone trzykrotnie dawały ten sam wynik. Alice z wrażenia usiadła na krześle przy teleskopie i położyła kalendarz na podołku. Z bijącym mocno sercem spojrzała na Aleca. Podeszła do niego, tuląc się mocno. Co miała mu powiedzieć? Może to nic takiego? Może...
-Alec... -zaczęła niepewnie, spoglądając w oczy aurora. -Może uznasz to za... głupie i... to może jeszcze o niczym nie świadczyć, ale właśnie... właśnie sobie uświadomiłam... -policzki stażystki spłonęły rumieńcem. Westchnęła cicho. -M-mm... miesiączka mi się spóźnia. Już prawie trzy tygodnie. -szepnęła bardzo cicho. Zaschło jej w gardle. Uciekła wzrokiem od Aleca już wcześniej, nie chcąc widzieć reakcji. Co ona sama o tym myślała? Na razie nic, bo nigdy nie myślała o sobie w roli... matki tak wcześnie.
Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyNie Sty 08, 2017 7:39 pm

- Myślałem, że... - W porządku, im dłużej drążył tę kwestię, tym bardziej łapał się na naiwności. Poważnie, obawianie się, że panna Guardi mogła mieć coś przeciw było zwyczajnie głupie. Bo co to tak naprawdę zmieniało, to, że wymienił korytarze aurorskiego biura na te zamkowe? Przecież to nadal jest praca, godziny spędzane na obowiązkach, takich lub innych. Nie zmęczą się sobą, nie będą mieli kiedy - jak mógł podejrzewać coś zupełnie innego? Jedyne, co się tak naprawdę zmieni, to pojedyncze chwile, wyrwane w biegu między kolejnymi zajęciami, współdzielone na szybkim obiedzie czy spacerze po błoniach. I bezpieczeństwo. Ono też będzie trochę inne. Dla Aleca nie było argumentem, nie aż tak znaczącym - w końcu reprezentował ten gatunek, który w głowie nie ma do końca zdrowo, który uwielbia wyrzut adrenaliny, gwałtowny bodziec i nadmiar sił popychający do nie do końca rozważnych poczynań. Przecież dlatego został - i wciąż był - aurorem, nie tylko ze względu na ideały, ale też dla większych wrażeń, dla satysfakcji, jaką dawało noszenie odznaki. Ale teraz - teraz nie był sam. Teraz miał Alice i jakkolwiek ona nigdy nie dała mu wprost do zrozumienia, że się boi, to Haldane nie był głupi. Wojna nie nastrajała dobrze, zapowiadała krzywdy, wodospady łez i noce nieprzespane z lęku o bliskich. On sam bał się o swą wybrankę i chciał mieć ją blisko, tak, by w razie czego móc zasłaniać własnym ciałem. A ona? Jakkolwiek arogancko by to brzmiało - wiedział, że też się boi. O niego. O wyjścia do biura, o to, co mógł być zmuszony zrobić pełniąc funkcję czynnego aurora. Hogwart mógł to zmienić. Pomimo, że nie zrezygnował z etatu funkcjonariusza, ograniczył obowiązki. I był tu, pod ręką, a nie na londyńskich ulicach. Dbanie o siebie dla siebie było słabym argumentem, ale dbanie o siebie dla Alice - to już zupełnie inna historia.
- Nie wiem, co myślałem - parsknął wreszcie i pokręcił lekko głową. - Chyba, że będziesz miała mnie dosyć. Że cię sobą zanudzę. - Roześmiał się cicho.
Gdy cmoknęła go przelotnie, zatrzymał ją na nieco dłużej, przygryzając dolną wargę wybranki. Lubił ten cukier. Te spontaniczne objawy czułości, przelotne pieszczoty, często tak niewinne, że robiło mu się głupio - bo sam przecież do podobnej niewinności nigdy się nie zbliżył, a w ślad za bliskością podążał kalejdoskop różnych obrazków. Lubił to. Kochał. I czasem - często! - chciał więcej.
Teraz jednak ta słodycz prysła. Alice wymknęła mu się z objęć, a on w nieobecnym spojrzeniu nie potrafił wyczytać odpowiedzi. Co liczyła? Co się zmieniło, że...
No dobra, dowiedział się szybko. Zdążył zrobić ledwie kilka kroków w jej kierunku, gdy po przekopaniu papierów dziewczyna najpierw oklapła na krześle, a już w kolejnej chwili ponownie zwolniła je, wracając i wczepiając się w niego. I mówiąc. Nie od razu pojął, co. Z urywanych zdań, pojedynczych słów nie od razu wyłapał cały sens. Skupiony na rumieńcach barwiących policzki stażystki, potrzebował chwili na zrozumienie, skąd się one biorą. A gdy zrozumiał...
- Co? - wyrwało mu się nim zdążył ugryźć się w język. To była dokładnie taka reakcja, na jaką nigdy nie powinien sobie pozwolić - nawet nie dlatego, że mogła skrzywdzić Alice (chociaż to też!), ale przede wszystkim ze względu na to, że w żadnym razie nie oddawała kotłowaniny emocji, która pojawiła się wraz ze zrozumieniem. Co? nie oddawało nic, co zadziało się w jego głowie i sercu. Wynikało ze zdumienia, ale w żadnym razie nie prezentowało faktycznej reakcji. Było potknięciem. Słówkiem, które wyrwało się samowolnie, nie bacząc na konsekwencje swej wyprawy. By mu przeciwdziałać, Alec odruchowo silniej objął partnerkę, udaremniając wszystkie potencjalne próby ucieczki.
- To znaczy... Poczekaj. Chcesz mi powiedzieć, że my... W sensie... Że możesz być w ciąży? - Wyraz komicznie intensywnej pracy umysłowej szybko ustąpił miejsca bardziej typowej łagodności, a zaciśnięte wargi rozluźniły się, układając w ciepły uśmiech. Chwytając delikatnie brodę dziewczęcia, zmusił Szkotkę, by ponownie na niego spojrzała, dając spokój prześlizgiwaniu się wzrokiem po najbliższej okolicy. - Że możemy zostać rodzicami? To chcesz mi powiedzieć?
Nie oczekiwał odpowiedzi, bo te przecież nie były potrzebne. Wiedział. To było oczywiste. To przecież... No, wiadomo było, co Alice chce mu przekazać. Że dokładnie to. I że reakcji na tę wiadomość się boi. Potrzebnie? Nie. Absolutnie nie.
Pochylił się, składając na zaciśniętych wargach niespieszny, łagodny pocałunek. Potrzebował chwili, by zebrać wszystkie potrzebne słowa, by ponownie być w stanie wysławiać się jak człowiek w pełni cywilizowany. Ale przez ten czas nie mógł zmuszać Ali do czekania. Nie mógł pozwolić, by snuła domysły, kierując się - jak podejrzewał - ku najczarniejszym wariantom rozwoju tej sytuacji.
Cieszył się. Naprawdę. To nic pewnego, jedynie gdybanie, ostrożne podejrzenia, ale cieszył się. I Ala musiała to wiedzieć. Musiała uzmysłowić sobie, że dla niego... Że to nic nie zmienia, a już na pewno nie na gorsze.
Alice Guardi
Alice Guardi
Liczba postów : 9
Data przyłączenia : 21/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyNie Sty 08, 2017 11:13 pm

Niezwykłość związku Alice i Aleca wynikała chyba najbardziej z faktu, że Alice w nawet najśmielszych snach nie podejrzewała, że mężczyzna ją zechce. Marzyła o nim od czasów szkoły, kiedy okazał się być starszym bratem jednej z koleżanek. Wodziła za nim wzrokiem, gdzieś w głębi wiedząc, że to nie ta liga. Co miała mu do zaoferowania? Żadnych sukcesów w świecie magii, zainteresowanie nudną jak dla większości ludzi astronomią, nawet nie była pół krwi. Wychowała się w rodzinie mugoli i nawet jeśli Alec by ją chociaż polubił, to nie mogła by być kimś więcej. Rodzina Haldane'ów była dość znana i powszechnie było wiadome, że nie szkalują nikogo ze względu na swe pochodzenie, ale w kręgi rodzinne dołączały raczej osoby z chociaż odrobiną krwi czarodziejów. Mugolaczka to byłby niezły precedens. Mimo takich przeciwwskazań, Los postanowił spleść ich drogi. Alec nie potrafił się oprzeć urokowi słodkiej stażystki, tak ciepłej i czułej, natomiast Alice kochała go już od tak wielu lat, że nie sposób było jakoś szczególnie się wzbraniać. Nie przeszkodziło nic - wiek, pochodzenie, majątek czy nawet zawód. Tworzyli zgrany duet.
Alice łapczywie spijała każdą nawet sekundę z ukochanym, chcąc zapełnić te stracone lata westchnień i marzeń. Nie było mowy o żadnym znudzeniu!
-Żartujesz sobie, Tobą nie da się znudzić. Jedyne co posiadasz i może być chociaż trochę nudne to papierologia. -zażartowała, kołysząc delikatnie stopami. Była zdecydowanie niższa od Aleca co wychodziło chociażby w takich sytuacjach jak ta.
Nie chciała w żaden sposób zaburzać tej sielanki, co więcej, nie chciała wzbudzać popłochu, który nie był jeszcze uzasadniony. Alice jednak miała to do siebie, że wszystkie emocje były u niej widoczne jak na dłoni. Każda chwila zwątpienia, zasmucenia czy nawet złości była od razu wymalowana na jej twarzy. Nie potrafiła udawać i czasem miała to sobie za złe, bo nie mogła skłamać, że wszystko jest w porządku, gdy nie było. Tak było i teraz. Przecież nie była niczego pewna, było wiele powodów, dla których miesiączka mogła sobie zrobić wolne. Jednak jeszcze nigdy w krótkim życiu stażystki urlop nie trwał aż tak długo.
Zagryzła wargi, kiedy z ust Aleca wyrwało się ciężko brzmiące "co?". Przecież nic nie było wiadome, ale już teraz Alice czuła ciężar w sercu wywołany natłokiem pytań. Co powie Alec? Czy to nie za wcześnie? Co ze stażem? Czy to odpowiedzialne, kiedy wojna wisi w powietrzu? Co na to rodzice Aleca? No i ostatnie... czy będzie się nadawała do roli matki już teraz, kiedy planowała tak wiele rzeczy?
Rudowłosa opuściła twarz, zagryzając boleśnie dolną wargę. Oczekiwała... w sumie czego oczekiwała?
-To znaczy... ja dopiero teraz się zorientowałam... oh, to nie musi nic znaczyć, na prawdę, to się zdarza, po prostu jeszcze nigdy... nie spóźniała się tak bardzo. Musisz mi wybaczyć, zrobiłam popłoch, zanim cokolwiek się okazało... -mówiła bardziej do podłogi niż do siebie, ale poczuła to silne przygarnięcie aurora do siebie. Nieśmiało pozwoliła sobie podnieść podbródek i spojrzeć w oczy ukochanego. Co w nich widziała? O dziwo, nic z negatywnych emocji. Nie było też szaleńczej radości, ale czego mogła oczekiwać, skoro sama nie wiedziała co o tym myśleć? Wolała zaprzeczenia czy może wręcz przeciwnie?
Przełknęła cicho ślinę i tylko skinęła, czując palące rumieńce na policzkach. Spodziewała się chyba różnych wariantów, ale kiedy poczuła na swoich ustach pocałunek, spory kamień spadł z jej serca. Nie została by sama w razie czego. Oddała czułość, czując się lżej.
Odsunęła się po chwili, biorąc głęboki oddech.
-Nie... nie jesteś zły? -zapytała nieco ośmielona początkową reakcją Aleca. Jej mętlik w głowie był jeszcze nie do ogarnięcia, więc nie znała własnych odczuć. Ściągnęła usta i przytuliła policzkiem w tors Aleca.
-Może to nic... a może to jednak coś, a raczej ktoś. Co wtedy zrobimy? -zapytała cicho.
Alec Haldane
Alec Haldane
Liczba postów : 12
Data przyłączenia : 22/12/2016

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne EmptyPon Lut 06, 2017 8:15 pm

Plany rodzinne były, były zawsze, tak samo solidne i trwałe. Czy miał lat naście - wystarczająco, by mieć już jakieś pojęcie na temat zasad rządzących społeczeństwem - czy dzieścia, zawsze było tak samo. Nie manifestował swych poglądów. Nie opowiadał na prawo i lewo o tym, że posiadanie własnej kobiety i gromadki dzieci to tak naprawdę jedno z jego większych marzeń. Nie widział potrzeby, by rozgłaszać to na wszystkie strony świata. Ale tak było. Dokładnie tak. W tym kontekście słowa Alice były zaś najlepszym, co mogło go spotkać.
Dla Guardi to najwyraźniej nie było jednak tak oczywiste. Jej monolog, próba wyplątania się z rzuconych już słów, zdjęcia ciężaru - ciężaru? na miłość boską, ani przez moment tak tego nie traktował - oświadczenia, jakie padło z jej strony, wszystko to świadczyło o jej niepewności. Oczywiście, umiał to zrozumieć. Umiał pojąć obawy, czy sobie poradzą, czy sprawdzą się w roli rodziców i czy podołają poukładaniu sobie życia w nowy, niesprawdzany dotąd sposób. Pytań było naprawdę bardzo wiele, odpowiedzi znacznie mniej niż by sobie życzyli - w tym kontekście niepokój był jak najbardziej na miejscu, zrozumiały i logiczny.
Tylko, że chyba chodziło o coś więcej. O niego. O reakcje. O coś, czego Alice nigdy obawiać się nie powinna.
Odetchnął bardzo powoli, gdy dotarł do niego wreszcie pełen sens słów i pytań stażystki. Jeden głęboki oddech nie po to, by się uspokoić, a po to, by nie skrzywdzić dziewczęcia niefortunnie rozrośniętym zaskoczeniem czy niedowierzaniem.
- Kochanie. - Przez krótką chwilę gładził tylko rudą grzywę Ali, składając na niej dodatkowo czuły pocałunek. - Skarbie. Zły? - Pozwolił sobie na odrobinę łagodnego rozbawienia, jakie wkradło się w ostatnie pytanie. - Jak mógłbym być zły, jak mógłbym w ogóle... - Pokręcił lekko głową. Zły. Kim by był, gdyby zareagował właśnie tym, złością? Co byłby z niego za facet? - Nie jestem zły - stwierdził wreszcie stanowczo. - Jeśli... Jeśli to prawda, Alice, jeśli naprawdę mamy zostać rodzicami - będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - Zaśmiał się mimowolnie, krótko, z odrobiną zaskoczenia. Tak czuł, dokładnie w ten sposób, a jednak ubranie tego w słowa, to, że przyszło to tak łatwo - tego się nie spodziewał, nie do końca.
- Co wtedy zrobimy? - Na ostatnie pytanie ponownie uśmiechnął się, tym razem szerzej, pewniej. - Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie, oto, co zrobimy.
Sponsored content

Obserwatorium astronomiczne Empty
PisanieTemat: Re: Obserwatorium astronomiczne   Obserwatorium astronomiczne Empty

 

Obserwatorium astronomiczne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mapa Huncwotów :: 
Hogwart
 :: VII piętro i wieże
-